Historyk ostro o marszu. "Patriotą dzisiaj nie jest przygłup w kominiarce"
Uczy pan historii nie tylko w szkole, ale także na Youtubie. Historia to też nauka o patriotyzmie. Można nauczyć patriotyzmu?
Oczywiście, że można, a nawet trzeba. Patriotyzm to piękna idea, ma na celu budowanie lepszego świata dla przyszłych pokoleń, a jednocześnie zachowuje naszą unikatową tradycję od zapomnienia. Warto mówić o prawdziwych wartościach, pokazywać piękne wzorce na podstawie ludzkich życiorysów czy wydarzeń historycznych. Historia to idealny przedmiot, aby wzbudzić patriotyzm.
Każdy z nas patriotyzm definiuje na swój sposób, niektórzy wypaczają to pojęcie dla większości jednak to już przeżytek, pojęcie z poprzedniej epoki.
Absolutnie się nie zgodzę. Tak opisują sytuację media i według mnie to jest manipulacja, bo przez ostatnie kilka lat każdego 11 listopada to media jako przykład patrioty pokazują przygłupa w kominiarce krzyczącego „Tu jest Polska”. I to jest jedyny obraz patriotyzmu. To pewne środowiska polityczne zarządziły sobie, że tak trzeba zrobić. Patriotyzm to piękna postawa i nie wolno w ten sposób jej wypaczać.
Ale to wina mediów czy polityków?
Politycy podzielili społeczeństwo, a media lubią jak mają dobry obrazek, gdzie kibice z biało-czerwonymi flagami coś podpalają czy rzucają w kogoś racami. I to się dobrze ogląda. Bo bad news is good news. I to każdy nawet początkujący dziennikarz wie, takie rzeczy podbijają oglądalność, a z tego żyją media, szczególnie telewizje. I nie ważne czy prywatne z problemami koncesyjnymi czy rządowe, które dostają za dużo pieniędzy. Media powinny się od tego odciąć, bo patriotyzm to jest genialna postawa nas wszystkich. Żyjemy w jednym kraju i naprawdę nie jest trudno przewidzieć, że jak ktoś zniszczy ławkę, to inna osoba już na tej ławce nie usiądzie. Dzisiaj nie mówimy o patriotyzmie w kategoriach – broń w rękę, idę walczyć.
Całe szczęście my nie musimy podejmować takich decyzji
I oby tak było zawsze. Pamiętajmy, że patriotyzm to jest postawa, która ma budować, a jej celem jest pozostawienie czegoś dobrego po sobie. To miłość, a jak miłość może być zła? Może oczywiście być toksyczna i tak się zdarza, ale wtedy mówimy o jej zaburzeniach. Natomiast samo pojęcie miłości jest pięknym pojęciem. Tym bardziej miłość do ojczyzny – to jest cudowna postawa. Nie ważne czy to przejawia się poprzez płacenie podatków i sortowanie śmieci, czy ktoś będzie chciał się kształcić i zostać wynalazcą i pozostawić po sobie coś dla innych.
I nie ma tutaj potrzeby wygłaszania pompatycznych przemówień, żeby pompować balonik patosu
Mnie na przykład denerwuje obchodzenie świąt na smutno. Kompletnie nie wiem dlaczego musimy tak to robić. Mamy teraz Święto Niepodległości. NIEPODLEGŁOŚCI. To jest coś najpiękniejszego co może być. Możemy robić co chcemy, jesteśmy gospodarzem w swoim domu i każdy ma wolność. Dlaczego więc tego nie świętujemy i nie cieszymy się? Powinny być wszędzie imprezy, koncerty i tydzień balangi – dosłownie. Bo mamy wolność. To jest najważniejsze święto. A my wolimy smutek, rozpacz i tragedię. W tym jesteśmy mistrzami świata.
Rozmawiam z panem będąc w górach i pracując zdalnie. Efekt pandemii. Kiedyś nie mieściłoby się nam to w głowie. Tak jak to, co pan robi. Uczy pan dzieci historii przez Youtube’a…
No właśnie. Pandemia. Stąd pomysł. Tak naprawdę z dnia na dzień zamknęli nas w domach, potem zabronili chodzić do sklepów, nawet problem był żeby z psem na spacer wyjść…
Zamknięto nawet lasy...
Dokładnie! Kolega mi ostatnio przypomniał materiał na ten temat emitowany w Telexpresie. Bareja totalny. Ale jednak wtedy nic nikt nie wiedział, pojawił się taki terror…
Bardziej bym powiedział, że to psychoza była
I nam w tych okolicznościach kazali z pracować z dzieciakami. Ale jak mamy pracować, nikt już nie wiedział?! Było powiedziane, że jeżeli chcecie dostawać wypłaty to musicie coś robić, więc przekazujcie dzieciakom wiedzę jak chcecie. Co było totalnym absurdem. Połowa dzieciaków nie miała sprzętu, część dostępu internetu i efekt był taki, że w pierwszym tygodniu lekcji online miałem po dwóch, trzech uczniów na lekcji. Absurd totalny.
Nauczycielom pewnie też nie było łatwo...
Mieszkałem w małym mieszkanku gdzie mieliśmy dwa pokoje, nas w domu cztery osoby. Moja młodsza córa miała wtedy półtora roku, starsza miała 5 lat. I co miałem wtedy z nimi robić? Na pięć godzin zamknąć ich w łazience, bo tata ma lekcje? Żona wtedy mi przypomniała – miałeś coś nagrywać na studiach na youtubie – prawda, miałem. Ale była wtedy „Historia bez cenzury”, robili to świetnie, to po co miałem dublować pomysł? Teraz zmieniły się okoliczności i mogłem zrobić coś dla dzieciaków. I pomyślałem, że jak mam coś nagrywać dla klasy to mogę to zrobić dla wszystkich dzieciaków ode mnie ze szkoły
No tak, tylko jak wtedy dobrać materiał?
I jak pogodzić to, że 8 klasa przerabia materiał po II Wojnie Światowej, szósta – odkrycia geograficzne, więc po namyśle zabrałem się za to co było dla każdego takim historycznym klasykiem– lecimy z Piastami – pomyślałem.
Nagrywał pan wcześniej jakieś materiały?
Właściwie to nie. Jedynie co na studiach, ale to była zabawa w telewizję parę lat wcześniej. Z kamerą to owszem, mam doświadczenie, ale od drugiej strony, bo nagrywam różne rzeczy jako operator. Teledyski, reklamy czy jakieś inne rzeczy. Nagrywałem, ale nie byłem nagrywany. I przyznam się szczerze, że te pierwsze odcinki to totalna improwizacja. Wchodziliśmy do szkoły, dwie kamery i mikrofon – akustyka w klasie była fatalna – ale chodziło o to, żeby zwizualizować i dać namiastkę uczestnictwa w lekcji prowadzonej przez nauczyciela. Chcieliśmy dokładnie oddać ducha szkoły: klasa, tablica, biurko nauczycielskie, żeby dla dzieciaków było to znajome. Klasy dostawały skrypty i ćwiczenia – nie było wyjścia – ale dołączałem też nagrane filmiki, bo miałem świadomość, że nikt nie będzie ślęczał przy biurku i czytał skrypty. 10 minut raz w tygodniu mogło być bardziej strawne. TVP się nawet do mnie odezwała, żebym przyjechał do nich i nagrywał lekcje.
Tak, mieli rzeczywiście taką inicjatywę – lekcje online.
Propozycję dostałem już po drugim nagranym odcinku
W TVP…
No tak, ale włączył mi się tryb siły wyższej i potrzeba zrobienia czegoś dla uczniów. Ale jak zobaczyłem jak to jest nagrywane… żal mi się zrobiło tych nauczycieli strasznie. Ci nauczyciele zostali wrzuceni do studia – macie 25 minut – rach, ciach – komenda – 3, 2, 1 – Start! 25 minut jedziecie, pamiętajcie nie ma dubli! A to byli ludzie, którzy z zacisza klasy i spokojnego środowiska szkolnego trafili do wielkiego studia telewizyjnego.
No tak, a tu make-up, światła, kamery i stres
I ja wtedy do nich zadzwoniłem, grzecznie podziękowałem. Powiedziałem, że nie da się tego w takiej formie jaką proponowali przedstawić czegokolwiek atrakcyjnie. Telewizja za 2 miliardy rocznie a podejście takie, że lepiej nie kończyć…
To prawda. Chyba to ewenement światowy. Czuć było stęchliznę szkolnych korytarzy na tych filmikach.
Siara była. I byłem ostatnią osobą, która chciała się naśmiewać z tych ludzi. Doskonale rozumiałem ich i w jakiej sytuacji się znaleźli. To byli nauczyciele, którzy chcieli dobrze i myślę, że mogliby to zrobić, gdyby otrzymali wsparcie, a spotęgowaną presję. Poza tym mi też mogło nie wyjść przy takiej ilości czynników stresogennych. I postanowiłem, że odcinam się od tego. Robię swój odcinek tygodniowo, jestem kowalem własnego losu i rzeczywiście do końca pandemii czerwcowej zeszłego roku cisnąłem jeden odcinek tygodniowo. Później ta częstotliwość oraz zapał trochę osłabł. Najbardziej nie lubiłem czegoś takiego, że muszę, że trzeba, że nie ma wyjścia. To ciśnienie było straszne, sam siebie mobbowałem – musisz, rób, bo nie zdążysz, a dzieciaki czekają. I przyznam się szczerze, że na rok straciłem z tego fun. Zeszły rok praktycznie olałem całkowicie. Teraz ruszyłem z kopyta i w ostatnie dwa i pół miesiąca zrobiłem 11 odcinków. W temacie II Wojny Światowej jest ponad dwie godziny materiału, teraz kończę Armię Krajową, więc spokojnie będzie dwie i pół godziny. Jak sobie uświadomiłem co jest w szkole – Boże jedyny - pomyślałem. Cała II Wojna Światowa to dwie 45 minutowe lekcje! Przecież tu nikt nic nie zrozumie. I postanowiłem to rozbić po swojemu. Ludzie piszą, że w końcu im ktoś to ciekawie wytłumaczył. I właśnie o to mi chodzi.
Tak, przekrój materiału jest naprawdę świetnie dobrany
Staram się, żeby to też było aktualne dla młodzieży ze szkoły średniej i dla młodszych, których chcę sprowokować do poszerzania i dorośli, którzy tej wiedzy historycznej dużo nie mają…
A kto pana ogląda?
A to jest bardzo ciekawe, bo sprawdzałem poziom wieku na moim kanale i jest po równo wszystkich. Są dorośli, są dzieciaki i jest młodzież. A najwięcej mam osób w wieku 21-35 lat
To ja się jeszcze łapię
I sobie uświadomiłem wtedy, że już nie mogę zaczynać – „droga młodzieży”, bo wiem, że oglądają mnie wszyscy
Czyli można powiedzieć, że z pandemii wyszedł pan z twarzą
Dokładnie. Ja mam taką duszę punkowca, chociaż nim nigdy nie byłem, ale jestem takim człowiekiem, który nie do końca zgadza się z systemem i tam gdzie mogę rzucę kamieniem. A jak jeszcze można dać systemowi pstryczka w nos, że można coś zrobić inaczej i zwyczajnie nieszablonowo to tym bardziej chcę to robić. Ale to już moje ego. Materiał przyda się dla uczniów, a ja się jaram tym, że mogę sobie znowu odkopać historię. Jestem z tej kategorii „zboczeńców-historyków, którzy lubią historię i uwielbiają w niej dłubać.
I to jest wyczuwalne
No niestety.
Niestety?
Często jak siedzę na lekcji, jak dzieciaki mnie pociągną za język, to mi dopiero dzwonek może przerwać, a temat trzeba kończyć na następnej lekcji, bo się zagadaliśmy. Lubię to robić po prostu. Natomiast pandemia dla systemu, a przede wszystkim dla dzieciaków to była porażka. Po początkowych uśmiechach, włączonych kamerkach i rozmowach bywało, że miałem na lekcji dosłownie czwórkę dzieci. Dzieciaki były tym psychicznie wymordowane. Dla mnie oczywiście to było wygodne. Siedziałem w domu, wcześniej miałem przygotowane notatki i odbywałem lekcje. Czy to było nauczanie? Raczej wykładanie czegoś, to mogło zagrać na studiach, ale nie w szkole. Co więcej, uważam nawet, że szkoła bardziej powinna wychowywać i socjalizować ludzi niż uczyć. Ale taka była wtedy rzeczywistość.
To jak punkowiec wchodzi w system i zostaje nauczycielem?
Miałem duży problem tak naprawdę. A napis na kanale „najgorszy nauczyciel” nie wziął się znikąd.
Czyli historii pan dotknął, bo pewnie uczył w gimnazjum
O, tak. Nawet byłem wychowawcą 😊
Moje dzieci jeszcze nie znają dobrze historii, za to bardzo dobrze znają pana wygląd, charyzmę i energiczność
Ten wygląd na początku mi nie pomagał... Już po pierwszych dniach były skargi do dyrekcji, że jakiś dziwoląg, cały w dziarach uczy ich dzieci. Nie wiem skąd to wzięli bo do szkoły przyszedłem w koszuli 😊 To nie było łatwe. Co ciekawe najbardziej pomógł mi właśnie mój kanał na youtubie Ludzie nabrali do mnie więcej zaufania i zwyczajnie mnie polubili.
Ale lubi pan uczyć?
Uwielbiam, a największą satysfakcję mam z tego, że dzieciaki po tygodniu odpowiadają mi na pytania używając mojego słownictwa, którym tłumaczyłem im zagadnienia. Widać, że słuchali, zapamiętali i rozumieją wszystko. Nawet te najtrudniejsze zagadnienia. Oczywiście finaliści konkursów czy olimpiad dają mega satysfakcję, ale największą ten średni uczeń. Właśnie ten, który po lekcji sam sięgnie dalej do książki czy internetu bo się wkręcił w temat.
Pana działalność w internecie to bardziej pasja czy misja?
Nagrywam sporo materiałów historycznych, tworzę również filmy pełnometrażowe wraz z kolegami z różnych grup rekonstrukcyjnych. Przez ostatnie 5 lat udało mi się z moim przyjacielem Marcinem Maślanką stworzyć serię już 10 filmów. Za miesiąc premiera jedenastego tym razem o stanie wojennym i masakrze w kopalni Wujek.
Wszyscy narzekają na dzieciaki w szkołach. Rzeczywiście jest tak źle?
Od XIV wieku takie zapisy się pojawiały 😊 Jest w tym sporo prawdy, że kiedyś dzieciaki miały większy fun z dobrej oceny, cieszyły się bardziej ze swoich osiągnięć czy samorozwoju, a dzisiaj dorosłe życie z Instagrama czy Facebooka przygniotło je. Kiedyś ktoś chciał być policjantem, strażakiem czy prawnikiem, a dzisiaj oni chcą być youtuberami, bo tam są hajsy, a generalnie to nic nie chcą robić w życiu. Na szczęście nie wszyscy tak mają.
Parafrazując – jakie będą Rzeczypospolite, skoro takie młodych chowanie? Jestem optymistą i wierzę w dobro człowieka. Mamy bardzo zdolne dzieciaki i myślę, że będzie dobrze.