strajk nauczycieli w szkole
"Na ten moment nie mówimy o strajku. Ale nie można go wykluczyć” – zapowiedział szef ZNP Sławomir Broniarz. fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Najpierw pogotowie strajkowe, potem wielka manifestacja nauczycieli w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. A jak to zmusi rządu do spełnienia żądań, to może być nawet wielki strajk w szkołach. Tak ZNP zamierza walczyć o obiecane podwyżki i zmiany w Karcie Nauczyciela. Rodzice już teraz powinni się przygotować na naprawdę ciężki wrzesień.

REKLAMA

Rząd dużo obiecał nauczycielom, ale nie dotrzymał słowa. Dlatego teraz oni czują się oszukani i rozczarowani. Tak prezes ZNP Sławomir Broniarz tłumaczył, dlaczego nauczyciele skupieni w tym związku postanowili rozpocząć akcję protestacyjną. – Czara goryczy się wypełniła i nie ma pola do dalszych ustępstw – stwierdził Broniarz. 

Czują się "oszukani i rozczarowani". I zaczynają walkę

Protest już się zaczął, ale na razie będzie miał "miękką" formą. Związkowcy będą prowadzić akcję informacyjną, mówić o swoich żądaniach i niespełnionych obietnicach rządu, głównie tych dotyczących podwyżek.

Jeśli to nie skłoni rządu do działania, 1 września nauczyciele z całej Polski zamiast na rozpoczęciu roku pojawią się na manifestacji przed siedzibą MEN. 

A jeśli i to nie zrobi wrażenia na premierze i szefowej resortu edukacji, to związkowcy z ZNP sięgną po ostrzejsze metody nacisku.

– Na ten moment nie mówimy o strajku. Dzisiaj mówimy o innych formach i przebiegu akcji protestacyjnej – stwierdził Sławomir Broniarz. Szybko jednak dodał, że strajku "nie można wykluczyć".

Żadna z tych gróźb się nie spełni, jeśli rząd spełni żądania nauczycieli zrzeszonych w ZNP. Ma na to czas do 29 sierpnia. Do tego dnia ma zapaść decyzja o podwyżkach dla nauczycieli, a Sejm ma przyjąć projekty ustaw, których domaga się ZNP. – Liczę, że pod koniec sierpnia będziemy mogli powiedzieć, że większość naszych żądań została spełniona – stwierdził szef ZNP. 

Żądania nie do spełnienia

Szanse na to są jednak minimalne. Nauczyciele domagają się bowiem 10-procentowej podwyżki płac i tu już od 1 września 2025 roku, a rząd od dawna powtarza, że może dać  5 proc.

Do tego ZNP chce też, by od stycznia pensje nauczycieli były powiązane ze średnią krajową. To jednak wymaga zmiany ustawy, a projektu nowelizacji nie ma.

Kolejne żądania dotyczą licznych zmian w Karcie Nauczyciela, w tym jasnych regulacji dotyczących obliczania wynagrodzeń za godziny ponadwymiarowe, rozliczania czasu pracy nauczycieli, wypłat nagród jubileuszowych i ochrony emerytalnej. Te zmiany, jak chce ZNP, też miałyby zacząć obowiązywać już 1 września. 

A to, mówiąc wprost, nierealne. Po pierwsze dlatego, że MEN nie godzi się na spełnienie tych postulatów.

Po drugie, nawet jeśli Barbara Nowacka nagle przestraszyła się widma strajku nauczycieli i zgodziła się na wszystko, czego chce ZNP, to do przyjęcia ustaw potrzebne są jeszcze głosowania w Sejmie. 

A posiedzeń w wakacje będzie zaledwie kilka. Jest więc fizycznie niemożliwe, żeby rząd spełnił postawione przez ZNP ultimatum do 29 sierpnia. A to oznacza jedno – 1 września nauczyciele spotkają się w Warszawie przed siedzibą MEN. A potem zaczną naprawdę ostry protest.

Źródło: znp.edu.pl 

Czytaj także: