Nie tylko Taco i Dawid. Ci polscy artyści też mogą zapełnić Stadion Narodowy-wspomnicie nasze słowa

Kamil Rakosza
Powtórzenie szaleństwa które miało miejsce wokół koncertu Taco Hemingwaya i Dawida Podsiadły na Stadionie Narodowym to zadanie nieosiągalne dla większości polskich artystów. Jest jednak kilku takich, którzy zasługują na występ na Narodowym a nawet, kto wie, może i daliby radę go wypełnić? To nasze typy polskich muzyków z potencjałem "stadionowym"
Po sukcesie Taco Hemingwaya i Dawidy Podsiadły chcielibyśmy widzieć na Narodowym więcej polskich artystów. Fot. Instagram / @pezetofficial / @miuosh

Pezet

Paweł z Ursynowa miał już szansę pokazać się kilkudziesięciotysięcznej publiczności. Na koncercie Taco i Dawida nawinął swoją zwrotkę ze wspólnego kawałka Taco i Pezeta – "Antysmogowa maska w moim carry on baggage".

Rok 2019 to w ogóle dobry czas dla Pezeta. Raper wydał pierwszą od siedmiu lat płytę – "Muzyka współczesna", która zdobyła status złotej jeszcze przed premierą i zyskała szacunek zarówno wśród weteranów rapu jak i wśród młodych wilków.

Jeśli jednak chcieliście zobaczyć Pezeta w tym roku, macie pecha. Bilety na jedyny koncert rapera w tym roku (19 grudnia na warszawskim Torwarze) rozeszły się w kwadrans. To dobry prognostyk, przypomnijmy, że przed koncertem na stadionie Narodowym, Hemingway i Podsiadło również bez trudu wyprzedawali Torwar.
– Pierwszy przykład z brzegu: zamiast wielkiej trasy wolałbym zagrać jeden koncert. Jeden, ale naprawdę konkretny – mówił Pezet w rozmowie z Michałem Jośko z Bliss. A da się w Polsce bardziej konkretnie niż na Narodowym?

Miuosh i Jimek z orkiestrą NOSPR

"Scenozstąpienie" zebrało na Stadionie Śląskim 43 tysięce ludzi. Tyle osób przyszło usłyszeć i zobaczyć unikatowe hiphopowo-symfoniczne show pod batutą Radzimira Dębskiego. I Miuosh, i Jimek zdobyli dzięki temu solidne doświadczenie w bawieniu naprawdę wielkiej widowni, do tego w świetnym stylu.
Weźmy na przykład taki "Atak" w remiksie z "Tamagotchi". Napięcie w aranżacji Jimka oraz monumentalne partie orkiestry symfonicznej przeniknęłyby Stadion Narodowy do ostatniej śrubki.


Koncerty Jimka i Miuosha to uczta i dla oka, i dla ucha. Organizacyjnie stoją na światowym poziomie. Przede wszystkim jednak są atrakcyjne dla publiczności, która nie zwleka z kupnem biletów. Pokazał to właśnie występ na stadionie Śląskim. W przypadku tych artystów atak na Stadion Narodowy naprawdę mógłby się powieść.

Bass Astral x Igo

Biorąc pod uwagę doświadczenie koncertowe na dużych imprezach, to ci panowie są ledwie na początku drogi artystycznej. Przykład "Sobie i Wam" – tegorocznego hymnu Męskiego Grania – pokazał jednak, że dawno nie było kogoś, kto równie łatwo jak co Igor Walaszek zaczarowałby zarówno mainstream, jak i środowiska niezależne.

Do tego przestrzenne, rozległe kompozycje Kuby Tracza, które doprowadziły do tak udanych kooperacji jak utwór "Planets" stworzony wspólnie z BBC Earth. Bass Astral x Igo stają się rozpoznawalną marką. Panowie wyprzedają na razie bez kłopotu koncerty na swojej trasie koncertowej "It's Dark Tour" - choćby jeden z dwóch warszawskich występów czy te w Łodzi i Poznaniu.
Łatwość eksperymentowania i łączenia odległych gatunków muzycznych, jak np. w odświeżonej wersji utworu "Nim wstanie dzień" z filmu "Prawo i pięść" – tym też Bass Astral x Igo zwracają na siebie uwagę słuchaczy.

Przykłady kariere Dawida Podsiadły czy Tego Typa Mesa pokazały, jak wielką siłą może być jest otwarty umysł i gotowość do łamania szablonów w muzyce, bez zamykania się w sztywnych ramach gatunku. Traczowi i Walaszkowi brakuje jednak jeszcze trochę ogrania na większych imprezach, ale potem... Kto wie.

Kult

Są takie legendy, którym koncert na Narodowym się po prostu należy. Na pewno do tego grona należy grupa Kult i Kazik Staszewski.
Warto przy okazji pamiętać, jak pionierscy byli członkowie tego zespołu w procesie adaptowania innych, niekoniecznie rockowych, gatunków w Polsce. Wystarczy wspomnieć inspirowany amerykańskim rapem krążek Kazika "Spalam się" z 1991 roku - wtedy to była minirewolucja.

Dlatego Kult zasługuje na lokalnego "Oscara za całokształt" w postaci koncertu na Narodowym. Grupa odcisnęła trwały ślad nie tylko w muzyce. Kult to przede wszystkim istotny element kultury i tożsamości wielu Polaków, których młodość przypadła na lata 80. i późniejszą dekadę.

Pro8l3m

Pro8l3m to marka. Każde wydarzenie związane z duetem Oskar/Steez przyciąga uwagę fanów, bez względu na to, czy chodzi o nową płytę, występ na Openerze, czy wsparcie muzyczne dla serialu "Ślepnąc od świateł". Fenomen tej grupy po prostu przyciąga.

Brzmienie Pro8l3mu kojarzy się raczej z klubową piwnicą niż otwartymi przestrzeniami wielkich aren. Przy odpowiednich efektach wizualnych ich koncert na Narodowym mógłby stać się jednak hipnotyzującym widowiskiem - w unikatowym, postapokaliptycznym klimacie który tworzą teksty Oskara.
Kolejną zaletą Pro8l3mu jest to, że duet Steez/Oskar zdobył rozgłos w różnych środowiskach. Twórczość grupy doceniają nie tylko fani rapu. To muzyka zaangażowana, w tekstach słychać odniesienia do kwestii zmian klimatycznych i czy problemów społecznych, ale całość podana jest w świeży sposób. Przy odpowiednim wsparciu koncert Pro8l3mu na Narodowym mógłby się odbyć - i powieść.

Quebonafide

Raper z Ciechanowa nie traci popularności. Nawet jeśli po projekcie Taconafide, zrealizowanym wspólnie z Taco Hemingwayem, zrobiło się o nim nieco ciszej, wystarczy zerknąć na takie jego gościnne występy jak choćby wspomniany wcześniej projekt "Scenozstąpienie" Miuosha i Jimka. To fakt, Quebo cały czas w formie.

To sceniczne zwierzę, wie o tym każdy, kto widział choć fragment jakiegoś występu Quebo. Kiedy pojawia się na scenie, działa jak magnes, przyciąga wzrok fanów. Ma duże możliwości wokalne i rzadko zawodzi w tekstach. Co ważne stoi za nim spory fanbase, który bez problemu będzie w stanie w kwadrans wykupić bilety na koncert swego idola.
Quebonafide zagościł na scenie Narodowego w czasie wrześniowego koncertu Taco i Dawida Podsiadły. Był na niej dłużej niż Pezet, wykonał ze Taco kilka numerów z projektu Taconafide. W zeszłym sezonie ten superduet polskiej sceny rapu był na topie popularności. Dzięki wyprzedanym koncertom na Torwarze i hitom, które szalały na liście przebojów OLiS, ustępował popularnością jedynie Dawidowi Podsiadle. Dlatego wydaje nam się, że ze wszystkich artystów z tej listy to właśnie Quebonafide jest najbardziej gotowy do tego, by zapełnić Stadion Narodowy do ostatniego miejsca.