Wiecznie młode buty: to musisz wiedzieć o sneakersach, żeby nie wyjść na zgreda

Michał Jośko
Czasy, gdy buty sportowe służyły wyłącznie do uprawiania sportu to prehistoria. Dzisiaj sneakersy nosisz do wszystkiego (tak, do garnituru również). Buty sportowe stały się powszechne, mają je w swojej ofercie i sieciówki, i marki luksusowe. Trendy pojawiają się i przemijają, ale pewne rzeczy pozostają stałe. Tak jak te sneakersy, które stały się klasyką i będą pasować zawsze i wszędzie (poza jednym modelem, ale o nim opowiemy na końcu).
Buty chińskiej firmy Li Ning. Jeszcze nie klasyka, ale dajcie Chińczykom kilka lat... Fot: materiały prasowe
Converse Chuck Taylor All Star

Zaczęto je produkować w 1917 roku i od tamtego czasu ich stylistyka pozostała praktycznie niezmieniona. W chwili debiutu były pierwszym obuwiem dedykowanym koszykarzom.

Wielkim hitem stały się w latach dwudziestych, gdy producent z amerykańskiego miasta Malden nawiązał współpracę z koszykarzem Charlesem H. "Chuckiem" Taylorem. Gwiazdor stał się zarazem sprzedawcą, konsultantem technologicznym i ambasadorem tych butów. Ich fenomen nie przeminął nawet gdy z boisk zepchnęły je znacznie nowocześniejsze konstrukcje.

Z biegiem lat ten model Conversów stał się legendą. Możesz w nich brylować zarówno na salonach, wśród miłośników mody z najwyższej półki, jak i w towarzystwie młodych fanów rapu, rocka, punka, metalu albo disco polo.


Converse Chuck Taylor All Star 70 Blocked Camo (440 zł)
Fot. mat. prasowe



Adidas Superstar

Gazelle, Samba, Stan Smith – można wymieniać naprawdę długo, w końcu ta niemiecka firma dała światu mnóstwo butów, które zasugują na miano kultowych. Jednak prawdziwym królem sneakerowego oldskulu jest ten model (właśnie obchodzi pięćdziesiąte urodziny).

Gdy zadebiutował, był pierwszym w historii niskim butem do koszykówki.Najpierw stał się popularny w świecie sportu: w połowie lat 70. w Superstarach (bądź też ich odmianie z wyższą cholewką, nazwanej Pro Model) grało ok. 70 procent zawodników NBA, na czele z takimi gwiazdami jak Kareem Abdul-Jabbar.

Drugą młodość Superstary przeżyły dekadę później, gdy pokochał je świat hip-hopu, na czele największymi orędownikami Superstarów, czyli grupą Run-D.M.C. Stan na dziś? To retro-buty, które naprawdę łatwo można dopasować do niemal każdego stroju.

Adidas Superstar 80S (449 zł)
Fot. mat. prasowe



Nike Air Max 1

Zacznijmy od tego, że wytypowanie najbardziej kultowych przedstawicieli wielkiej rodziny Air Maksów jest wyzwaniem na miarę wskazania najpiękniejszego samochodu, jaki stworzyła Alfa Romeo. Mamy do czynienia z klęską urodzaju – wybór jest po prostu zbyt wielki. Postawmy zatem na model, od którego wszystko się zaczęło.

W 1987 roku przeżywająca problemy firma Nike zaprezentowała buty wyposażone w poduszkę gazową, która apewniała rewelacyjną amortyzację. Choć samo rozwiązanie nie było najgorętszą z nowości (od paru lat stosowano je np. w modelu Nike Tailwind), tym razem jednak, po raz pierwszy, poduszka była widoczna przez otwory w podeszwie.

Świat oszalał na punkcie tego projektu, dla którego inspiracją był paryski budynek Centre Georges Pompidou, Reszta jest historią. Jeżeli chciałbyś pokazać, że trzymasz rękę na pulsie najnowszych trendów, możesz sięgnąć po znacznie bardziej futurystyczne odmiany Air Maksów (np. modele 720 albo Vapormax), ale gwarantuję: "Jedynki" wciąż są modelem naprawdę "gorącym".

Nike Air Max 1 CD7861-400 (639 zł)
Fot. mat. prasowe



Air Jordan 1

Kolejny butów, który zapoczątkował wielką rewolucję w świecie sportu. W roku 1985 firma Nike zaprezentowała model Dunk utrzymany w czerwono-czarnej kolorystyce, ozdobiony nieznanym wcześniej logotypem, na którym składały się słowa "Air Jordan".

Dwa lata później, na fali ogromnego sukcesu, stworzona została cała linia dedykowana wielkiemu Michaelowi Jordanowi – był to pierwszy w historii przypadek, gdy sportowiec otrzymał własną kolekcję butów i odzieży. Do legendy Michaela dołożono świetny marketing, np. historię o tym, że Nike w jego imieniu płaciło tysiące dolarów kary za każdy mecz, który koszykarz rozgrywał w czerwono-czarnych butacj (przepisy NBA stanowiły, że grać można tylko w białych butach) oraz reklamy autostwa słynnego reżysera Spike'a Lee.

Efekt? Dziś marka Air Jordan jest odrębną częścią koncernu Nike, która w 2018 roku przyniosła koncernowi przychody o równowartości ponad 11 miliardów złotych. No a do tego pierwszy model Jordanów, mimo upływu lat, wcale się nie zestarzał.

Air Jordan 1 Retro High OG (550 zł)
Fot. mat. prasowe


Reebok Instapump Fury

Na początku był buty koszykarskie nazwane The Pump. Pokazano je w roku 1989 jako odpowiedź brytyjskiej firmy na gigantyczną popularność Nike'a Air Max. Cudowną bronią w tej walce stała się nowatorska konstrukcja z pompowaną cholewką, która pozwalała na idealne dopasowanie cholewki do stopy oraz znacznie lepszą stabilizację.

W roku 1994 pojawił się kultowy do dzisiaj następca modelu Pump: Reebok Instapump Fury. W tym przypadku grupą docelową stali się biegacze, którzy oprócz pompki otrzymali m. in. nową amortyzację (inspirowany strukturą plastra miodu system Hexalite) oraz elementy z włókna węglowego w podeszwie.

Z dzisiejszej perspektywy okazuje się, że dołożono tutaj coś jeszcze: "kosmiczną" stylistykę, która sprawia, że w tych butach rozkochują się kolejne pokolenia miłośników naprawdę odjechanych butów.

Reebok Instapump Fury OG "Carbon Fiber" (699 zł)
Fot. mat. prasowe


Vans Era

Cofnijmy się do roku 1975. Działająca od dziewięciu lat firma Vans z Anaheim w Kailfornii – specjalizująca się w tworzeniu obuwia dla skaterów – wypuszcza swoje arcydzieło. To model 95 (dopiero z czasem otrzyma znaną nazwę Era) z dopracowaną do perfekcji konstrukcją, łączącą niskoprofilową, miękką cholewkę i wulkanizowaną, antypoślizgową podeszwę.

Od tamtego czasu te buty są świętością w świecie miłośników deskorolek, BMX-ów, surferów i wszystkich młodych ludzi, którzy lubią łączyć aktywność fizyczną z brakiem pokory wobec "świata starych ludzi".

Vans Era ComfyCush (319 zł)
Fot. mat. prasowe


New Balance 997

Fakt: ta działająca już od 113 lat firma z Bostonu tworzy naprawdę porządne buty; zarówno te casualowe, jak i dedykowane biegaczom. Niestety, mając na nogach New Balance, trudno będzie ci nie wyjść na zachowawczego i nudnego "tatuśka-normalsa", zalegającego na kanapie przed telewizorem, by zaśmiewać się z sucharów Kuby Wojewódzkiego.

Szukasz wyjątków potwierdzających tę regułę? Najlepszym z nich będzie model 997 (na rynku obecny od początku lat 90.) z ekskluzywnej, edycji "Made in USA". W takich New Balance'ach możesz pokazać się na mieście w piątek wieczorem i nie będzie "przypału". New Balance M997PAL Made in USA Festival Pack (999 zł)
Fot. mat. prasowe


Li-Ning Arc Ace

Na koniec parę słów na temat firmy, która nie jest ani kultowa (jeszcze?), ani łatwo dostępna w Polsce. Jednak to właśnie ona stanowi forpocztę zmian, które dokonują się na naszych oczach: oto chińska marka, która cieszy się coraz większą estymą wśród sneakerheadów na świecie.

Do tej pory firma z Pekinu, założona w roku 1990 przez Li Ninga, utytułowanego gimnastyka-olimpijczyka, oferowała klientom całkiem niezłe obuwie sportowe w przystępnej cenie. Chińczycy poczuli jednak głód czegoś więcej i oto piekło zamarzło – Li-Ning przebojem wdziera się do świata mody, zarówno tej wyższej (prezentowany tu model zadebiutował podczas nowojorskiego tygodnia mody), jak i streetwearu.

Li-Ning Arc Ace (750 zł)
Fot. mat. prasowe