logo
W odrabianiu prac domowych dzieciom pomagali rodzice, starsze rodzeństwo, korepetytorzy, a także internet i sztuczna inteligencja. To dlatego MEN wprowadziło zakaz ich oceniania. fot. Pexels/Andrea Piacquadio
Reklama.

Gdybym miał zgadywać, jakie jest ulubione słowo w Ministerstwie Edukacji Narodowej, to postawiłbym na "ewaluację". Zarówno Barbara Nowacka, jak i jej zastępczynie używają go ostatnio bardzo często. Zwłaszcza gdy są pytane o to, czy wprowadzone przez nie zmiany w systemie edukacji będą trwałe, czy też możliwe są korekty.

Co dalej z zakazem ocen za prace domowe?

Najbliższa ewaluacja, czyli ocena skutków podjętych decyzji, ma dotyczyć zakazu oceniania prac domowych, który wielu nauczycieli skłonił do rezygnacji z zadawania tychże prac. Zakaz został wprowadzony w kwietniu ubiegłego roku i – jak wiele innych spraw – podzielił Polaków. Jedni go chwalili, bo twierdzili, że dzieci będą miały więcej czasu na rozwijanie pasji, zabawę i rozmowy z rodzicami. Inni argumentowali, że brak prac domowych doprowadzi do tego, że dzieciakom nie będzie się chciało uczyć i kolejne pokolenia będą coraz gorzej wykształcone.

Kto ma rację? To MEN zamierza sprawdzić właśnie w czasie ewaluacji, która będzie prowadzona  od kwietnia, czyli po roku od wprowadzenia zakazu oceniania prac domowych. Zapowiedziała to niedawno w programie "Tłit" wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer. – Zbieram zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie rodziców na temat tego projektu. Dlatego będziemy dokonywać ewaluacji, ale może niech chociaż rok minie – powiedziała. A pytana o to, czy jej zdaniem zakaz się utrzyma, czy zostanie zniesiony, stwierdziła, że nie chce wróżyć, bo nie jest w stanie przewidzieć efektów analizy, którą chce przeprowadzić jej resort.

Tak naprawdę jednak szanse na przywrócenie prac domowych są minimalne. I nie zdecydują o tym wyniki ewaluacji, ale... kierownictwo MEN. A właściwie to decyzja już zapadła. Tak przynajmniej wynika z odpowiedzi, jakiej niedawno wiceministra Lubnauer udzieliła na interpelację posła Piotra Górnikiewicza.

Oceny nie motywują, więc są niepotrzebne

Parlamentarzysta w swoim piśmie zauważył, że pozbawienie nauczycieli możliwości stawiania ocen za prace domowe może mieć fatalne skutki. "Dla wielu uczniów ocena stanowi kluczowy element motywacyjny, a jej brak może osłabiać chęć do podejmowania dodatkowych działań edukacyjnych. W skrajnych przypadkach może to prowadzić do zniechęcenia nawet tych uczniów, którzy wykazują inicjatywę i zaangażowanie w rozwijanie swoich umiejętności" – stwierdził poseł.

Ale na tym nie koniec. Górnikiewicz stwierdził także, że dla dobra dzieci trzeba wprowadzić możliwość oceniania zadań domowych. Nie tak, jak to było do tej pory, ale według nowych metod, które nie będą naruszać "idei dobrowolności", ale jednocześnie będą "motywować uczniów do podejmowania inicjatywy i rozwoju".

Co na to Lubnauer? W odpowiedzi na interpelację posła Górnikiewicza nie wspomniała ani słowem o planowanej ewaluacji. Przypomniała za to, że decyzja o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych wynikała z tego, że uczniowie nie odrabiali ich samodzielnie, ale korzystali z pomocy rodziców, korepetytorów, a coraz częściej także sztucznej inteligencji. Dlatego ocenianie tego nie miało sensu, bo takie prace nie były żadnym odzwierciedleniem umiejętności ucznia.

Nauczyciel musi wymyślać fascynujące zadania domowe

Wiceszefowa MEN nie kryła też, że ministerstwo nie wycofa się z tej decyzji. Jak bowiem przypomniała, wprowadzone w kwietniu ubiegłego roku przepisy nie zabraniają nauczycielom zadawania prac domowych, a jedynie oceniania ich. A oceny nie są dobrym sposobem mobilizowania dzieci do samodzielnej pracy, więc powrotu do nich nie będzie.

"O tym, na ile uczniowie będą zmotywowani do ich wykonania, będzie decydowała również atrakcyjność zaproponowanego przez nauczyciela tematu lub problemu do rozwiązania. Informacja zwrotna, którą nauczyciel jest obowiązany przekazać uczniowi stanowi o tym, czy uczeń zrozumie cel i sens swojej pracy" – stwierdziła wprost wiceszefowa resortu edukacji.

Cóż, jaśniej się nie da. Ewaluacja ewaluacją, a zakaz oceniania prac domowych zostanie. A rodzicom, którzy uważają, że prace domowe są potrzebne, pozostanie tylko jedno. Muszą liczyć na arcykreatywnych nauczycieli, którzy będą wymyślać tak fascynujące zadania domowe, że dzieci będą się wręcz rwać do odrabiania lekcji. 

Źródło: sejm.gov.pl

Czytaj także: