logo
Ładowanie samochodu elektrycznego bywa problematyczne. Materiał własny
Reklama.

Sprzedaż nowych samochodów spalinowych została zakazana przez Unię Europejską od 2035 roku. Do tego czasu kraje Unii Europejskiej mają osiągnąć zeroemisyjną mobilność na drogach. Auta z silnikiem na benzynę lub diesla będzie można kupić tylko na rynku wtórnym. Coraz częściej możemy spotkać samochody na zielonych blachach, czyli w pełni elektryczne albo hybrydy korzystające z prądu.

Jako szczęśliwy użytkownik samochodu typu plug-in mam możliwość jeżdżenia „na prądzie”. Co prawda samochód, którym jeżdżę, ma zasięg średnio do 50 km. Piszę średnio, bo jest to uzależnione od warunków atmosferycznych, stylu jazdy itd. Dla mnie najistotniejszy jest fakt, że dojadę do i z pracy nie korzystając z silnika benzynowego, a więc teoretycznie za darmo. Dlaczego? Rok temu założyłem fotowoltaikę. Pozostaje mi tylko liczyć na słoneczne dni.

Czasem zdarza się, że zapomnę włączyć na noc ładowania samochodu albo po prostu wyczerpałem już baterię samochodu i mogę, choć całe szczęście nie muszę, ale o tym w dalszej części artykułu, szukać ładowarki na trasie. Rzeczywiście tych pojawia się coraz więcej i wystarczy użyć aplikacji do wyszukiwania ładowarek, aby rozplanować trasę tak, żeby przy okazji naładować swoje auto. Ale tu zaczynają się problemy.

Lepiej nie zapominać

Tak właśnie było wczoraj. Zapomniałem ładować. Redakcja Dad:Hero mieści się w centrum Warszawy, niedaleko dużego centrum handlowego, które ma ładowarki elektryczne. W drodze do pracy postanowiłem sprawdzić, jak działają. Na parkingu naliczyłem ich 12. Nie ładowałem samochodu pierwszy raz. Niestety, nigdy nie odbyło się to bezproblemowo.

Rejestracja konta z równoczesnym podpięciem karty płatniczej jest dla mnie najłatwiejsza. Podpięcie wtyczki do samochodu i… problem. Bo zawsze musi być jakiś. Nie mogłem znaleźć kodu QR na ładowarce, żeby ją aktywować. Dzwonię więc na infolinię. Nie zdarzyło mi się długo czekać i przyznać muszę, że nie trafiłem jeszcze na niemiłego rozmówcę. Pani uświadamia mnie, że po pierwsze, jestem pod złym, bo niedziałającym akurat automatem i prosi, żebym znalazł ten z numerem o końcówce 00008.

Bądź tu mądry, szukaj. Mija już 15 minuta, do pracy i tak jestem spóźniony, jednak z każdą kolejną minutą moja determinacja rośnie. Świeci słońce, w październiku to rzadkość, nie trać humoru, dziś jest dobry dzień – powtarzam sobie w myśli i parkuję przy innym urządzeniu o właściwym numerze seryjnym. Informuję panią, że ani przy pierwszym, ani kolejnym automacie nie widziałem kodu QR, żeby aktywować aplikację i słyszę, że operator pracuje nad tym rozwiązaniem, ale póki co możemy aktywować ładowanie tylko przez telefon. Wkładam wtyczkę – przepraszam, ale nie widzę podłączenia z samochodem, proszę o korzystanie z drugiej wtyczki „A”, nie „B” – wyjaśnia mi konsultantka.

logo
Materiał własny

Całe szczęście nie muszę znowu przeparkowywać, kabel jest długi, sięga, uff. Chwila ciszy, słyszę klikanie w słuchawce i na wyświetlaczu ładowarki pojawia się komunikat „ŁADOWANIE”. Dziękuję pani, żegnam się, ale zamiast odpowiedzi słyszę jeszcze informację: "W celu przerwania ładowania muszę ponownie zadzwonić na infolinię i zakończyć ładowanie. Miłego dnia".

Ładowanie samochodu to loteria

Dzisiaj byłem sam. Parę tygodni temu wybraliśmy się rodziną do ogrodu zoologicznego. Trochę dłuższa trasa i z dziećmi. Przygotowałem się do trasy i wcześniej odszukałem najbliższą ładowarkę. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że największy operator w Polsce może mieć problemy. Niestety. Nie wdając się w szczegóły, po kilku zdalnych resetach urządzenia, prób włożenia i wyjęcia wtyczki i prawie straconej godzinie, dzieci z żoną poszły do ZOO, a ja ambitnie wykonywałem polecenia konsultanta. Po upływie kolejnych 30 minut i ja straciłem zapał, ale na infolinii dostałem informacje, że za pół godziny ktoś przyjedzie naprawić urządzenie.

Zostawiłem samochód. Zaufałem ludziom, umawiając się, że kiedy przyjadą na miejsce, otworzę im zdalnie samochód, a oni znajdą usterkę. I tu małe wyjaśnienie, żeby wyjąć i włożyć wtyczkę ładującą samochód, musi być otwarty. Niech żyje technologia! Dobiegłem do rodziny spacerującej już dawno w ZOO i telefonicznie już wykonywałem polecenia serwisanta, patrząc na wesołe małpki skaczące po wybiegu. I ta historia ma swój happy end. Po przyjściu samochód stał. Nic z niego nie ubyło. A bateria została naładowana.

Jak to wygląda na świecie?

Parę miesięcy temu byłem w Londynie. Ładowarki w centrum rozmieszczone właściwie co kilkaset metrów. Na nikim nie robi to wrażenia. Normalność. Zastanawiam się kiedy tak będzie w Polsce, bo czasu na to, żeby przygotować się na rewolucyjną właściwie zmianę, jest już bardzo mało. Nie wyobrażam sobie jednak dzisiaj jeździć samochodem elektrycznym. To dzisiaj w Polsce jest sport niemal ekstremalny i wysokiego ryzyka.

Według danych dotyczących ładowarek zebranych przez ACEA – stowarzyszenie producentów samochodów działających w Europie. Średnio na 100 km dróg nie ma nawet jednej publicznej ładowarki.

Kraje z najlepiej rozwiniętą siecią ładowarek (liczba ładowarek na 100 km dróg):

  1. Holandia – 47,5
  2. Luksemburg – 34,5
  3. Niemcy – 19,4
  4. Portugalia – 14,9
  5. Austria – 6,1

Kraje z najgorzej rozwiniętą siecią ładowarek (liczba ładowarek na 100 km dróg):

  1. Litwa – 0,2
  2. Grecja – 0,2
  3. Polska – 0,4
  4. Łotwa – 0,5
  5. Rumunia – 0,5

Tymczasem na koniec lipca 2022 r. jak wynika z najnowszego "Licznika elektromobilności" Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) liczba aut elektrycznych w Polsce sięgnęła prawie 25 tysięcy a razem z hybrydami to ponad 50 tysięcy samochodów. Natomiast liczba ładowarek samochodów elektrycznych sięga prawie 2300. Brytyjczycy mają dzisiaj ponad 34 tysiące samych ładowarek, a do końca 2030 roku będzie ich 300 tysięcy. Przed nami jeszcze długa droga, by nie napisać autostrada, do tego by poruszanie się autem elektrycznym nie tylko miało sens, ale zwyczajnie było możliwe.

Czytaj także: