Gorzką pigułkę musi przełknąć Rafał Betlejewski, znany pisarz, performer i krytyk Kościoła katolickiego. To właśnie on prawie trzy lata temu zaczął starania o to, by wprowadzić zakaz spowiadania dzieci poniżej 18. roku życia. Napisał w tej sprawie petycję, w której stwierdził, że ten sakrament to "relikt średniowiecza", "doświadczenie upokorzenia i strachu" i "przekroczenie granic intymności dziecka". A do tego jest sprzeczny z Konstytucją, bo ta gwarantuje dzieciom prawo do wolności, a tymczasem dzieci z religijnych rodzin tego prawa nie mają, bo są zmuszane do spowiedzi.
Politycy nie będą się wtrącać do spraw Kościoła
Losy tej petycji były dość burzliwe. Betlejewski próbował ją złożyć w Sejmie już w 2023 roku. Wtedy jednak została odrzucona, choć podpisało się pod nią aż 12 tysięcy osób. Artysta nie dał jednak za wygraną, poprawił wskazane błędy i jesienią ubiegłego roku ponownie skierował ją do Sejmu. Tym razem skutecznie. Posłowie z Komisji do Spraw Petycji ją przyjęli i przekazali do analizy prawnikom z sejmowego Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji.
Kto liczył na to, że ta decyzja daje szanse na powstanie ustawy, która wprowadzi "zakaz spowiadania dzieci poniżej 18. roku życia", ten będzie srodze zawiedziony. Opublikowana właśnie opinia sejmowych prawników jest jednoznaczna. Eksperci dosłownie zmiażdżyli pomysł Betlejewskiego. "Kwestia spowiedzi oraz jakichkolwiek innych sakramentów (…) przynależy do 'własnego zakresu' związków wyznaniowych, podlegając tym samym normowaniu przez ich prawo wewnętrzne" – czytamy w opinii Biura. Przekładając z języka prawniczego na potoczny – państwo nie powinno wtrącać się do tego, jak wyglądają sakramenty.
Prawnicy jasno i wyraźnie napisali też, co by było, gdyby jednak politycy postanowili się wtrącić i zabronili spowiadania nieletnich. "Wprowadzenie zakazu spowiedzi odnoszącego się do wszystkich dzieci (…) stanowiłoby nie tylko nieproporcjonalną ingerencję w wolność sumienia i wyznania dziecka oraz prawo rodziców do wychowania go zgodnie z własnymi przekonaniami, ale także naruszenie instytucjonalnych relacji państwa z Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi" – napisali eksperci. A na koniec dodali, że z tych powodów "petycja nie zasługuje na uwzględnienie".
Takie rzeczy to tylko w Watykanie
Zaskoczenia nie ma, bo tylko ktoś o bardzo ogromnej wyobraźni i równie dużej naiwności mógł wierzyć w to, że polski parlament wprowadzi zakaz spowiadania osób nieletnich. Byłby on zresztą rzeczywiście bezprawny, bo to nie politycy powinni decydować o tym, kto i kiedy może przyjmować jakie sakramenty. A gdyby to zrobili, ograniczyliby prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami i wyznaniem.
Odrzucenie petycji nie oznacza jednak, że w spowiedzi dzieci nie zajdą żadne zmiany. W Kościele od paru lat pojawiają się bowiem głosy, że należy podnieść wiek przystępowania do tego sakramentu. Argumenty księży, którzy to postulują, często są podobne do tego, co mówią psychologowie – 8 lat to za wcześnie na takie doświadczenie, dzieci w tym wieku są zbyt niedojrzałe psychicznie do tak poważnej rozmowy, jaką jest wyznawanie grzechów.
Zwolennikiem podniesienia wieku pierwszej spowiedzi jest m.in. ks. prof. Alfred Wierzbicki, teolog i etyk, wieloletni wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W jednym z wywiadów stwierdził, że dzisiejsza wiedza z psychologii rozwojowej powinna skłonić Kościół do zmiany podejścia i wycofania się ze spowiadania małych dzieci. Duchownych, którzy podzielają tę opinię, jest znacznie więcej, jednak wciąż za mało, by liczyć na szybką decyzję Watykanu. Ale to jedyna droga. Jeśli zmian zasad spowiadania dzieci nie zmieni sam Kościół, to nikt tego nie zmieni.