Zamiast ulżyć rodzicom, pieniądze z programu "Aktywny rodzic" podreperują kasy miast i gmin. Takie komentarze pojawiły się w sieci, gdy w poniedziałek koszalińscy radni przyjęli uchwałę, w myśl której od 1 października opłata stała za pobyt dziecka w publicznym żłobku miała wzrosnąć z 580 do 1750 złotych. Inicjatorzy tej podwyżki nie kryli, że zamierzają skorzystać z faktu, że od pierwszego października ruszają wypłaty tzw. babciowego, czyli 1500 złotych na dziecko. Prezydent Koszalina na konferencji prasowej drastyczną podwyżkę tłumaczył tym, że "budżet miasta się nie spina".
Podwyżki opłat w związku z wejściem w życie babciowego wprowadza wiele polskich miast i gmin. Te, które to robią, zwykle jednak podnoszą opłatę stałą do kwoty 1500 złotych, czyli tyle, ile wynosi dopłata z "babciowego". W efekcie rodzice muszą pokryć jedynie koszty wyżywienia. Dlatego taki szum wywołało to, co zrobili radni w Koszalinie. Jak wyliczyły lokalne media, w wyniku tej decyzji rodzice z tego miasta, mimo wsparcia w wysokości 1500 zł, musieliby płacić za żłobek więcej niż do tej pory, co jest zaprzeczeniem założenia programu "Aktywny rodzic".
Decyzja tamtejszych radnych od początku była krytykowana. – Dziś Koszalin zasłynął z tego, że będzie miał najdroższe żłobki w całej Polsce. Będę w tej sprawie interweniował – grzmiał po uchwaleniu podwyżki poseł koalicji rządzącej Radosław Lubczyk. Jeszcze ostrzej wypowiedział się inny lokalny poseł, Paweł Szefernaker z PiS. On stwierdził, że to, co stało się w Koszalinie, pokazuje, iż "babciowe" nie jest wparciem dla rodziców, tylko oszustwem. Obaj wspomniani parlamentarzyści złożyli też interpelację w tej sprawie.
Na reakcję rządu nie trzeba było długo czekać. W środę 21 sierpnia Aleksandra Gajewska, wiceszefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, skrytykowała decyzję radnych Koszalina. Zapowiedziała też, że pojedzie do tego miasta na spotkanie z prezydentem Tomaszem Sobierajem. Trudno się temu dziwić. Wiceministra Gajewska jest współautorką programu zwanego "babciowym" i wielokrotnie przekonywała, że będzie on ogromnym wsparciem dla rodziców.
Interwencja Gajewskiej, poparta obietnicą rządowego wsparcia dla miasta, okazała się skuteczna. "Publiczne żłobki w Koszalinie będą od 1 października BEZPŁATNE dzięki rządowemu programowi Aktywny Rodzic! Dziękuję tutejszym samorządowcom za dobrą rozmowę i szybką refleksję, a szczególnie prezydentowi miasta Tomaszowi Sobierajowi. Niech ten dobry przykład się rozprzestrzenia" – napisała na Facebooku wiceministra Gajewska po spotkaniu, do którego doszło w czwartek, 22 czerwca.
Jej słowa o "rozprzestrzenianiu się dobrego przykładu" nie są przypadkowe. Można je odczytać jako przestrogę dla włodarzy innych miast, którzy zamierzali pójść w ślady samorządowców z Koszalina i podnieść opłaty za żłobki tak, że rodzice, mimo wsparcia z programu "Aktywny rodzic", musieliby jeszcze dopłacać. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", takie plany mieli też radni Częstochowy.
Dlatego z efektów spotkania wiceministry Gajewskiej z prezydentem Koszalina mogą cieszyć się nie tylko rodzice maluchów z tego miasta. Ten "dobry przykład" prawdopodobnie zniechęci samorządowców z innych miast do żerowania na programie "Aktywny rodzic". Szkoda tylko, że trzeba było całej burzy i interwencji rządu, by takie zapędy zatrzymać.
Źródło: koszalininfo.pl, Facebook.com/jasnezegajewska
Czytaj także: https://dadhero.pl/288335,czy-warto-wysylac-dziecko-do-zlobka-ojcowie-dziela-sie-swoimi-opiniami