Hejt i groźby: Twitch to reality show dla nastolatków, którym rzeczywistość myli się z rozrywką

Kacper Peresada
Wczorajsze rozgrywki w "World of Warcraft" wyglądały zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Na serwerach obecnych było wielu graczy, ale nie mieli ochoty na zabawę. W Katedrze Światła w Stormwind tysiące awatarów po prostu klęczały w ciszy. Tak ludzie chcieli pokazać szacunek dla Byrona "Reckfula" Bernsteina, znanego gracza który popełnił samobójstwo.
Fot: Emmanuel/Unsplash
Reckful w świecie Warcrafta był legendą, przez sześć sezonów z rzędu uznawano go za najlepszego zawodnika na świecie. Szybko stał się gwiazdą i jako jeden z pierwszych gamerów gromadził tysiące fanów na Twitchu.

Można powiedzieć, że ten serwis w pewnym sensie właśnie Reckfulowi zawdzięcza swoją obecną popularność. Byron Bernstein był przykładem streamera, który odniósł sukces.

Po odejściu od "World of Warcraft" Reckful przerzucił się na granie w "Hearthstone". Był graczem, ale i komentatorem podczas ważnych turniejów.

O swoich problemach psychicznych Reckful opowiadał niedawno w rozmowie z doktorem Alokiem Kanojią, psychiatrą, który przeprowadza bardzo popularne twitchowe "sesje" z popularnymi streamerami.
Bernstein od miesiąca nie był aktywny streamingowo, ale udzielał się w social mediach. Kilka godzin przed odebraniem sobie życie napisał na Twitterze, że współczuje wszystkim, którzy musieli mierzyć się z jego szaleństwem.

Czytaj też: Miesiąc temu niewielu wiedziało, czym jest. Teraz Twitch pomaga ludziom być blisko w czasie pandemii

Dla wielu graczy Reckful stał się kimś w rodzaju przyjaciela. Aby uświadomić sobie, jak głęboka więź tworzy się między streamerem a fanami, trzeba zrozumieć, że wielu widzów codziennie spędza wiele godzin, słuchając i oglądając swoich ulubieńców.

Dla nastolatków, którym zdarza się przez długie tygodnie nie rozmawiać z nikim, taki kontakt z ulubieńcem z internetu ma ogromne znaczenie. Dlatego są gotowi płacić za to, że by ich ulubieniec odczytał wiadomość od nich na Twitchu, dlatego cieszą się, gdy po zasubskrybowaniu ich "przyjaciel" wymieni ich ksywkę podczas streamu.
Gracze w "World of Warcraft" oddają hołd Byronowi "Reckful" Bernsteinowi.
Niestety często te relacje przekraczają zdrowe granice. Wielu użytkowników zaczyna żyć życiem swoich ulubionych streamerów, zapominając, że zadaniem ich idoli nie jest budowanie relacji z fanami, a jedynie dostarczanie rozrywki, która na dobrą sprawę nie różni się niczym od tego, co ich rodzice dostają podczas oglądania programów typu "Reality TV".

Rok temu pojawiła się informacja, że Albert, jeden ze streamerów popularnych na Reddicie, zdradził swoją dziewczynę. Lily też była znaną streamerką, jej fani zachwycali się tym, jak miłą i serdeczną jest osobą. Gdy wybuchła wiadomość o zdradzie, internet oszalał.

Niemal każdy fan Alberta odwrócił się od niego. Do niedawna był on hołubiony przez widzów, teraz zaczęli wyzywać go od najgorszych i okazywać mu pogardę. Fani zachowywali się tak, jakby to oni zostali zdradzeni przez Alberta. Sprawiali wrażenie, jakby ich niedawny idol napluł na wszystko, co było dla nich ważne.

W komentarzach pojawiały się groźby, ludzie pisali do Alberta, że zasługuje na śmierć. To wszystko wydarzyło się pół roku temu. Albert zniknął z Twitcha i od tej pory ukrywa się przed fanami.
Ten przykład pokazuje niepokojące zjawisko: wielu fanów przestaje żyć własnym życiem, a to, co widzą na ekranach komputerów, staje się ich obsesją. Przestają rozróżniać, czym jest rozrywka w internecie, czym przyjaźń, a czym życie.

Każdy znany streamer miał w życiu okresy, gdy stawał się obiektem ataków fanów. Powody bywają banalne, czasem chodzi o to, że ktoś zdecydował się zagrać w tę, a nie inną grę. Czasami wystarczy, że ktoś wygłosi negatywną opinię na temat innego streamera. Psychofanom nie trzeba wiele, by ruszyła fala hejta.

Czasem powodem hejtu może być post na Twitterze, w którym ktoś wyznaje miłość swojej byłej dziewczynie. Tak zrobił Reckful. Krótko przed samobójstwem napisał do swojej eks z pytaniem, czy za niego wyjdzie. Reakcja internautów była bezlitosna. Wyśmiali go, nazwali lamusem, cringelordem i debilem, pisali, że powinien się zabić, zanim jeszcze bardziej się zbłaźni.

Niestety, właśnie to zrobił.

Wielu fanów traktuje streamerów, jako "prawdziwych przyjaciół", ale jednocześnie oczekuje, że będą wykonywali ich polecenia i postępowali tak, jak oni sobie tego życzą. Fani chcą być blisko swoich idoli, ale gdy okazuje się, że nie są dokładnie tacy, jak ktoś sobie wymarzył, pojawia się nienawiść.

Pisałem o tym już wielokrotnie. W przypadku kobiet pracujących na kamerkach klienci chcą kupić sobie ich przyjaźń. Pragną udawać, że ich świat jest wypełniony radością, ale ponieważ płacą, mają też oczekiwania. Wierzą, że ten, komu zapłacili, należy do nich.

Fani z Twitcha powinni w końcu zrozumieć, że osoby, które widzą na ekranach, to w dużym stopniu aktorzy odgrywający rolę. Są one oczywiście oparte na ich osobowości, ale rzadko są w stu procentach zgodne z rzeczywistością.

Zarazem trzeba pamiętać, że streamerzy to tylko ludzie i też popełniają błędy, tyle że widzą je tysiące osób. Nienawiść płynąca z internetu może zniszczyć nawet osoby o mocnej psychice. Gdy widzisz w sieci tysiące komentarzy mówiące o tym, że jesteś złym człowiekiem, w końcu zaczynasz w to wierzyć.

Lata temu Tomasz Stockinger wcielający się w postać doktora Pawła Lubicza z serialu "Klan", opowiadał, że gdy ludzie spotykali go na ulicy, prosili go o diagnozę. Gdy wyjaśniał, że nie jest lekarzem, reagowali złością, uznawali, że jest chamem i nie chce im pomóc. Na szczęście to były incydentalne sytuacje. Gdy jesteś gwiazdą w internecie osoby, które cię atakują, można liczyć w tysiącach.

Internet jest wspaniałym miejscem, ale bywa też bardzo toksyczny. Czy będziemy umieli nauczyć ludzi, jak wykorzystywać te pozytywne cechy? Czy też nadal hejtem będziemy krzywdzić innych dla własnej satysfakcji?