W ciągu ostatnich lat model ojcostwa przeżył prawdziwą rewolucję. Z 2,5 godzin spędzanych z rodziną w latach 70., czas zajmowania się dziećmi urósł do 7 godzin tygodniowo. Będzie jeszcze lepiej, bo jak pokazują badania, pokolenie milenialsów to najlepsi ojcowie w historii, a przecież właśnie wychowują przyszłych empatycznych i zaangażowanych partnerów i ojców.
Jedną rzecz jeszcze panowie mają do podciągnięcia. Badania Salvatore Insany, Garfielda Craiga i Hawley Montgomery-Downs z Uniwersytetu Virginii pokazały, że ojcowie rzadziej niż kobiety budzą się do karmienia i kołysania niemowląt w nocy. Ale nie to jest najciekawsze. Interesujący jest fakt, co panowie robią, jak już się obudzą.
Według ankiet matki budziły się średnio trzy razy w ciągu nocy, aby nakarmić, kołysać i uspokajać dziecko. Ojcowie wstawali z łóżka dwa razy, ale nie tylko po to, aby zająć się dzieckiem. A raczej głównie nie po to.
40 proc. czasu mężczyźni spędzali na próbie pobudzenia się do życia i odzyskaniu świadomości lub pozbyciu się resztek koszmaru, wyjściach do toalety, zerknięciem na żonę, a potem ewentualnie zmienieniem pieluchy albo przygotowaniem posiłku dla niemowlaka.
Te wyniki wcale nie są złe! We wnioskach badacze wskazują, że wynikają z roli społecznej i obowiązków nałożonych na rodziców. Mężczyźni czują się zobligowani do zapewnienia rodzinie bezpieczeństwa i czuwania, by zapewnić optymalną opiekę nad całym stadkiem. Dlatego muszą też utrzymywać się w dobrej kondycji, gdyby musieli go bronić, a trudno dobrze się trzymać z pełnym pęcherzem.
Wielu ojców budziło się razem z matkami, ale nie podejmowało czynności opiekuńczych wobec dziecka. Po prostu tam byli i patrzyli na swoją nową rodzinkę. I czasem taka obecność, nawet na "pół-śpiocha" wystarcza, by poczuć się blisko.