Czy pozwolić swojemu nastolatkowi zrobić prawo jazdy? Oczywiście, im szybciej nauczy się jeździć, tym lepiej. Nie warto się za to spieszyć z fundowaniem młodemu kierowcy własnego auta. Potwierdza to przykład pewnej nastolatki z Mazur, która rozbiła swój samochód tuż po tym, jak go kupiła.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Własne auto. Może być stare i małe, ale własne. Takie marzenie ma chyba każdy młody człowiek, któremu udaje się zdać egzamin i zdobyć prawo jazdy. To zrozumiałe. Jak się ma swój samochód, to nie trzeba prosić rodziców, a i przyszpanować przed znajomymi można. Nic więc dziwnego, że młodzi kierowcy starają się albo zarobić na swoje cztery kółka, albo proszą o wsparcie majętnych rodziców.
Krótka radość z własnego auta
Czy pomóc dziecku spełnić takie marzenie? Niekoniecznie. Własne auto dla młodego człowieka, który dopiero co zrobił prawo jazdy, to kiepski pomysł. Potwierdza to wypadek, do jakiego doszło 10 grudnia w miejscowości Łyse na Mazowszu. Osiemnastoletnia dziewczyna w bmw straciła panowanie nad kierownicą, wyleciała z drogi i dachowała. Samochód należał do niej. Kupiła go... godzinę wcześniej i wracała do domu. A prawo jazdy odebrała zaledwie trzy miesiące temu.
Jako że dziewczyna wyleciała z drogi na zakręcie, to nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że jechała za szybko. O wiele za szybko. Nadmierna prędkość to częsty grzech polskich kierowców, zwłaszcza młodych. No bo to przecież trzeba sprawdzić, ile "poleci", poczuć adrenalinę. A jak to jest auto własne, a nie rodziców, to ostrożności mniej.
Młodzi i (za) szybcy
Można powiedzieć, że to przesada i że nie można z jednego wypadku robić dowodu na to, że nastolatkowie nie powinni zbyt szybko dostawać własnych aut. Rzecz w tym, że nie chodzi o ten jeden wypadek. Policyjne statystyki pokazują, że to właśnie młodzi, początkujący kierowcy powodują najwięcej kolizji. Powód jest prosty. Mają ochotę, żeby pocisnąć, sprawdzić możliwości auta, popisać się przed znajomymi. Ale nie mają doświadczenia i wystarczających umiejętności, by w trudnym momencie zapanować nad samochodem.
Właśnie dlatego tyle kontrowersji budzi rządowy pomysł obniżenia wieku pozwalającego na zrobienie prawa jazdy. Zgodnie z nim do egzaminu mogliby podchodzić już siedemnastolatkowie. Ale nie mogliby jeździć sami. Projekt zakłada, że przez rok musiałaby im towarzyszyć osoba, która ma minimum 25 lat i prawo jazdy od 5 lat. Rolą takiego pasażera byłoby właśnie studzenie u młodocianego kierowcy zapędów do zbyt szybkiej i brawurowej jazdy.
Dziewczyna, która skasowała bmw, miała sporo szczęścia. Co prawda skasowała auto, ale sama nie doznała żadnych poważnych obrażeń. A mogło się skończyć o wiele gorzej. Z relacji policjantów, którzy badali okoliczności wypadku wynika, że kawałek dalej przy tej drodze jest przepust wodny. Gdyby dziewczyna do niego wpadła, prawdopodobnie skończyłoby się tragedią.