
Pomysł był dobry – na tydzień przed świętami zorganizować grę terenową polegającą na szukaniu niespodzianek zostawionych przez wielkanocnego zająca. Wykonanie jeszcze lepsze, bo Starostwo Powiatowe w Głogowie przygotowało i ukryło w całym mieście aż 600 takich pisanek. A do tego wyznaczyło nagrody – bony o wartości 800 zł, 600 zł i 400 zł dla rodzin, które znajdą najwięcej jajek.
Jak zepsuć zabawę gromadce dzieci
Zapowiadała się więc świetna zabawa, zwłaszcza dla dzieci, które przecież uwielbiają szukać prezentów od zająca. Skończyło się jednak rozczarowaniem, złością i łzami. Co poszło nie tak? Dlaczego zabawa "Rodzina z jajem" w przypadku wielu mieszkańców Głogowa skończyła się komentarzem: "Rodzina zrobiona w jajo". Wszystko przez "spryciarzy", którzy nie czekali na oficjalny start gry o godzinie 10, tylko na poszukiwania ruszyli kilka godzin wcześniej.
Efekt był taki, że wielu rodziców, którzy do zabawy podeszło uczciwie, musiało patrzyć, jak ich pociechy z minuty na minutę mają coraz smutniejsze miny i łzy w oczach. Bo mimo zapału, starań, zaglądania pod każdy krzaczek w kolejnym parku jajek nie udało się znaleźć.
Dziennikarze portalu Głogów Nasze Miasto, którzy relacjonowali zabawę, nie znaleźli wśród uczestników ludzi zadowolonych. "Tyle smutnych i zawiedzionych dzieci w jednym miejscu dawno nie widziałam" – mówiła jedna z mam. "Udało nam się znaleźć jedno jajo. Inni szukają i niczego nie mają. Ale słyszymy od innych, że już po 7 rano ludzie wychodzili z parku z reklamówkami pełnymi jaj. Pewnie chodzi o nagrody, a nie o zabawę" – dodawała inna. Część rozczarowanych rodziców domagał się wręcz unieważnienia wyników. "Tych, którzy pojawią się na odbiorze nagród, powinno się zdyskwalifikować!" – twierdzili.
Życiowa lekcja kombinowania
Organizator zabawy, czyli starosta powiatu, nie zdecydował się na dyskwalifikację. Dla rozczarowanych dzieci zorganizował na szybko dodatkowe konkursy, a małym uczestnikom zabawy rozdał nagrody pocieszenia. Można więc powiedzieć, że uratował sytuację. Ale dzieciaki, oprócz nagród pocieszenia, wyniosły z tej zabawy także ważną naukę. Że nie opłaca się przestrzegać zasad. Że warto oszukiwać, kombinować, cwaniakować.
I idę o zakład, że jeżeli w przyszłym roku pan starosta zorganizuje podobną zabawę, to spora część dzieciaków nie będzie chciała brać w niej udziału. Ale będą też tacy, którzy spróbują namówić rodziców, żeby wstać wcześniej i zacząć szukać tych jaj zanim ruszą inni. A rodzicom trudno będzie wytłumaczyć, że "tak się nie robi".
Jasne, można powiedzieć, że to tylko jedna zabawa w jednym mieście, a do tego dodać, że tych uczciwych było mnóstwo, a cwaniaków tylko garstka. Tylko co z tego, skoro to właśnie kombinatorzy wygrali, a uczciwi zostali zrobieni w jajo i wyszli na przegrywów. Nie po raz pierwszy i nie ostatni, bo przecież zasada, że trzeba kombinować, żeby nie być frajerem, ma u nas długą tradycję. Dzieci z Głogowa siłę tej "ludowej mądrości" odczują jeszcze nie raz. Te spoza Głogowa niestety także.
Źródło: Głogów Nasze Miasto