"Obrączka zmieniła jej osobowość". Pytamy facetów, dlaczego ich małżeństwa trwały niecały rok

Kacper Peresada
— Czasami wydaje ci się, że kogoś znasz, a potem wszystko się psuje w 10 sekund — mówi Michał, którego małżeństwo rozpadło się w trzy miesiące po ślubie. Przyznaje, że nigdy nawet nie brał pod uwagę, że mogłoby go spotkać coś takiego. Był przekonany, że zna swoją byłą żonę, że ją rozumie, a ona nic przed nim nie ukrywa. Okazało się, że tak naprawdę nie wiedział o niej nic. A przynajmniej nie wiedział najważniejszych rzeczy.
"Obrączka zmieniła jej osobowość". Pytamy facetów, dlaczego ich małżeństwa trwały niecały rok fot. kadr z filmu / Graduate
Według najnowszych badań przeciętne małżeństwo trwa dłużej, ale zarazem częściej kończy się rozwodem. Mimo że Polacy decydują się na związki małżeńskie później niż w przeszłości (średnia wieku nowożeńców to 30 lat dla mężczyzn i 28 dla kobiet) ich decyzje nie są wcale trwalsze ani lepiej wyważone. Chociaż w Polsce możemy spotkać coraz więcej par, które są małżeństwami od ponad 15 lat, to stosunek rozwodów do nowych ślubów wynosi 1 do 3.

Czytaj też: Umowa, która zmienia życie. Pogadaliśmy z parami, które zawarły "pakt singli"

— W wielu związkach są czerwone flagi, które olewamy — opowiada Michał. Dodaje, że w różowych okularach, czerwone flagi to po prostu flagi. Ze swoją byłą żoną spotykali się przez 3 lata. Wiedział, że zdarza się jej złościć się na mało istotne rzeczy i obwiniać jego, ale umiał sobie z tym radzić. Zresztą uważał, że kłótnie to coś normalnego w każdym związku. Są oczywiście wyjątki potwierdzające regułę, ale ludzie nie są nigdy idealni, dlatego nie uważał, że warto rezygnować ze związku tylko dlatego, że czasami się kłócą.

Podróż rozwodowa

Pierwszy raz, gdy zaczął się zastanawiać czy nie popełnił błędu, był podczas ich podróży poślubnej. — Ona zawsze była osobą, która chciała, aby wszystko było naturalne, ja mam to w dupie — mówi. Gdy siedzieli na plaży na Kubie, Michał wyciągnął krem do opalania. Jego żona nie przyjęła tego widok jako coś normalnego. Zaczęła narzekać, że w kremie są dziesiątki chemikaliów, których człowiek nie powinien tykać.


— Nie wiem, jakim cudem to się stało, ale pokłóciliśmy się o to i mieliśmy z głowy cały dzień na plaży — przyznaje. Dodaje, że ponieważ jego żona nie wierzyła w "chemikalia", nie była w stanie zasnąć tego dnia, ponieważ dosłownie spaliła sobie skórę. — I zaczęła obwiniać mnie, że zrujnowałem nasz miesiąc miodowy, bo nie zmusiłem jej, żeby wysmarowała się kremem.

Michał podkreśla, że to był dopiero początek problemów. Jakby obrączka na jej palcu zmieniła jej osobowość. Przez dwa tygodnie wakacji każdego dnia był obwiniany przez nią o coś, co sama zrobiła. Krzyczała za to, co się wydarzyło w snach, za to, że nie kazał jej wziąć parasola i nie przestało się to dziać, nawet gdy wrócili do kraju, aby zacząć nowe życie. Kłótnie były wszechobecne. To, co jednak przeraziło Michała najbardziej to zdanie, które powiedziała w żartach. — Jesteś moim mężem teraz i musisz to wytrzymać.

Nigdy nie jest za późno, aby to skończyć

Małżeństwa tracą na popularności od wielu lat. Zwłaszcza wśród młodych ludzi z dużych miast. Jesteśmy przyzwyczajenia do samotnego życia i do radzenia sobie na własną rękę. Tak, jak dla wielu z nas koncept umowy o pracę jest obcy, tak samo współdzielenie majątku, rozliczanie podatku i bezproblemowe dziedziczenie nie ma żadnego znaczenia.

Gdy jego żona coraz częściej mówiła o tym, że jako jej mąż musi wytrzymywać jej coraz bardziej skrajne humory, Michał stwierdził, że nie musi. I zdecydował się na rozwód. — Gdy któryś raz w kłótni powiedziała, że "przecież nie zostawisz mnie chwilę po ślubie", stwierdziłem, że w sumie czemu nie — opowiada. Dodaje, że oczywiście martwił się reakcją swojej rodziny, ale z drugiej strony nie uważał, że powinien się męczyć z kimś tylko dlatego, że dostał prezenty ślubne od krewnych.

— Czasami widzisz coś i masz uczucie, że trzeba spieprzać — mówi mi Janek, który rozwiódł się ze swoją żoną po 10 miesiącach. Przyznaje, że obudził się dzień po ślubie i zaczął zastanawiać się, kiedy wypada myśleć o rozwodzie. Jego decyzja o tym, że powinni wziąć ślub, nie wynikała tak naprawdę z miłości. Raczej ze smutku i potrzeby spróbowania naprawienia swojego życia.

Nigdy nie planował tak naprawdę brać ślubu. Uważał, że jeśli będzie w szczęśliwym związku, nie będzie potrzebował zawierać małżeństwa. Wszystko będzie po prostu działało. Gdy umarła jego mama, Janek po prostu chciał poczuć przynależność do jakiegoś świata. Wzięcie ślubu wydawało się idealnym rozwiązaniem. Nawet jeśli ich związek nie wydawał się na tyle mocny, aby decydować się na ten krok.

A po ślubie, zaplanujemy rozstanie

— Czasami czujesz się po prostu źle i szukasz sposobu, żeby to naprawić — podkreśla Janek. Przyznaje, że przez cały okres narzeczeństwa był pewien, że to nie zadziała. Po prostu czuł, że to nie ma sensu. Jednak okłamywał się, że wszystko na pewno się ułoży po ślubie. — Byłem jednym z tych debili, co myślą, że mocniejsze wkopanie się w związek, jakimś cudem go uratuje.

Podkreśla, że w sumie mógł myśleć, że dziecko też będzie dobrym rozwiązaniem, więc z dwojga złego wybrał łatwiejszą opcję. Przyznaje, że wiedział, że to się nie uda, ale starał sobie wmawiać, że wszystko będzie ok, że to jedynie normalny stres, jaki odczuwają ludzie przed ślubem. W końcu obejrzał tyle komedii romantycznych, w których ludzie próbowali uciekać w ostatniej chwili, aby potem być w najpiękniejszym związku na świecie.

10 miesięcy, które spędził ze swoją żoną, były po prostu koszmarem. Nie kłócili się, nie walczyli, po prostu istnieli w swoim towarzystwie bez żadnych głębszych uczuć. Pozostały im jedynie wspomnienia oczekiwań. Wydaje mu się, że jego żona miała takie samo zdanie o ich związku. Spróbowali, ale wiedzieli, że to nie działa od pierwszych dni. Gdy się rozwiedli, po prostu o sobie zapomnieli.

Czas na związki partnerskie

W dzisiejszych czasach dla wielu osób małżeństwo to przeżytek. Wielu millenialsów marzy o możliwości wejścia w związek partnerski, który nie przymuszałby ich do brania ślubu. Związków, których rozpad nie byłby postrzegany przez rodzinę i przyjaciół, jaki wielka plama na życiorysie każdego. Może nawet pomogłoby uratować wiele relacji, które nieobciążone małżeństwem umiałyby ułożyć sobie życie w odpowiedni sposób?

Janek przyznaje, że zna wiele osób, które myślały o małżeństwie jako o czymś magicznym. Czymś, co zmieni ich życie. Przyznaje, że działa to w różny sposób. Niektórzy stwierdzają, że nie muszą się więcej starać, ponieważ udało im się osiągnąć zamierzony życiowy cel. Inni nie rozumieją, czemu nie czują się wyjątkowi, mimo że osiągnęli najwyższy level w związkach.

— Wierzę, że nigdy nie jest za wcześniej, ani za późno, żeby z czegoś zrezygnować. Nie warto się męczyć tylko dlatego, że jest nam wstyd. Po prostu róbmy to, co spowoduje, że będziemy szczęśliwi.