Gry komputerowe nie są złe. Wręcz przeciwnie, pomogą twojemu dziecku stać się lepszym człowiekiem

Kacper Peresada
Gry komputerowe to dla wielu ludzi coś złego, głupiego i wtórnego. To marnowanie czasu i szkodliwa rozrywka, która zaspokaja najniższe potrzeby, nie zapewniając przy tym rozwoju emocjonalnego czy intelektualnego. Oczywiście każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ja też. Według mnie ci, którzy uważają, że gry komputerowe są prostą rozrywką, na którą szkoda czasu, to po prostu zakute pały.
Jessica Lewis/Pexels
Mój starszy syn jest wspaniałym dzieckiem, które niestety ma pewne problemy behawioralne. Jako rodzice walczymy z nimi już od jakiegoś czasu. Staramy się dojść do tego, skąd mogą brać się te martwiące nas zachowania, ale nie jest to łatwe.

W życiu naszego syna dzieje się bardzo dużo. Poszedł do przedszkola, a wkrótce potem na świecie pojawił się jego młodszy brat. Rok później jego rodzice się rozstali, a on musiał odtąd przyzwyczaić się do życia w dwóch domach. Do tego lekarz wykrył u niego pewne problemy sensoryczne, to miało również wpływ na jego zdolność radzenia sobie z emocjami.


Mój syn, jak każde dziecko, jest skomplikowaną istotą. Wyjaśnienie jego uczuć, emocji czy zachowań nie jest łatwe. No, chyba że jesteś wychowawczynią z jego grupy przedszkolnej, która poradziła sobie z tym zadaniem lepiej niż kilku psychologów i błyskawicznie znalazła źródło problemów Włodka.

„To przez gry komputerowe”.

Włodek rzeczywiście nie radzi sobie emocjonalnie z grami. Część dzieci nie ma problemów z tym, żeby przestać grać, gry poproszą o to rodzice. Tymczasem, jeśli chodzi o tę rozrywkę, mój syn wykazuje zachowania obsesyjne.

Wychowawczyni z przedszkola w głowie miała zakodowane, że gry są złe, bo to rozrywka, która otępia. Druga dodała, że od gier człowiek głupieje.


Jako dziennikarz przez długi okres swojej „kariery” zajmowałem się tematyką gier wideo, dlatego od zawsze chciałem wprowadzić moje dzieci do tego świata. Włodek zaczął poznawać świat gier mniej więcej rok temu, testowo.

Chciałem przekonać się, czy jest w stanie podchodzić do gier bez emocji, tak jak do bajek, które nie sprawiają by zapominał o reszcie świata.

Niestety za każdym razem mój syn zamienia się w rozjuszonego dzieciaka, który musi zacząć grać jak najszybciej. Jeśli tak się nie dzieje, dom staje się polem bitwy. Dlatego kilka razy, po miesiącu prób (ma on miejsce zazwyczaj w okolicy urodzin mojego syna), rezygnowaliśmy z wprowadzania Włodka w świat gier komputerowych.

To jednak nie powstrzymało pani wychowawczyni z przedszkola przed postawieniem diagnozy: powodem problemów Włodka jest mój stosunek do gier, a właściwie sam fakt, że gry istnieją.

Bo wiecie… gdyby mój syn nie grał w „Lego Harry Potter” albo w „Minecrafta”, byłby grzeczny.

Starałem się ją przekonać, że w dzisiejszych czasach gry opowiadają historie niemal tak dobrze jak bajki czy widowiskowe filmy, ale pani wychowawczyni mi nie wierzyła. W głowie ma zakodowane, że gry są złe, bo to rozrywka, która otępia.

Druga pani wychowawczyni dodała, że od gier człowiek głupieje. Było to o tyle obraźliwe, że powiedziała to mojemu 6-letniemu synowi mając świadomość, czym zajmuje się jego ojciec–dziennikarz.

Tego typu opinie wygłaszają nie tylko zacofane wychowawczynie w przedszkolach czy szkołach, ale też wielu rodziców, którzy z jakiegoś powodu uważają gry komputerowe za rozrywkę niegodną ich wspaniałych i inteligentnych synów czy córek.

12-letni gracze mieli wyższy poziom kreatywności, a także chętniej rysowali i opowiadali historie, zadawali też pytania na temat przyszłości i potrafili ją sobie wyobrażać.

W końcu dzieci powinny przede wszystkim czytać książki, rysować albo pisać, a do tego przebywać w inteligentnym ogólnorozwojowym środowisku, które może zapewnić im świetlaną przyszłość.

Rzecz w tym, że takim właśnie środowiskiem jest świat gier wideo.

W ostatnich latach kolejne badania potwierdzają, że wiele gier ma świetny wpływ na najmłodszych. Dzięki nim dzieciaki uczą się czytania i języków obcych. „Minecraft” i podobne tytuły pomagają z kolei rozwijać wyobraźnię, kreatywność i orientację w przestrzeni.

Powiedzmy wprost: czasy, w których gry były bezmyślnymi strzelankami w rodzaju „Space Invaders” minęły bezpowrotnie, a najnowsze tytuły wymagają od graczy rozwiązywania zagadek, kreatywnego myślenia, planowania swoich działań czy organizacji działań.

Badania przeprowadzone na 12-letnich graczach wykazały również, że mają oni wyższy poziom kreatywności, a także chętniej rysują i opowiadają historie, zadają pytania na temat przyszłości i potrafią ją sobie wyobrażać.

Niektórzy psychologowie sugerują, że dla dzieci z zaburzeniami behawioralnymi gry wideo są zdecydowanie lepszą rozrywką niż filmy animowane. Oglądając telewizję dziecko siedzi w bezruchu przeżywając to, co widzi na ekranie. Gdy film się kończy wszystkie emocje, które nagromadziły się w jego ciele muszą znaleźć ujście, co może wywołać rozmaite problemy z zachowaniem.

W wypadku gier dziecko jest nieustannie w ruchu. Dzięki temu jego ciało nie jest tak spięte jak po pół godzinie oglądania bajek.

Pamiętam oczywiście o tym, że każde dziecko jest inne i w różny sposób reaguje na gry. Mój syn nie jest niestety w stanie posiedzieć ze mną i zająć się budową domów w „Minecrafcie”. Nie wynika to jednak z faktu, że GRY SĄ ZŁE, a jedynie z tego, że mój syn ma taką, a nie inną osobowość.

Wychowałem się na grach komputerowych. Miałem szczęście, że w domu mieliśmy komputer i mogłem grać w takie gry jak „Electro Body” czy „Risky Woods”. Te tytuły zapadły mi w pamięć na lata. Moja miłość do tego typu rozrywki trwała we mnie przez dwie i pół dekady.

Grając w gry zdarzało mi się płakać ze smutku albo ze szczęścia, pękać ze śmiechu albo ciężko główkować nad jakimś zadaniem.

Gry komputerowe to interaktywne opowieści. Przez setki lat jako ludzie marzyliśmy o tym, aby stać częścią ukochanej książki. Dzisiaj, gdy w końcu stało się to możliwe, niektórzy uważają, że to głupie i dziecinne.

Kretyni.