nauczycielka szkoła uczniowie
Za szydzenie z nauczyciela będzie można trafić do więzienia nawet na rok. Za uderzenie go czy pobicie kary będą jeszcze surowsze. fot. Pexels/Cottonbro Studio
Reklama.

Wzmocnienie praw uczniów – to jeden z najważniejszych celów przygotowanego przez MEN projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe. Służyć ma temu m.in. powołanie ogólnopolskiego Rzecznika Praw Uczniowskich, a także podobnych rzeczników działających we wszystkich szkołach. 

Nauczyciel jak poseł i senator

Ale żeby dzieci nie poczuły, że skoro mają swoich rzeczników, do których mogą się poskarżyć na złego belfra, to ministerstwo postanowiło też zwiększyć prawa nauczycieli. Propozycja zawarta we wspomnianej nowelizacji dotyczy nadania im statusu funkcjonariusza publicznego. Jeśli pomysł zostanie przyjęty przez rząd, zmienią się zapisy Kodeksu karnego. Do listy zawodów, które dziś mają status funkcjonariuszy publicznych, zostaną dopisani nauczyciele, wychowawcy i inni pracownicy pedagogiczni zatrudnieni publicznych lub niepublicznych przedszkolach i szkołach.

Z pozoru to niewielka zmiana. Już od dawna bowiem nauczyciele są pracownikami "pod specjalną ochroną". Daje im ją zapis w artykule 63. Karty nauczyciela. Czytamy w nim, że nauczyciele mają przyznaną ochronę prawną "przewidzianą dla funkcjonariuszy publicznych".

Jest jednak istotna różnica. Wciągnięcie nauczycieli na listę status funkcjonariuszy publicznych sprawi, że będą chronieni nie tylko w trakcie pracy, ale też "z powodu wykonywanego przez nich zawodu lub zajmowanego stanowiska". Co oznacza, że karana będzie każda napaść na nauczyciela, fizyczna czy słowna, nie tylko na lekcji czy na przerwie, ale także poza szkołą – na ulicy, w sklepie czy w internecie.

Nie zadzieraj z belfrem

Co to oznacza dla uczniów czy ich rodziców? Wystarczy zajrzeć do Kodeksu karnego i sprawdzić, jakie są kary za naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego, znieważenie go czy grożenie mu. I tak – za czynną napaść, czyli pobicie czy choćby uderzenie grozi od roku do 10 lat więzienia. A jeżeli w wyniku takiego ataku dojdzie do poważnych obrażeń, kara może wzrosnąć do 15 lat. Za naruszenie nietykalności cielesnej – pod co podpada szarpanina czy słynne nałożenie kosza na śmieci na głowę – będzie można trafić za kraty na 3 lata. 

Grożenie nauczycielowi, na przykład żeby zmusić go do postawienia lepszej oceny, to też ryzyko spędzenia w więzieniu 3 lat. Za ujawnienie informacji na temat życia prywatnego nauczyciela, na przykład jego domowego adresu – to może się skończyć wyrokiem nawet 8 lat więzienia. Karane będzie też zwyzywanie nauczyciela czy choćby wulgarna odzywka czy pokazanie mu obraźliwego gestu. To podpada bowiem pod znieważenie, a w przypadku funkcjonariusza publicznego grozi za to grzywna, ograniczenia wolności lub do roku więzienia. 

Wyższe kary za pobicie czy znieważenie funkcjonariusza publicznego to nie wszystko. Warto pamiętać, że wszystkie takie przestępstwa wobec osób objętych tym statusem są ścigane z urzędu. To oznacza, że zwyzywany czy uderzony nauczyciel nie będzie musiał pozywać do sądu ucznia czy rodzica. Śledztwo z automatu wytoczy prokuratura. Kara może być niższa, jeśli uda się udowodnić, że to funkcjonariusz publiczny sam sprowokował przestępstwo, na przykład zwyzywał ucznia, a ten potem zrewanżował się tym samym.

Nowelizacja ustawy Prawo oświatowe, a także kilku innych ustaw dotyczących systemu szkolnictwa, ma trafić pod obrady rządu jeszcze w tym kwartale, czyli w maju lub czerwcu. Jeśli   zmiany zostaną przyjęte, wejdą w życie najprawdopodobniej od nowego roku szkolnego. A to oznacza, że zarówno nauczyciele, jak i rodzice będą się musieli bardziej pilnować podczas rozmów z nauczycielami czy rozmów o nauczycielach. I to nie tylko w szkole. Bo jeśli komuś puszczą nerwy, to kary będą naprawdę poważne.

Źródło: www.gov.pl

Czytaj także: