Poznajcie kobietę, która pomaga znaleźć partnerki i partnerów najbogatszym ludziom w Polsce
Jesteś bogaty, znany, odniosłeś sukces w życiu, ale do pełni szczęścia brakuje ci jednego: kobiety twojego życia. Co robisz w takiej sytuacji? Sięgasz po Tindera?
– Przychodzą do nas ludzie z pierwszych stron gazet – zdradza Agata Igras, Managing Director w firmie Berkeley International w Polsce. Odwiedzam ją w jej biurze, które mieści się na 44. piętrze jednego z najbardziej luksusowych apartamentowców w Warszawie.
Berkeley International to "biuro spotkań", tak mówi o nim szefowa polskiego oddziału, i dodaje: "pomagamy ludziom się spotkać". Czy to usługa dla każdego? Zdecydowanie nie. Z pomocy Berkeley korzystają ludzie, którzy bez trudu przekraczają trzeci próg podatkowy.
Obalmy na początek pewien mit, który mówi że, gdy mężczyzna ma pozycję i pieniądze, jego problemy ze znalezieniem partnerki w magiczny sposób znikają?
Nie, wysoki status społeczny nie jest synonimem sukcesu w życiu osobistym. Wydaje mi się, że do wielu dobrze sytuowanych mężczyzn "przyklejają się" atrakcyjne młode kobiety, którym zależy głównie na zabezpieczeniu finansowym swojej przyszłości.
Jednocześnie wśród nas jest coraz więcej pań, które robią kariery, są doskonale wykształcone i mają wysoką samoświadomość. Gdy stają się niezależne finansowo, nie czują się dobrze w roli sponsorek, dlatego pojawia się w nich potrzeba znalezienia mężczyzny o podobnym statusie.
Agata Igras, szefowa polskiego oddziału Berkeley International•Fot: Archiwum/Agata Igras
Myślę, że pewna część społeczeństwa może w tym momencie poczuć się niekomfortowo.
Dlaczego? Osoby, które osiągają sukces finansowy, często płacą za niego wieloma wyrzeczeniami. Zdarza się, że zapominają o swoim życiu prywatnym, bo po prostu brakuje im na to czasu.
Jeśli wymagają dużo od siebie, podobne wymagania stawiają potencjalnym partnerkom czy partnerom, a tych często nie udaje im się spotkać, bo zbyt intensywnie pracują.
Gdzie w takim razie mogą szukać towarzyszki czy towarzysza życia?
Internet oferuje spory wachlarz możliwości, ale nie każdy zdecyduje się na publiczne poszukiwania ze względu na swoją pozycję zawodową, rozpoznawalność czy lęk przed nieuczciwością ogłaszających się tam osób.
Poza tym, aby znaleźć kogoś za pośrednictwem aplikacji randkowej, trzeba poświęcić na to czas. A tego naprawdę nikt dzisiaj nie ma w nadmiarze. Stąd pojawia się usługa, którą świadczymy w Berkeley International, firmie która na świecie działa od niemal 20 lat.
Jaka to usługa?
Profesjonalna, spersonalizowana i dyskretna. Indywidualne podejście do klienta pozwala nam znaleźć osoby najbardziej odpowiadające preferencjom i choć nie możemy zagwarantować miłości od pierwszego wejrzenia, to na pewno trafiają do nas osoby szukające poważnej relacji.
Płaci się za każdą potencjalną parę?
W Berkeley International działamy na zasadzie członkostwa, rocznych abonamentów. Dla kogoś, kto poszukuje partnera lokalnie, czyli w Polsce, będzie to koszt ok. 42 tys. złotych plus VAT.
Jeśli rozszerzamy poszukiwania na obszar Europy, cena rośnie dwukrotnie. Można także zdecydować się na szukanie kogoś na całym świecie, wtedy abonament wynosi około 168 tys. złotych plus VAT.
Im bardziej sprecyzowane są oczekiwania względem poszukiwanej partnerki czy partnera, tym trudniejszy staje się dla nas ten projekt. To przekłada się na cenę.
To duża kwota. Co oferujcie, by przekonać do siebie osoby zamożne?
Przede wszystkim wiarygodność. W dzisiejszych czasach każdy może zrobić sobie zdjęcia, na których będzie wyglądał znacznie lepiej niż w rzeczywistości. Można stworzyć atrakcyjny miraż. Wiele osób w poszukiwaniach ogranicza się do tego, co widać na pierwszy rzut oka.
Pod tym względem różnimy się od aplikacji randkowych. Jesteśmy biurem spotkań, ciężko nazwać Berkeley nawet biurem matrymonialnym. My po prostu pomagamy ludziom się spotkać.
Jak to dokładnie wygląda? Umawiacie ludzi na kawę czy kolację? Rezerwujecie dla nich stoliki w restauracjach?
Przedstawiamy klientom profile ich potencjalnych partnerów. Są pozbawione zdjęć.
Dlaczego?
Po pierwsze, zdjęcia często mówią o człowieku coś zupełnie innego niż w rzeczywistości. Po drugie strasznie spłaszczają całokształt danej osoby – nie można zobaczyć mimiki, usłyszeć głosu – prezentują wyłącznie jeden wymiar.
Czyli pozbawiają obrazu tych detali, które mogą zawrócić w głowie potencjalnej partnerce czy partnerowi.
Tak, a przecież to jest niezwykle ważne. Poza tym pamiętajmy o osobach, które na zdjęciach wyglądają gorzej niż w rzeczywistości. Żyjemy w czasach, w których komunikujemy się ze światem za pomocą obrazu, jednak my w Berkeley chcemy zwracać uwagę na inne elementy osobowości człowieka.
Co o pomyśle, by nie pokazywać zdjęć sądzą klienci?
Spotyka się on z dużą aprobatą. Fotografie pojawiają się na wyraźną prośbę i wyłącznie za zgodą zainteresowanych. Sami natomiast nigdy ich nie udostępniamy. Nasi klienci – jak zresztą chyba wszyscy ludzie – chcą być postrzegani przez pryzmat tego, kim są, a nie, jak wyglądają lub jakie noszą ubrania.
Na czym polega rola swatki w tym przypadku?
Każdą osobę poznajemy osobiście. Spotykamy się, by porozmawiać i poznać danego klienta – poczuć energię i w pełni zrozumieć, jakim jest człowiekiem. Te informacje są niezbędne do stworzenia krótkiego opisu, który potem stanie się swego rodzaju "wizytówką" w procesie kojarzenia par.
Jak dobieracie potencjalnych partnerów? Algorytmy wyłaniają sugerowane pary?
Mamy duże doświadczenie oraz intuicję i to przede wszystkim ten czynnik pozwala nam z sukcesem łączyć ludzi. To byłoby niemożliwe, gdybyśmy bazowali na algorytmach, czy testach osobowościowych. Do miłości da się podejść technicznie.
Proszę pamiętać, że to praca z zachowaniem ogromnej dyskrecji i poufności. Klient musi nam zaufać, poczuć się w pełni zrozumiany i bezpieczny, ponieważ szczerość i otwartość są niezbędne przy poszukiwaniu potencjalnych partnerów. Mówimy o miłości.
Praca swatki to naprawdę niezłe szachy.
Trzeba lubić ludzi – chcieć komuś pomóc i umieć otworzyć się na drugiego człowieka. Potem obserwować jego dalsze kroki w zawiązującej się relacji.
Ktoś nazwał kiedyś naszą firmę "miłosnymi headhunterami". Naprawdę trzeba włożyć sporo wysiłku, żeby sprostać oczekiwaniom osób, które nam zaufały. Zdarza się, że wykorzystujemy do pomocy grupę osób, które obracają się w różnych środowiskach, dzięki czemu widzą i wiedzą więcej.
No proszę, macie nawet własnych szpiegów!
Nazwałabym ich raczej ambasadorami. Każdemu z nas bez wyjątku zależy na tym, żeby mieć kogoś, z kim można dzielić życie. Kogoś, przy kim będziemy czuli się kochani i w pełni akceptowani. Wiele osób myśli o ludziach, którzy osiągnęli sukces zawodowy, że niczego im w życiu nie brakuje, ale nie zawsze tak jest.
Takie osoby często mierzą się z samotnością, ponieważ mają wysokie wymagania wobec przyszłych partnerów. Same stawiają przed sobą wysokie cele i tego samego oczekują od swoich bliskich.
Oczywiście nie można wykluczyć, że któremuś z panów bardziej będzie odpowiadał tradycyjny model rodziny, w którym kobieta zajmuje się domem, a kobiecie — model troskliwego opiekuna, a nie wyjadacza "salonowego". Ilu ludzi, tyle scenariuszy.