
Skoro już robimy gruntowną reformę systemu edukacji, to przy okazji wyrzućmy na śmietnik przestarzały model oceniania zachowania. I zamiast ocen – wzorowe, dobre, nieodpowiednie czy naganne – wprowadźmy opisy zachowania, jak w edukacji wczesnoszkolnej. Takim zaleceniem kończy się raport "Zalecenia dotyczące oceniania" przygotowany przez ekspertów z Instytutu Badań Edukacyjnych na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Zdaniem jego autorów taka zmiana byłaby korzystna dla uczniów. Skończyłoby się bowiem obniżanie oceny za nieodpowiedni (zdaniem wychowawcy) kolor włosów czy ubranie. A rozbudowany opis, który każdy uczeń musiałby opracować razem z wychowawcą, byłby bardzo klarowną wskazówką, nad czym trzeba popracować.
System wadliwy, ale i tak zostanie
Eksperci z IBE nie tylko rzucili pomysł, ale opracowali też plan wprowadzenia zmian. Odchodzenie od ocen zachowania na rzecz opisów miało być wprowadzone stopniowo, żeby uniknąć chaosu, jaki powstał po likwidacji prac domowych. Plan zakładał najpierw cykl szkoleń dla nauczycieli, którzy mieliby się nauczyć nowych metod oceniania zachowania uczniów i opracowywania opisów. Dopiero po takim okresie testowym ze świadectw zniknęłyby oceny, a zamiast nich uczniowie dostawaliby opisy.
Konkretny plan jest więc gotowy i od kilku tygodni leży na biurku szefowej MEN. Ta jednak nie zamierza z niego korzystać. – Na razie nie będzie żadnych zmian dotyczących ocen z zachowania – ujawniła w wywiadzie dla RMF FM wiceszefowa resortu edukacji Katarzyna Lubnauer. A jednocześnie przyznała, że obecny system dzielenia sprawowania na wzorowe, bardzo dobre itd. jest absurdalny. – To jest relikt przeszłości. Jak się spojrzy na inne kraje, to chyba tylko na Białorusi jest taka ocena zachowania jak w Polsce. (…) Bardzo często nie jest bowiem oceniana aktywność społeczna, zaangażowanie, tylko to, czy uczeń jest grzeczny. Do tego zasady nie wszędzie są takie same, a w edukacji domowej w ogóle ich nie ma – stwierdziła wiceministra.
To podejście trudno zrozumieć. Bo z jednej strony szefostwo MEN wyraźnie widzi, że stopnie z zachowania to absurd, często krzywdzący dla uczniów, którzy nie dostali czerwonego paska, bo nauczyciel uznał, że ich zachowanie jest jedynie "dobre". A z drugiej strony nie zamierza tego absurdu likwidować, choć ma gotowy plan. Zamiast tego ministerstwo chce wydać wojnę wagarowiczom. – Na razie chcemy zaostrzyć przepisy dotyczące nieobecności na lekcjach. Ocenom zachowania będziemy się przyglądać. Ale jeśli chodzi o całkowitą rezygnację z ocen z zachowania, to nie ma takiego pomysłu – ucięła temat wiceministra Lubnauer.
Matura z matematyki nie do ruszenia
Ocenianie sprawowania uczniów to niejedyna kwestia, w której MEN nie zamierza słuchać podpowiedzi ekspertów. Podobnie jest z maturą z matematyki. Wiosną ubiegłego roku krajowa konsultant ds. psychiatrii dzieci i młodzieży Aleksandra Lewandowska zaapelowała do ministerstwa, by znieść obowiązkowy egzamin z tego przedmiotu. Jak twierdziła, matematyka jest najbardziej stresującym przedmiotem dla uczniów. Dlatego w czasach, kiedy wielu uczniów zmaga się z kryzysami psychicznymi, należy wrócić do formuły, gdy matematyka była przedmiotem dla chętnych.
Ministerstwo jest jednak w tej sprawie nieugięte. – Nie ma podstaw, by zlikwidować egzamin z matematyki na poziomie podstawowym na maturze. Ta wiedza pomoże uczniom w codziennym życiu – stwierdziła stanowczo Katarzyna Lubnauer.
Źródło: RMF FM