Z roku na rok w Polsce rośnie liczba rozwodów. Z danych GUS wynika, że w 2023 do sądów w całym kraju wpłynęło aż 81 tysięcy pozwów. Statystyk za ubiegły rok jeszcze nie ma, ale wiele wskazuje na to, że liczba chętnych, by zakończyć małżeństwo, będzie podobna lub nawet nieco wyższa. Takie zatrzęsienie pozwów oznacza jedno – sądy mają mnóstwo roboty, a małżonkowie muszą miesiącami czekać na pierwszą rozprawę.
Do rozwodu wystarczy e-PUAP
Długi czas trwania procesów rozwodowych to jeden z powodów, dla których Piotr Szumlewicz chce radykalnie uprościć przepisy. Według jego pomysłu należy wprowadzić możliwość składania pozwów przez platformę e-PUAP. Dotyczyłoby to jednak tylko tych małżonków, którzy dogadali się co do rozwodu, ustalili wszystkie szczegóły i nie potrzebują żadnego wyroku.
"Rozwód powinien być możliwy przez e-PUAP. Dorośli ludzie powinni szybko i samodzielnie decydować, czy chcą ze sobą żyć. Nie ma żadnej potrzeby, aby angażować w to sąd. On jest potrzebny, gdy nie ma zgody co do wychowania dzieci czy co do majątku. Przy samym rozwodzie sąd jest zbędny. Przy okazji to rozwiązanie odciążyłoby sądy i przyspieszyło inne rodzaje spraw!" – zaproponował Szumlewicz we wpisie na swoim profilu na Facebooku.
Proponowane przez niego rozwiązanie jest rewolucyjne. Dziś, choć wiele spraw urzędowych można załatwić przez internet, to akurat kwestie związane z rozwodem trzeba załatwiać tradycyjnie. Wniosek o rozwód można wysłać listem poleconym lub osobiście złożyć w sądzie. Potem pracownicy sądu sprawdzają, czy pozew nie ma żadnych błędów czy braków. Jeśli je znajdą, wzywają składającego. Jeśli wszystko jest w porządku, sąd doręcza odpis pozwu drugiemu małżonkowi i czeka na ewentualną odpowiedź. Dopiero potem sąd wyznacza termin pierwszej rozprawy.
Ta procedura jest jednakowa niezależnie od tego, czy małżonkowie są skłóceni i zamierzają przed sądem obrzucać się błotem, czy zgodnie wszystko ustalili i potrzebują tylko formalnego orzeczenia. A to sprawia, że ludzie, którzy mogliby się rozwieść szybko i bez komplikacji, muszą czekać na rozprawę nawet kilka miesięcy. Propozycja lidera Związkowej Alternatywy dotyczy tej drugiej grupy. Byłaby jednak korzystna także dla tych, którzy sami nie mogą się porozumieć co do podziału majątku czy opieki nad dziećmi i decyzję w tych sprawach musi podjąć sąd. Ich rozprawy startowałyby szybciej i trwałyby krócej.
Jest jedno ale
Przyspieszenie pracy sądów i ułatwienie życia ludziom, którzy chcą się spokojnie rozstać, to zalety pomysłu Szumlewicza. Wadą jest to, że zgłosił go właśnie Szumlewicz. Lider Związkowej Alternatywy nie ma bowiem nawet znikomych szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich. A zatem nie będzie mógł zgłosić do Sejmu prezydenckiego projektu ustawy wprowadzającej "rozwody przez e-PUAP".
Nie oznacza to jednak, że sam pomysł przepadnie wraz z zakończeniem kampanii wyborczej. Obecny rząd też chce bowiem odciążyć sądy i przenieść część spraw rozwodowych do innych instytucji. Ministerstwo Sprawiedliwości ma dwa pomysły. Jeden to zmiana uprawnień notariuszy, by mogli orzekać o rozwodach "za porozumieniem stron".
Drugi to przyznanie prawa do rozwodzenia tym, którzy dziś udzielają ślubów, czyli urzędnikom urzędów stanu cywilnego. Oba te pomysły dotyczą tylko małżonków, którzy są w stanie sami ustalić warunki rozwodu i potrzebują jedynie urzędowego potwierdzenia, że ich małżeństwo zostało zakończone. Prace nad tymi projektami wciąż trwają, więc niewykluczone, że propozycja Szumlewicza zostanie jeszcze wykorzystana.