"Jestem ojcem, siedzę z dziećmi w domu, nie mogło być lepiej". Mężczyzna też może być kurą domową

Wojciech Szczepański
Zaangażowani ojcowie to już na szczęście codzienność, ale facet zajmujący się dziećmi na pełny etat to nadal coś nowego. Kobietom często wydaje się, że tacy ojcowie powinni być rodzicami specjalnej troski, że trzeba im doradzać, podpowiadać, poprawiać po nich. Tyle że oni nie proszą o pomoc, świetnie dają sobie radę.
Fot: Peter Dlhy/Unsplash
Piotr mówi, że czuje się o wiele bogatszy, niż faceci, którzy widują swoje dzieci wieczorem, po pracy. Nie twierdzi, że zapracowani ojcowie to źli ojcowie, bo ojcostwo w każdym wydaniu jest super. Tyle że on towarzyszy swojej córce każdego dnia, więc nie omija go żadne wydarzenie z jej życia.

Zaznacza przy tym, że nie próbuje porównywać się do kobiet. – To nie tak, że konkuruję, kto lepiej zajmuje się dzieckiem. Wszyscy jesteśmy rodzicami. A najlepszy rodzic, to po prostu dobry rodzic — mówi.

Rzadki widok

- Wkurzam się, gdy czytam w sieci narzekania facetów o tym, że nie chce im się zostawać w domu z dziećmi – dodaje Piotr. – Nie wiedzą, co tracą. Czas spędzony z dzieciakami to najlepsze, co może cię spotkać. Dzięki temu poczujesz się jak prawdziwy bohater codzienności.


Chociaż w Polsce rodzice mogą korzystać z urlopu macierzyńskiego w równym stopniu, to według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej nadal prym w zakresie opieki nad dzieckiem wiodą kobiety. W okresie od stycznia do kwietnia 2019 roku z urlopu macierzyńskiego skorzystało 4,1 tys. ojców. W tym samym okresie opiekę nad dziećmi sprawowało 184,2 tys. matek. Różnica jest gigantyczna.

To nie tak, że ojcowie nie chcą się zajmować domem i dziećmi, ale jeśli kobieta nad nimi stoi i wciąż powtarza "źle to robisz", w końcu im się odechciewa.

Rząd Finlandii zapowiedział niedawno wprowadzenie 14-miesięcznego urlopu rodzicielskiego, według prawa na każdego z rodziców będzie przypadało 164 dni opieki nad dzieckiem. Do tej pory ojcowie w Finlandii spędzali z dziećmi dwa miesiące, teraz będą mogli spędzić o trzy więcej.

Tym bardziej warto usłyszeć historię ojca, który odnalazł się w roli opiekuna ogniska domowego. Pierwsze kroki w stronę objęcia stanowiska "kura domowego" Piotr zrobił od razu po narodzinach córki. Spędził wtedy miesiąc z noworodkiem. Wziął zwolnienie ze względu na opiekę nad żoną, a potem urlop tacierzyński. – Nie powiem, że było łatwo. Nie było – przyznaje.

Zacząłem tęsknić

Tym, co go najbardziej uderzyło, gdy został w domu z dzieckiem, był wszechogarniający bałagan. – Nie mówię, że przedtem go u nas nie było, ale przy małym dziecku stos ubrań rósł lawinowo. A ja przecież chodziłem ciągle w tym samym dresie! – śmieje się.

Gdy wrócił do pracy, szybko zorientował się, że tęskni. – Przez miesiąc zdążyliśmy z moją córką wypracować własny plan dnia. Gdy żona spała, brałem małą na spacer i robiłem rundkę po osiedlu, przy okazji ogarniałem zakupy. Z czasem wszystko opanowałem do perfekcji. Z zamkniętymi oczami potrafiłem w nocy wsypać trzy miarki mleka do butelki.

Żona patrzyła na mnie jak na wariata

Piotr jest programistą. Powiedział szefowi, że chciałbym przejść częściowo na pracę zdalną. Jego córka miała wtedy pół roku, więc zaczął zachęcać żonę do powrotu do pracy. – Patrzyła na mnie jak na wariata, ale powiedziałem, że nie musi ulegać presji bycia matką–Polką, bo ja będę ojcem-Polakiem – wspomina.

Na początku zdarzało mu się wysyłać żonie wiadomości z pytaniami dotyczącymi opieki nad ich córką, ale szybko nauczył się samodzielności. W końcu to on miał zajmować się domem, a nie zaprzątać żonie głowę.

– Spotkało mnie kilka przykrych rzeczy. Starsze panie lubią zwracać mi uwagę, tak jakby nie wierzyły, że sobie poradzę. Ale zdarza się też, że niektóre czasami wzdychają, że mąż nie pomagał im w wychowywaniu dzieci, i dodają, że moja żona ma ze mną jak w raju.

O wiele bardziej pozytywnie reagują młode matki, które spotyka na placu zabaw. – Zwykle przychodzą około godziny 11:00. Nie pamiętałem jeszcze wszystkich imion, ale nauczyłem się już rozpoznawać je po ich dzieciach. Wiem, która to mama Jasia, a która – Tosi. Fajnie jest z kimś pogadać, tyle że one ciągle nawijają o dzieciach – mówi wprost.

Kobiety nie dają nam szansy

Piotr uważa, że jako ojciec lepiej ogarnia temat opieki nad dzieckiem. Ma wrażenie, że matki, które spotyka, ciągle zastanawiają się, czy wszystko dobrze robią, porównują się z innymi matkami. On podchodzi do rodzicielstwa zdroworozsądkowo. – Czasem się zawieszam na myśleniu, czy na pewno dobrze wychowuję córkę, ale potem widzę, że moje dziecko jest uśmiechnięte, bawi się i zjada wszystko do ostatniego okruszka – mówi.

Moja żona patrzyła na mnie jak na wariata, ale powiedziałem, że nie musi ulegać presji bycia matką–Polką, bo ja będę ojcem-Polakiem.

– Słyszę, jak kobiety narzekają, że ich partnerzy nic nie robią w domu. Gdy spotykam ich mężów, okazuje się, że oni całkiem dobrze orientują się, co ich dzieci lubią, jak im idzie w szkole i czy łazienka jest do posprzątania – wylicza Piotr.

Jego zdaniem mężczyźni są oceniani niesprawiedliwie przez kobiety. – To nie tak, że ojcowie nie chcą się zajmować domem i dziećmi, ale jeśli kobieta nad nimi stoi i wciąż powtarza "źle to robisz, ja zrobię to lepiej", w końcu im się odechciewa i odpuszczają – mówi.

Piotr nadal pracuje. Siada do komputera późnym popołudniem i wieczorami, wtedy jego żona jest już w domu. – Kto nigdy nie przesunął deadline'u na oddanie projektu, niech pierwszy rzuci kamieniem – śmieje się. – Ale są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Trzeba umieć wybrać.