Żałuję, że nie jestem kolegą Bena Afflecka. Nie dlatego, że mam potrzebę kumplowania się z hollywoodzkim gwiazdorem. Gdybym był jego znajomym, mógłbym mu powiedzieć: "Stary, co ty wyprawiasz?! Weź się ogarnij, bo to się źle dla ciebie skończy". Bo wchodzenie w nowy związek tuż po rozstaniu to najgłupszy błąd, jaki można popełnić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Żeby było jasne, nie chodzi mi o to, że Affleck po dwóch latach małżeństwa rozwodzi się z Jennifer Lopez. To raczej dobra decyzja, bo skoro im się nie udało, to lepiej, że się rozstają, zamiast się ze sobą męczyć. Ben popełnia jednak przy tym idiotyczny błąd. Ledwo zakończył relację z Lopez, a już zaczął szukać pocieszenia w ramionach innej kobiety. I, jeśli wierzyć amerykańskim mediom, już takowe znalazł. Jak donosi portal "Page Six", Affleck spotyka się z młodszą o 16 lat aktorką Kathleen "Kick" Kennedy.
Pośpiech miłości szkodzi
Ja wiem, niektórzy powiedzą, że nie ma nic złego w tym, iż facet po nieudanym związku układa sobie życie z inną kobietą. A niektórzy pewnie stwierdzą, że można mu pozazdrościć powodzenia. W końcu Ben to gość po pięćdziesiątce, który ma na koncie parę nieudanych związków i kilkuletnią walkę z uzależnieniem od alkoholu. Jednym słowem, nie jest to jakaś szczególnie wymarzona partia dla 36-letniej kobiety pochodzącej ze słynnej rodziny Kennedych. Skoro więc mimo jego przeszłości Kathleen chce się z nim umawiać, to należy tylko życzyć im powodzenia.
Tak, życzę Benowi powodzenia. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Nawet gdyby miliony ludzi na całym świecie trzymały za niego kciuki, to jego związek z Kathleen Kennedy szybko się rozpadnie. Z prostego powodu – zaczął się za szybko. I aż dziw bierze, że w Hollywood, gdzie każda gwiazda z byle pierdołą lata do terapeuty, nie znalazł się nikt, kto by powiedział: "Ej, Ben, daj sobie na wstrzymanie. Jesteś świeżo po rozstaniu, przetraw to, przemyśl i dopiero poszukaj sobie nowej partnerki".
Daj sobie czas
Dlaczego to jest ważne? Bo rozstanie, niezależnie od powodów, to trudny moment. Zwykle pozostawia rany, poczucie straty i porażki. A z porażek należy wyciągnąć wnioski, co jednak wymaga czasu. Dobrze to wyjaśniła psycholożka i terapeutka par Sylwia Sitkowska. – Ludzie często wchodzą w kolejny związek z takiej potrzeby niebycia samemu. A ta motywacja powoduje, że wchodzimy w jakikolwiek związek, tylko po to, by nie być samemu – stwierdziła w nagraniu na TikToku.
Dodała też, że jeśli kolejny związek ma być dobry, to trzeba się do niego przygotować, a na to potrzeba czasu "na wyciągnięcie wniosków, na żałobę, na zastanowienie się, czego tak naprawdę chcesz i potrzebujesz". - Zakochując się na nowo czy wchodząc w kolejną relację, odbierasz sobie ten czas. Ta pauza pomiędzy jednym a drugim związkiem jest szalenie istotna dla ciebie, żeby ten twój kolejny związek był po prostu lepszy - stwierdziła Sitkowska.
Podobnych cytatów można podać wiele, bo o potrzebie zrobienia sobie pauzy po rozstaniu mówi wielu terapeutów. Niektórzy stan po zakończeniu relacji porównują nawet do tego, co dzieje się z człowiekiem, któremu umarł ktoś bardzo bliski. Żeby pogodzić się ze śmiercią, potrzebujemy okresu żałoby. Takiego czasu potrzebujemy też po rozstaniu.
Przeżyj, przemyśl, zaakceptuj
"Żałoba po rozstaniu różni się oczywiście od żałoby spowodowanej śmiercią: ten, kto odszedł – nawet jeśli zniknął z twojego życia – nadal żyje; jest wspomnieniem, ale 'wspomnieniem żywym'. Jednak procesy, które zachodzą w psychice, są w obu przypadkach podobne" – stwierdziła w swojej książce "Jak przeżyć rozstanie i zadbać o siebie" francuska terapeutka Lisa Letessier.
Jej zdaniem taka żałoba po rozstaniu ma kilka etapów. Najpierw jest konsternacja, czyli coś w rodzaju szoku. Potem przychodzi wyparcie, czyli etap zaprzeczania temu, co się wydarzyło. Potem zaczyna się etap, w którym odzywają się emocje: złość, poczucie winy, smutek, lęk przed przyszłością. Po tej, wyjątkowo bolesnej, fazie zaczyna się adaptacja, czyli powolne godzenie się ze stratą, a następnie następuje akceptacja. To sygnał, że można zacząć szukać kogoś, z kim ułożymy sobie życie na nowo.
Ten proces, rzecz jasna, wymaga czasu. Nie da się powiedzieć, ile powinien trwać, bo u każdego będzie to wyglądało inaczej. Lisa Letessier we wspomnianej książce napisała, że przyjmuje się, iż po rozstaniu "dojście do siebie jest możliwe w czasie, który odpowiada połowie długości związku".
Związek Bena Afflecka z Jennifer Lopez trwał trzy lata, małżeństwem byli od dwóch lat. Jeśli przyjąć powyższą zasadę, aktor powinien przeznaczyć około roku na to, by się ogarnąć po nieudanym związku. Dał sobie znacznie mniej czasu, co niezbyt dobrze wróży jego relacji z Kathleen Kennedy. Jeśli im się uda, to będzie to cud. Ale cuda zdarzają się rzadko, nawet w miłości.