LGBT: to słowo nie przechodzi graczom przez gardło. Dlaczego ludzie grający w gry nie lubią inności?

Kacper Peresada
"To byłaby wspaniała gra, ale oczywiście musieli ją zepsuć, pakując do niej bzdury o równouprawnieniu" – komentarze utrzymane w tym tonie można znaleźć niemal pod każdą recenzją "The Last of Us II". Wiele osób nie umie pogodzić się z tym, że osoby LGBT mają prawo istnieć także w grach. To o tyle dziwne, że nie jest to nowy temat w tym świecie.
Ellie, bohaterka "The Last of Us 2" ma pecha, bo zamiast kochać mężczyzn, kocha kobiety. Gracze uważają, że to prowokacja Fot: materiały prasowe/Sony/The Last Of Us II
O tym, że Ellie, główna bohaterka "The Last of Us II", jest lesbijką, fani wiedzieli od kilku lat. Kilka miesięcy po premierze pierwszej części gry do sprzedaży trafił fabularny dodatek, w którym nastoletnia bohaterka uciekała przed hordami zarażonych razem ze swoją dziewczyną. Wydawało się więc, że gracze nie uznają tego za "dziwne".

W końcu w "The Last of Us" nie chodzi jedynie o zabijanie potworów. Siła tej gry zawsze polegała na opowiadaniu historii ludzi, którzy muszą przeżyć w przerażających warunkach, a mimo to starają się zachować resztki człowieczeństwa.

Trudno się dziwić twórcom, że skupiając się na historii młodej dziewczyny, chcą poruszać tematy istotne dla każdej młodej osoby – takie jak związki, miłość czy potrzeba akceptacji.

Czytaj też: Premiera roku w świecie gier. Czy "The Last of Us 2" to najlepszy sequel w historii? Rywale są mocni

Niestety gracze nie są w stanie się z tym pogodzić. Wielu z nich uznało, że pokazywanie seksualności Ellie to próba zmuszenia ich do patrzenia na coś w ich przekonaniu odrażającego – na związek dwóch kochających się kobiet.
Obecność osób LGBTQ+ w grach to żadna nowość. Wystarczy wymienić takie serie jak "Mass Effect" czy "Dragon Age", w których gracze mogli wchodzić w relacje homoseksualne. Postacie LGBT pojawiały się również w serii "Borderlands", a w 2009 roku Rockstar stworzyło jeden z najbardziej lubianych dodatków w historii serii gier GTA – "Ballad of Gay Tony".

Dodajmy do tego dziesiątki postaci, których seksualność, wprawdzie nieoficjalnie, była bardzo mocno sugerowana w takich tytułach jak choćby "Assasin’s Creed". Podobnie wyglądała sytuacja nowej odsłony przygód Lary Croft. Twórcy chcieli jednoznacznie zasugerować seksualność bohaterki serii "Tomb Raider", ale wydawca nie godził się na to, aby Lara została zaprezentowana jako lesbijka. Powód? Obawa przed reakcją graczy.

Deweloperzy wielokrotnie musieli bronić się przed atakami fanów, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości, że bohaterowie gier mogą mieć inną orientację seksualną niż gracze. W sieci bez trudu można było natknąć się na opinie wielu zirytowanych fanów, którzy sugerowali, że chociażby Shepard z "Mass Effect" powinien być heteroseksualny. Co ciekawe nikt nie miał problemu z tym że Shepard uprawiał seks z przedstawicielami obcych ras.

Oczywiście seksualność postaci w najpopularniejszych grach rzadko odgrywała ważną rolę z punktu widzenia narracji. Inaczej sprawa wyglądała u twórców gier "indie", oni zazwyczaj starali się opowiadać osobiste historie, w których było miejsce na nietolerancję i niezrozumienie.

W ostatnich latach to się zaczyna powoli zmieniać. Panseksualizm, biseksualizm czy osoby trans coraz częściej widać w grach i nie są one jedynie tłem dla głównego wątku. W ostatnich latach takie tytuły, jak Elder Scrolls Online ukazują coraz częściej postacie, które nie są heteronormatywne, a które mają istotny wpływ na fabułę i rozgrywkę.

To, że Sony i studio Naughty Dog zdecydowały się na pokazanie homoseksualnego związku głównej bohaterki "The Last of Us II", jest szalenie istotnym momentem w historii tej gałęzi rozrywki.

Świat gier od zawsze był męskocentryczny. Przez wiele lat gry uznawano za mizoginistyczną rozrywkę, w których gracze ekscytują się skąpo odzianymi postaciami o gigantycznych piersiach. Gry jednak "dorosły", już od lat nie są tylko tanią rozrywką, o czym zresztą często zresztą piszemy.

Pojawienie się tematu LGBT w grach to seria małych kroków. Kino latami dojrzewało do pokazywania "inności". Teraz świat gier musi dojrzeć do tego, by obecność postaci innych od poglądów większości graczy, nie wywoływała hejtu.

Zanim to nastąpi, minie wiele lat. Obecnie, gdy mowa jest o LGBT w grach, gracze podnoszą krzyk, że ktoś wciska im poprawność polityczną. Mało tego – aktorka, która użyczyła głosu transseksualnej postaci z "The Last of Us II", musiała mierzyć się z lawiną nienawistnych komentarzy i wiadomości. Fani obrzucali ją błotem, za to, że "splugawiła" ich ulubioną grę. Miejmy nadzieję, że krzykliwa mniejszość nie zniechęci deweloperów do tego, by tworzyli gry łamiące utarte schematy.

Gdy przychodzimy na świat, nie ma dla nas znaczenia płeć, seksualność, religia czy kolor skóry innych ludzi. Skoro gry są dla dużych dzieci, spróbujmy odrzucić nieustanną potrzebę patrzenia na innych przez pryzmat normalności, którą sobie wmówiliśmy.