– Przed wodą trzeba czuć respekt, nasze bezpieczeństwo zależy nie tylko od umiejętności, ale też rozwagi. Znałam ludzi, którzy nie potrafili wydostać się z mielizny, bo przyszła fala wsteczna, która zaczęła wypychać ich do morza. Dlatego na moich obozach windsurfingowych i kitesurfingowych uczymy nie tylko konkretnego sportu, ale też obserwowania wody i przestrzeganie zasad bezpieczeństwa. Tylko znajomość zasad pozwala czuć się w niej pewnie – tłumaczy Kasia Łodzińska, trenerka kitesurfingu i windsurfingu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bieg z ukochanym psem Bońkiem, a potem kąpiel w Bałtyku. Tak latem wygląda każdy dzień Kasi Łodzińskiej, która prowadzi na Półwyspie Helskim szkołę kitesurfingu i windsurfingu dla dzieci. No, chyba że na kąpiel nie pozwalają warunki. – Mimo tego, że pływam od najmłodszych lat, zawsze przestrzegam zasad. Nie wchodzę do wody, kiedy jest czerwona flaga, czy ogromne, niebezpieczne fale, nie ryzykuję – mówi w rozmowie z DadHero.
Sporty wodne uczą życia
Jak zaznacza, respekt przed wodą pozwala nie tylko bezpiecznie pływać, ale też w pełni korzystać z frajdy, jaką dają sporty wodne. – Dziś czasem trudniej zarazić młodzież tą pasją, ma więcej rozpraszających bodźców. A uprawianie sportów wodnych bardzo rozwija, daje wiele przydatnych w życiu umiejętności i mnóstwo frajdy. Nie ma nic fajniejszego niż widok dziecka, które jest szczęśliwe, ma satysfakcję, bo osiągnęło swój cel. Nie trzeba mieć ogromnego talentu, wiele umiejętności można wyćwiczyć i po to też te sporty wodne są. Pozwalają ćwiczyć równowagę, wzmacniać kondycję, wychodzić ze strefy komfortu, pokonywać słabości – przekonuje.
Jak zachęcić dziecko do uprawiania sportów wodnych? I co zrobić, by umiało bezpiecznie pływać w jeziorze czy morzu? Kasia Łodzińska proponuje cztery kroki:
1. Oswajamy dziecko z wodą. Na początku na basenie
– Rodzice bardzo często ulegają modzie i wysyłają dziecko na obóz windsurfingowy czy kitesurfingowy, bo jedzie kolega albo koleżanka. I to właśnie często jest początek kłopotów. Bo jeśli dziecko nie zna wody, boi się jej, to nie może to się skończyć dobrze. Wystarczy gorsza pogoda, wiatr, szarpnięcie i ono wpada do wody. A jeśli nie jest z nią oswojone, nigdy wcześniej nie nurkowało i nie wie, jak się zachować, to wpada w panikę – mówi Kasia Łodzińska.
Z jej doświadczenia wynika, że panika w morzu, rzece czy jeziorze to najgorsza rzecz. – Dlatego namawiam wszystkich rodziców: zanim wyślecie dziecko na obóz, najpierw zapiszcie dziecko na zajęcia na basenie, niech się nauczy nurkować, otworzy oczy pod wodą. To pierwsza lekcja, ale bardzo ważna – apeluje właścicielka Fabryki Sportu.
Druga sprawa, to odpowiedni wybór zajęć. Trzeba sprawdzić, jak są prowadzone, kim są instruktorzy, czy dzieci podczas szkoleń mają zawsze kapoki, kaski, pianki. A przede wszystkim, gdzie szkolenia się odbywają. – Na początek przygody z windsurfingiem czy kitesurfingiem idealna dla dzieci jest Zatoka Pucka, bo tam jest płytko – dodaje trenerka.
2. Uczymy pokory wobec żywiołu
Statystyki utonięć są zatrważające i wielu rodziców może to zniechęcać do sportów wodnych. Prawda jest jednak taka, że bezpieczni są wszyscy ci, którzy wiedzą, że z wodą nie ma żartów i czują przed nią respekt. Nie wystarczy świetnie pływać. Nawet najlepszy pływak może nie dać rady wydostać się z cofki, tzw. fali wstecznej.
Dlatego tak ważne jest przestrzeganie zasad. – Nigdy nie wchodzimy do wody, kiedy jest wywieszona czerwona flaga, nie ma żadnego: "Ale wejdę tylko na płyciznę". Bo jak przychodzi fala wsteczna, to może nawet zabrać kogoś z brzegu i nawet najlepiej pływająca, dorosła osoba może stracić równowagę – mówi Kasia Łodzińska. I dodaje, że jeśli już porwie nas fala, to nie walczymy z nią, poddajemy się jej i pozwalamy, żeby wyrzuciła nas na bok, w miejsce bez prądu.
Arcyważne jest też samo wejście do wody. Dzieci często robią to szybko, a to błąd. – Nigdy nie wbiegamy do wody nagle. Najpierw wchodzimy do kolan, potem moczymy okolice serca, kark. Robimy to po to, żeby nie doprowadzić do szoku termicznego. Woda bywa zdradliwa – uwrażliwia właścicielka Fabryki Sportu. Przypomina też, że w morzu takim jak Bałtyk łatwo wytrącamy ciepło, dlatego jeśli chcemy pływać w Zatoce Gdańskiej na windsurfingu czy kitesurfingu, to potrzebna będzie pianka o grubości ponad trzech centymetrów, bo ona będzie najodpowiedniejsza na Polskie warunki.
3. Uczymy się czytać wodę i wiatr
– Doświadczeni surferzy często siadają na wydmach i obserwują morze. Patrzą, jak układają się fale, w którym miejscu powstają, gdzie się cofają, czy są łagodne i długie, czy też szybkie i strome. Ważne jest też, gdzie fale łamią się najczęściej, bo to miejsce, gdzie woda jest płytka. Równie ważna jest obserwacja wiatru: idzie od morza czy do morza? Wszystko ma znaczenie – tłumaczy Kasia Łodzińska. I dodaje, że tego oczywiście nie da się nauczyć od razu. Ale warto już od początku nauki zwracać uwagę na warunki pogodowe. To one bowiem decydują o bezpieczeństwie.
Gdy nie mamy doświadczenia, dobrze robi obserwowanie innych na plaży. Pływamy na windsurfingu? Patrzymy, jakie danego dnia dominują żagle – większe czy mniejsze? Na jakich deskach pływają ci mniej doświadczeni. Ludzie, którzy zaczynają swoją przygodę z kitem czy windsurfingiem, nie powinni się wstydzić tego, że brakuje im jeszcze doświadczenia i śmiało prosić o radę tych bardziej obytych z wodą i żaglem czy latawcem. Lepiej zapytać niż narazić się na wypadek.
4. Ćwiczymy równowagę i ćwiczymy na sucho
Lepszy windsurfing czy kitesurfing? Oba te sporty mają swoich zwolenników. Oba też są bezpieczne, o ile oczywiście przestrzegamy zasad i uczymy się u licencjonowanych instruktorów. Dlatego Łodzińska podkreśla, że ważny jest wybór odpowiedniej szkoły. – Windsurfing jest fajny na początek. Uczy rozumienia wiatru, oswajania się z wodą, łapania stabilności. Żeby zacząć uprawiać kitesurfing trzeba ważyć minimum 40 kg i osiągnąć już pewną dojrzałość. Trzeba wiedzieć, co robić, jak pociągnie cię wiatr – mówi.
Zachęcając dziecko do uprawiania sportów, warto podkreślić, że na początku wymagają one cierpliwości. Nic się nie dzieje nagle, nie da się od razu śmigać po wodzie czy robić skomplikowanych ewolucji. Dziecko musi być przygotowane na to, że początki nauki będą nawet nieco nudnawe, bo wstępna część szkolenia odbywa się na plaży. – Na sucho uczymy pracować z żaglem. Potem długo ćwiczymy starty, zawracanie. Nic nie dzieje się nagle. Wszystkiego uczymy się krok po krok – wyjaśnia Kasia Łodzińska. I zapewnia, że gdy te podstawy uda się już opanować, szybko przychodzi frajda z pływania.