Zacznijmy od tego, cóż takiego zrobiły te "asy"? – Klasa Janka niedługo jedzie na zieloną szkołę. Pani na godzinie wychowawczej rozmawiała z nimi o tym wyjeździe, powiedziała, co trzeba zabrać, o czym pamiętać i tak dalej. Na koniec powiedziała, czy są jakieś pytania. No i padła bomba – opowiada mi Darek. Jeden z uczniów wstał i zapytał: "Proszę pani, a czy na zieloną szkołę można zabrać alkohol?".
Wychowawczyni zareagowała spokojnie. Zapowiedziała, że jeśli przyłapie na piciu albo nawet znajdzie u kogoś alkohol, to od razu wezwie policję. To jednak nie skończyło tematu. Inny z uczniów zapytał bowiem, czy pani nie zadzwoni po policję, jeśli oni się z nią podzielą. Jako że scena wzbudziła ogólną wesołość całej klasy, zbulwersowana wychowawczyni postanowiła opowiedzieć o tym rodzicom. I słusznie, bo w kwestii picia alkoholu przez nieletnich ostrożności nigdy dość. Statystyki są bowiem alarmujące.
Raport z przeprowadzonych w 2019 roku badań na temat używania alkoholu i narkotyków wskazywał, że przynajmniej raz w życiu alkohol piło 80 proc. uczniów w wieku 15-16 lat oraz 92,8 proc. uczniów w wieku 17-18 lat. Do tego dla większości z nich nie był to jedyny kontakt z alkoholem. Dlatego opowieść Darka mną wstrząsnęła. I przyznałem mu rację, gdy powiedział: – Nieobliczalne są teraz te dzieciaki. Aż się boję, co będzie dalej. Wyrosną z nich chamy i degeneraci.
Dłuższą chwilę jeszcze posnuliśmy apokaliptyczne wizje zagłady, którą sprowadzi na świat młode pokolenie. Ale potem zaczęliśmy wspominać, jacy my byliśmy i co robiliśmy w wieku lat kilkunastu. I szybko doszliśmy do wniosku, że wcale nie byliśmy lepsi. No bo jak wyglądały nasze wycieczki szkolne w siódmej czy ósmej klasie podstawówki? Największe "wzięcie" miały miejsca na końcu autokaru, jak najdalej od siedzących przy kierowcy nauczycieli. Siadaliśmy tam nie dla lepszych widoków, ale po to, by ukryć przemycone butelki ukradzione z barku rodziców. Czy to było głupie? Owszem. Ale wtedy uważaliśmy to za wyzwanie, krok w dorosłość, pokazanie, że potrafimy sięgnąć po zakazany owoc.
I to jest właśnie powód, dla którego nie demonizowałbym zachowania "asów" z klasy Janka. Bo kiedy my byliśmy w ich wieku, to nie pytaliśmy bezczelnie nauczycieli, czy możemy pić na wycieczce albo szkolnej dyskotece. My to robiliśmy, kryjąc się przed nimi. Zwykle nieudolnie, bo nauczyciele przecież doskonale wiedzieli, po co tak często chodzimy do łazienki. I coś mi mówi, że gdyby koledzy z klasy Janka rzeczywiście chcieli pić podczas zielonej szkoły, to nie mówiliby o tym wychowawczyni. Kryliby się, tak jak my w ich wieku czy jak wielu ich rówieśników dzisiaj. W tym wypadku chcieli się raczej popisać, błysnąć przed klasą i sprowokować nauczycielkę.
Oczywiście, sprawy nie należy bagatelizować. Fakt, że czternastoletnie dzieci kojarzą alkohol z rozrywką, czymś, co może uatrakcyjnić wyjazd, jest niepokojący. I powinien być pretekstem do poważnej rozmowy o zagrożeniach wynikających z picia. Ale warto pamiętać, że nie różnią się pod tym względem od nas z przeszłości. A my, w większości, nie wyrośliśmy na chamów i degeneratów.
Czytaj także: https://dadhero.pl/290335,jaroslaw-kaczynski-o-kobietach-ktore-pija-to-jednak-nie-alkohol-niszczy