Mały, ale wariat. Badania pokazują: dla kobiet liczy się nie wzrost mężczyzny, a coś innego

Aneta Zabłocka
To są dobre i złe wieści zarazem. Badania wskazały, że facet nie musi mieć już legendarnych 180 centymetrów wzrostu, by być uważanym za atrakcyjnego. A jednak lepiej, żeby nie miał mniej niż 175.
Jason Statham i Rosie Huntington Whiteley Fot. East News/Richard Young/REX
Pojęcie "heightismu", czyli problemów społecznych i ostracyzmu, z jakim spotykają się mężczyźni o niskim wzroście, zostało ukute już w 1971 roku.

W ciągu dziesięcioleci kolejne badania dowodziły, że "facet zaczyna się od 180 centymetrów". Wysoki facet był symbolem seksu i biznesu, bo aż 90 proc. prezesów dużych firm ma wzrost wyższy od przeciętnego.


Z odsieczą przyszły ankiety jednego z największych serwisów randkowych Dating.com. Badania przeprowadzone na 5 tysiącach mężczyzn i 5 tysiącach kobiet w wieku od 21 do 50 lat dowiodły, co następuje:



Z badań Uniwersytetu Północnego Teksasu i Uniwersytetu Rice wynika, że przeciętnie facet musi być o 17 proc. wyższy od kobiety, niezależnie od jej wzrostu.

Poza tym z innych badań wynika, że nie wzrost a masa mięśniowa liczy się dla kobiet najbardziej. Facet, który regularnie korzysta z siłowni, będzie dla kobiet aż 7 razy atrakcyjniejszy niż ten po prostu wysoki.

I to nawet nie musisz ćwiczyć nóg. Panie zwykle zwracają uwagę na budowę górnych części ciała.

Oznacza to, że skoro przestałeś rosnąć wzwyż, czas zacząć rosnąć wszerz.