logo
Wbrew pozorom alkohol wcale nie jest afrodyzjakiem. Przeciwnie, tłumi doznania w seksie. fot. Pexels/Ketut Subiyanto
Reklama.

Kojarzycie piosenkę "Czerwony jak cegła" zespołu Dżem? Jeśli nie, to małe streszczenie. To opowieść o młodym mężczyźnie, który za chwilę ma przeżyć swój pierwszy raz z kobietą, ale nie wie, jak się do tego zabrać. Jest potwornie zestresowany i nagle wpada na pomysł, że "walnie kilka drinków i one go nakręcą". 

Chcesz się kochać? Nie pij!

Ta piosenka dobrze oddaje sposób myślenia wielu facetów, którzy są przekonani, że alkohol to świetny afrodyzjak, który wyostrza zmysły, a przez to wzmacnia doznania. Z tym mitem rozprawiła się w swoim poście na Instagramie seksuolożka i terapeutka Beata Kuryk-Baluk. "To bzdura! Po alkoholu zmysły są stłumione, dotyk staje się mniej przyjemny, a wypowiadane słowa mają mniej sensu" – wyjaśniła bez owijania w bawełnę.

Ekspertka wyjaśniła też, skąd się bierze przekonanie, że alkohol świetnie wpływa na atmosferę w łóżku. Chodzi o to, że tuż po wypiciu drinka pojawia się uczucie przyjemności. Problem w tym, że nie trwa to długo, bo dość szybko pojawia się zmęczenie i pogorszenie samopoczucia. Z prostej przyczyny – dla ludzkiego organizmu alkohol jest trucizną, więc strawienie go jest obciążające i prowadzi do wydzielania dużej ilości hormonów stresu.

Seks na trzeźwo daje haj

Jak te czysto fizjologiczne procesy wpływają na odczuwanie przyjemności z seksu? Krótko mówiąc, odbierają ją. Im więcej alkoholu, tym mniej frajdy. "Kiedy jesteś trzeźwy, Twój organizm intensywniej reaguje na wszelkiego rodzaju bodźce, w tym dotyk. A dotyk może być baaaardzo przyjemny! Przytulanie, całowanie, stosunek to zdecydowanie przyjemniejsze opcje niż alkoholowy haj" – przekonuje Beata Kuryk-Baluk.

Seksuolożka wyjaśnia też, że alkohol nie jest potrzebny z jeszcze jednego powodu – w czasie seksu ludzki organizm wydziela substancje, które dają znacznie większego "kopa" niż najlepsze drinki. Chodzi o endorfiny, zwane hormonami szczęścia, oksytocynę, która niweluje stres i rozluźnia, a także dopaminę i serotoninę, które wpływają na odczuwanie przyjemności. Niezła mieszanka, prawda? A najlepsze jest to, że nie ma po niej kaca.

Czytaj także: