Obyśmy zdrowi byli! To życzenie nabiera nowego znaczenia po lekturze raportu z kontroli NIK, której celem było sprawdzenie, jak w szpitalach przestrzega się praw pacjenta. Okazało się, że jest z tym problem. W większości sprawdzanych placówek pacjenci nie mieli pełnego dostępu do informacji na temat swojego zdrowia, a prawie co trzeci szpital nie zapewnił chorym godnych warunków pobytu. A to tylko część wykrytych nieprawidłowości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do przeprowadzenia kontroli w szpitalach skłoniły inspektorów NIK informacje, które docierały do Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Z trafiających tam skarg wynikało, że pacjentom odmawia się dostępu do niektórych świadczeń, nie szanuje się prawa do informacji na temat stanu zdrowia i przebiegu leczenia, zdarza się też, że personel medyczny narusza prawo do intymności.
Pacjent nie wszystko musi wiedzieć
Doniesienia były na tyle niepokojące, że Izba postanowiła sprawdzić, jak w polskich szpitalach przestrzega się praw pacjenta. Kontrola objęła 18 placówek z całej Polski. Opublikowany 19 września raport, delikatnie mówiąc, nie jest przyjemną lekturą. Problemy wykryto bowiem w większości sprawdzanych placówek.
Pracownikom placówek medycznych największą trudność sprawia udzielanie informacji. "Pacjenci aż 65 proc. kontrolowanych szpitali nie mieli pełnego dostępu do wszystkich, wymaganych prawem informacji, które dotyczyły m.in.: możliwości zapisania się na listę oczekujących na udzielenie świadczenia, zasad zapisów na porady i wizyty, zasad potwierdzania prawa do świadczeń czy udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami" – czytamy w raporcie.
Intymność? Nie w szpitalu
Jeszcze bardziej szokujące jest jednak to, że w sporej części szpitali chorzy nie mogą liczyć na odpowiednie warunki leczenia i pobytu. Problemy z zapewnieniem tych, wydawać by się mogło podstawowych, wymagań miało aż 5 z 18 kontrolowanych placówek. I nie chodzi tu o zbyt mało wykwintne posiłki czy niewygodne łóżka. "Zdarzało się, że sprzęty były zdewastowane, łazienki nieprzystosowane dla osób z niepełnosprawnościami, ogólnodostępne sanitariaty nie dawały się zamknąć, a w salach wieloosobowych brakowało parawanów pozwalających na zbadanie pacjenta z poszanowaniem jego prawa do godności i intymności" – napisali autorzy raportu.
Szczególnie kiepsko pod tym względem wypadł stołeczny Szpital Bielański. "Na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym sala do porodów martwych znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie sali, w której odbywały się porody żywych dzieci. Obie sale były tak ulokowane, że pacjentki w nich rodzące mogły mieć ze sobą bezpośredni kontakt i słyszeć siebie nawzajem" – czytamy w raporcie. Kontrolerzy wytknęli też, że na innym oddziale tej placówki pacjentów leczono na korytarzu.
Ryzyko zbyt duże, by o nim mówić
Dość powszechne w polskich szpitalach jest także to, że pacjentów nie informuje się dokładnie o podwyższonym ryzyku, jakie niosą ze sobą zabiegi. Uchybienia w tej kwestii kontrolerzy wykryli w co trzeciej placówce. "Wypełniane przez pacjentów formularze zawierające informacje i zgodę na zabieg nie były dostosowane do danego zabiegu. W części z nich brakowało informacji o spodziewanych korzyściach i najczęstszych ryzykach związanych z zabiegiem" – alarmują autorzy raportu. I dodają, że w co trzecim szpitalu nierzetelnie sprawdzano skuteczności leczenia bólu, a w niemal połowie niewłaściwie oceniano ryzyko wystąpienia odleżyn.
Znacznie rzadszym, ale też bardziej bulwersującym przypadkiem łamania praw pacjenta, jest nieuzasadnione używanie monitoringu. W trzech szpitalach kamery obserwowały i nagrywały pacjentów w sali opatrunkowej czy izolatce, czyli w pomieszczeniach, w których nie powinno być monitoringu.
To najbardziej dotkliwe dla pacjentów przypadki łamania prawa, na jakie zwrócili uwagę kontrolerzy. Nieprawidłowości wykryli jednak znacznie więcej. To m.in. błędy w prowadzeniu i zabezpieczaniu dokumentacji medycznej czy problemy z zapisaniem się na zabiegi przez internet. To ostatnie wydaje się jednak błahostką w porównaniu z wcześniej wymienionymi nieprawidłowościami. Ich dokładny opis można znaleźć na stronie Najwyższej Izby Kontroli.