Kiedy wchodzisz w bliską relację z drugim człowiekiem, musisz być gotów na to, że będziecie się musieli nauczyć, jak rozwiązywać konflikty. Nie ważne, czy mówimy o związku, nowym zespole w pracy czy relacji z dziećmi. A skoro my musimy się tego uczyć, to skąd pomysł, że dzieci posiądą tę umiejętność poza naszą świadomością?
Rodzeństwo się kłóci - tak to już jest. Warto znać kilka trików, dzięki którym nauczysz dzieci, jak się godzić.
"Przepraszam" to tylko słowo, zadbaj, aby towarzyszyła mu odpowiednia otoczka, dopiero z nią przepraszanie ma sens.
Dzieci uczą się od nas głównie na podstawie obserwacji, zastanów się, jaki przykład im dajesz.
Z żoną jesteśmy parą od 14 lat. W tym czasie nauczyliśmy się rozwiązywać nasze konflikty dość sprawnie, ba, home office tak dobrze wpłynął na naszą relację, że rzadko nam się zdarza spierać. Zwyczajnie mówimy sobie od razu, jeśli coś jest nie tak (tak, tak, obiecuję odnosić naczynia do zmywarki).
Dzieci nie zawsze radzą sobie z niesnaskami, które się między nimi rodzą. Staramy się więc pokazywać im, jak wychodzić z konfliktowych sytuacji, a jednocześnie udowadniamy im, że wiele z tych kłótni jest bezsensownych. Oto kilka kroków do tego, aby młodzież radziła sobie z przywracaniem ładu we własnych relacjach. Jest we mnie przekonanie, że zaowocują również w ich dorosłym życiu.
1. Przepraszanie
Życie pod jednym dachem, stwarza wiele okazji do tego, aby popadać w konflikty. Ktoś kogoś szturchnie, weźmie nie swoją zabawkę. Proza życia. Pilnujemy każdego dnia, aby w takich sytuacjach winowajca przeprosił brata lub nas, zależy, komu zawinił. Dlaczego to takie ważne?
Na półce przy wannie stoi absurdalnie drogi szampon żony. Dzieci zostały pouczone, że nie wolno go dotykać. I wyobraź sobie, że pewnego dnia butelka okazała się być pusta, choć jeszcze poprzedniego ranka było go dużo. Oczywiście winnych brak, jeden drugiego pokazują palcem, nikt się nie przyznaje. A frustracja matki rośnie. Miota gromami.
Kiedy winowajca wystąpi z szeregu, nim gniew drugiej strony nie zdąży urosnąć do rozmiaru Kilimandżaro, w domu jest mniej hałasu. Po prostu. Skruszony syn przepraszający za przewinienie roztapia lód na sercu rodzica, ale nie tylko. Jego odwaga budzi podziw, również poza domem.
2. Wybaczenie i zadośćuczynienie
Samo przepraszam, w takich sytuacjach nie wystarczy. "Przepraszam" jest gołym słowem. Jeśli chcesz, aby dziecko faktycznie zrozumiało, że musi ono mieć pewną otoczkę. Ustalcie, na czym dokładnie polegała wina, np. jeśli uderzyłeś brata, to jego boli, przeproś i poproś o wybaczenie.
Ustalcie, co miłego dziecko może zrobić dla osoby pokrzywdzonej. Niech dorzuci się z kieszonkowego do tego absurdalnie drogiego szamponu. Po pierwsze dlatego, że zmarnował coś, co nie jest jego i musi naprawić wyrządzoną szkodę, a po drugie niech poczuje na własnej skórze, że jego działania mają konsekwencje.
3. Mówienie prawdy
Wszystkie dzieci kłamią. To nie jest zarzut, to naturalny etap rozwoju, który po prostu przychodzi gdzieś między 2. a 6. urodzinami. Maluchy szybko uczą się kłamać również po to, aby uzyskać dla siebie korzyść czy uniknąć kary. W naszym domu obowiązuje zasada, że lepsza jest najgorsza prawda, niż słodkie kłamstewka.
Nie raz próbowali zrzucać winę na brata, ale dość szybko przychodzi świadomość, że bycie przyłapanym na kłamstwie opłaca się mniej, niż przyznanie się do winy. Tak, nadal przykład szamponu. Ten, kto to zrobił, gdyby się nie przyznał, musiałby w końcu zapłacić pełną cenę. Skoro się przyznał, musi dorzucić tylko część kwoty.
4. Nie ma sensu walczyć
Kiedy mieliśmy dwoje dzieci, do znudzenia powtarzaliśmy "szanuj brata swego, masz tylko jednego". Dziś chłopców jest trzech, ale nadal często przypominamy im, że przyjaciele przychodzą i odchodzą, nas kiedyś zabraknie, a oni będą zawsze mieć siebie. Miło by więc było, gdyby również za 20-30 lat mogli do siebie zadzwonić po pomoc czy poradę.
Dziś pokazujemy im, że kiedy są chorzy, koledzy nie mogą ich odwiedzać, a z bratem można pobawić się zawsze i tak najpewniej złapie infekcję. Nie ma więc sensu popadać z nim w konflikty, bo to jednak najbliższa osoba. Tu nie będzie nawet słowa o szamponie.
5. Traktowanie innych
Naucz dzieci, żeby traktowały innych tak, jak same chcą być traktowane. To naprawę działa. Możesz to łatwo sprawdzić, choćby powstrzymując się od wrzeszczenia, że nie odrobili nadal lekcji, choć jest już 20.00. Mówiąc do nich przyjaznym tonem, zmniejszasz ryzyko głośnego wieczoru.
Tak samo, kiedy jeden drugiemu da kuksańca, zapytaj, czy chciałby tak oberwać od brata. To daje do myślenia. Chwal przy tym, kiedy są dla siebie mili i gań, gdy zaczynają sobie robić na złość, z czego to te miłe działania nagłaśniamy bardziej, wskazujemy, jako przykład. Szybko się okazuje, że wszyscy chcą być przykładem.
6. Świecenie przykładem
Bycie rodzicem, to kawał ciężkiej pracy. Nasze dzieci nie potrzebują ideałów, tylko zdrowych wzorców. Jeśli podniosłeś głos, przeproś, jeśli kłócisz się z partnerką, zachowuj kulturę wypowiedzi. Pokazuj, jak ty szukasz wyjścia z konfliktowej sytuacji. Twój wzorzec, to narzędzie, dzięki któremu dziecko łatwiej poradzi sobie w podobnej sytuacji.
Jesteśmy jak latarnie morskie dla naszych dzieci. Nie przepłyniemy życia za nie, ale możemy im wskazać właściwy kierunek. Na tym chyba polega świadome rodzicielstwo - na świadomości, że to my uczymy dzieci życia. Wykorzystajmy tę władzę rozsądnie.