
Sporo nauki, jeszcze więcej praktycznych zajęć. To czeka uczniów szkół średnich, którzy we wrześniu będą mieli w planach lekcji edukację obywatelską. Przedmiot będzie obowiązkowy, a nauka będzie trwać dwa lata w liceach i trzy lata w technikach. Licealiści będą mieć dwie godziny tygodniowo w II klasie, a potem godzinę tygodniowo w III klasie, a uczniowie techników godzinę tygodniowo od II do IV klasy.
Lekcje w szkole i w urzędzie
Już sama liczba godzin pokazuje, że nowy przedmiot to nie będzie "michałek", którym nie warto się przejmować. Potwierdza to podstawa programowa, którą MEN opublikowało właśnie w "Dzienniku Ustaw". Widać w niej nową filozofię ministerstwa, które stale powtarza, że w szkołach powinna dawać uczniom nie tylko wiedzę, ale też praktyczne umiejętności.
Na lekcjach edukacji obywatelskiej okazji do zdobycia takich umiejętności nie zabraknie. Uczniów czeka latanie po urzędach i sądach, pisanie projektów czy wniosków o dotacje, organizowanie spotkań i debat politycznych i masa innych działań, które mają uczyć "zaangażowania na rzecz dobra wspólnego".
Ale zanim uczniowie będą mogli sprawdzić się w działaniu, czeka ich zakuwanie. I to ostre, bo wiedzy do przyswojenia jest sporo. Wszystko zostało podzielone na siedem działów tematycznych "Ja i społeczeństwo", "Szkoła jako wspólnota", "Społeczność lokalna i regionalna", "Demokracja i prawo", "Polska – władza, świat polityki i sfera publiczna", "Polska w Europie" i "Świat globalnych zależności". Znajdą się tu więc wiadomości dotyczące działania samorządów, instytucji państwa, polityki, prawa, stosunków międzynarodowych czy geopolityki.
Ucz się i załatw sprawę
O tym, że edukacja obywatelska nie będzie przedmiotem łatwym, świadczą też cele i wymagania, jakie MEN stawia przed uczniami. W podstawie programowej czytamy, że na lekcjach tego przedmiotu będą się musieli nauczyć rozumienia najważniejszych procesów społecznych i politycznych, znać zasady i mechanizmy demokratycznego państwa prawa oraz prawa człowieka, śledzić wydarzenia społeczne i polityczne i dyskutować o nich, rozpoznawać problemy społeczne i szukać ich rozwiązań, a do tego jeszcze umieć wpływać na władze publiczne i umiejętnie korzystać z praw obywatelskich. Sporo jak na dwa czy trzy lata nauki.
Wykazanie się tą obszerną wiedzą nie wystarczy, by dostać dobrą ocenę z edukacji obywatelskiej. Każdy uczeń będzie musiał też zrealizować "cztery praktyczne działania obywatelskie", a do tego wspólnie z innymi zrobić jeden projekt edukacyjny – badawczy lub społeczny. Mogą one polegać na krytycznej analizie informacji dotyczących jakichś zagadnień społecznych czy politycznych, zorganizowaniu i prowadzeniu debaty, proponowaniu rozwiązania jakiegoś problemu społecznego i skłonieniu lokalnych władz do konkretnego działania, zorganizowanie protestu, kampanii społecznej lub zbiórki na wybrany cel czy załatwianie podstawowych spraw urzędowych (złożenie wniosku o dowód czy paszport).
Propozycji takich działań jest więcej, ale łączy je jedno – żeby to zaliczyć, uczniowie będą musieli się naprawdę wysilić: chodzić po urzędach, sądach, uczestniczyć w posiedzeniach rad miasta czy gminy, zająć się organizacją jakiejś patriotycznej albo zaangażować w wolontariat, pisać wnioski o dotacje, nawiązywać kontakty z organizacjami społecznymi i spotykać się z postaciami ważnymi dla lokalnej społeczności. Wszystko to trzeba będzie jeszcze udokumentować i przedstawić nauczycielowi i klasie wynik swojego zaangażowania.
MEN we wspomnianym rozporządzeniu wyjaśnia, że edukacja obywatelska ma kształtować nowe pokolenia patriotów, którzy będą rozumieć, jak działają instytucje państwa, interesować się sprawami publicznymi i angażować w działania, zarówno na rzecz lokalnych społeczności, jak i państwa. Czy to się uda osiągnąć, to przekonamy się za parę lat. Ale na pewno od września uczniów szkół średnich czeka solidny poligon doświadczalny.
Źródło: "Dziennik Ustaw RP"