"Chodźcie dzieci, tata zabierze was na świetną przygodę!". Pakujcie namioty, śpiwory i do lasu. Teraz to twoje dzieci zażyją szczęśliwego dzieciństwa. Szybko wycieczka przemienia się w festiwal wzajemnych pretensji. Coś chyba nie zadziałało.
Surwiwalowcy radzą, aby nie porywać się od razu na dzikie nocowanie pod chmurką, jeśli nigdy tego nie robiliśmy.
Zarówno kemping pod namiotem, jak i wycieczki górskie wymagają przygotowania.
Najważniejszy w czasie przygody na zielonym jest komfort i zdrowie dziecka.
W teorii wszystko gra - namiot, dużo zielenie dla dzieci, przygoda, kiełbasa z ogniska. W praktyce? Zaczynacie nienawidzić biwakowania po pierwszej nocy pełnej komarów i zziębnięci nad ranem w śpiworach, przysięgacie sobie, że to ostatni raz. Co zrobiliście źle?
Zapytałam zaprawionych w bojach surwiwalowców o to, co im zdaniem nie wychodzi, gdy rodzice pierwszy raz zbierają dzieci w dzicz pod namiot lub na długie piesze wędrówki.
"W Tatrach widuje się i takie maluchy, które są noszone w chustach przez rodziców, ale widać, że rodzice sami wtedy traktują chodzenie po górach jako styl życia.
Widuje się też niestety nieodpowiedzialnych ojców i niedzielnych turystów, którzy nie zwracają uwagi, że ich ośmio- czy dziesięciolatek traci przytomność z wycieńczenia, odwodnienia czy szoku temperaturowego." - napisała jedna z uczestniczek dyskusji.
To ważne spostrzeżenie, bo wychodząc z dziećmi na kemping, wycieczkę górską czy kilometrowy spacer, rodzice muszą pamiętać, że:
Dzieci szybciej marzną.
Dzieci szybciej się przegrzewają.
Dzieci szybciej głodnieją.
Dzieci szybciej się nudzą.
Dzieci chcą mieć zajęcie.
Małe ciała szybciej marzną. Dlatego, jeśli nawet tobie wydaje się, że jest ciepło, gdy płyniecie kajakiem, a podmuch wiatru należy do tych przyjemnie orzeźwiających, pamiętaj, że nie poruszające wiosłami dziecko, czuje tylko ten podmuch. Nie wykonuje ruchów, które mogłyby podgrzać organizm od środka. Na wieczorne wyprawy zawsze bierz dodatkową bluzę dla dziecka.
Ale jest upał, powiecie. Tak, dlatego przechodzimy do drugiego punktu, w którym rodzice zapominają, że nawodnienie i ochrona przed słońcem to najważniejsze obowiązki wobec dziecka w czasie wakacji.
Każdy rumieniec na policzkach dziecka może oznaczać, że ciało ulega przegrzaniu i potrzebna jest natychmiastowa kuracja chłodząca. A choć na razie nie widać podrażnień na małych odkrytych ramionkach, to nie skazuj dziecka na noc w cierpieniach i bólu zaczerwienionej skóry. Krem z filtrem, krem z filtrem, krem z filtrem po trzykroć.
Surwiwalowcy radzą, żeby przed wyjazdem obejrzeć kilka filmików z nocowania pod chmurką na kanałach na You Tubie. Jednak nie sięgać po Beara Gryllsa, ale jutuberów, którzy podróżują z dzieciakami lub kanały... byłych wojskowych.
Wyjeżdżacie pod namiot, a nie na wojnę! Oczywiście, ale tacy ludzie zwykle mają dużą wiedzę dotyczącą ułożenia terenu (przyda się w czasie deszczu), jadalnych roślin (i tych niedotykalnych pod żadnym pozorem), rozniecania ognia (gdyby wysiadła turystyczna kuchenka gazowa).
Inna podpowiedź - wpiszcie w wyszukiwarkę "bushcraft" i rozkoszujcie się zdobywaniem wiedzy.
Niemniej najważniejszą radą od ludzi, którzy z surwiwalem są za pan brat, jest - nie przesadź.
Jeśli do tej pory nie jeździliście pod namiot to lepiej zacząć od kempingu, który zapewni wszystkie wygody - prysznice, toalety, sklepik spożywczy, wydzielone kąpielisko, kajaki itp.
Tak naprawdę wtedy, by wyjechać z dzieciakami pod namiot potrzebujesz: namiotu, śpiworów, materaca, który dodatkowo uniesie was na ziemią, lampy do odstraszania owadów, dodatkowe koce, podstawowe artykuły higieniczne, w tym papier toaletowy oraz naczyń do gotowania i serwowania posiłków.
Do jedzenia: konserwy, puszki z gotowymi potrawami, makaron, bo gotuje się superszybko, warzywa, które możesz przyrządzić jednogarnkowo, płatki i koniecznie dużo wody.
Sporo rzeczy, więc zanim wybierzesz się na totalnie dziką wyprawę, najpierw spakuj zestaw minimum na przygodę na komfortowych polu namiotowym, a potem się zastanów, czy jesteś gotowy na gotowanie na ogniu, zbieranie drwa i zacieranie po sobie śladów. Czy potrafisz to robić?
Moi rozmówcy podkreślają, że wiele osób jadących na kemping, marzy o jajecznicy z kurkami, które własnoręcznie zbiorą. Fajnie, ale jajek ze sobą na wyjazd raczej nie zabiorą. Wniosek: przemyśl dobrze, co chcesz gotować i do jakich produktów będziesz miał dostęp. Unikniesz kulinarnych rozczarowań.
To trochę tak, jak z ćwiczeniami osób z nadwagą - nie rzucasz się na martwy ciąg i wyciskanie na ławce, a zaczynasz od 10 tysięcy kroków. Zrób je, zanim zbierzesz dzieciaki pod namiot. Krok po kroku poznawaj sztukę życia na zielonym, zanim wrzucisz je w wir przygody z łopatą saperką.