Dzieci potrafią zadziwić. Na przykład wtedy, gdy jedziecie do Maka, a wasz kilkulatek, z profesorską powagą wymienia wszystkie składniki zestawu Happy Meal. Wężyk pojazdów do okienka McDrive rośnie, ale mały analityk wydaje się być tym niewzruszony. Wreszcie pada werdykt, w który nie możecie uwierzyć. Czy wasz maluch naprawdę wybrał… książkę?
W zestawach Happy Meal pojawiła się nowa seria książeczek. Detektywi Malusińscy to kolejni bohaterowie, których pokochają zarówno dzieci, jak i dorośli.
Każda książeczka z serii jest bowiem nie tylko pretekstem do zabawy i wspólnego spędzania czasu. To również genialne narzędzie edukacji dla… rodziców.
Twórcy Happy Meal doskonale wiedzieli, co robią, wprowadzając do zestawów książeczki Cressidy Cowell. Nie napiszemy, że barwnie ilustrowane historyjki podbiły serca dzieci na całym świecie, bo… nie znamy aż tylu dzieci. Z czystym sumieniem możemy natomiast stwierdzić, że garstka maluchów, które towarzyszą nam w wypadach do restauracji McDonald’s, regularnie zadziwia nas swoimi książkowymi wyborami.
Nie oznacza to oczywiście, że tradycyjne zabawki przeszły do lamusa (uff!). Wiadomo, Batman czy Batgirl (których figurki dostępne są w aktualnej ofercie McDonald’s) to twardzi przeciwnicy: potrafią przeciągnąć na swoją stronę nawet zadeklarowane mole książeczkowe.
Niemniej warto “oswoić” się z faktem, że wasz maluch prędzej czy później, zamiast standardowej zabawki, będzie chciał spróbować czegoś nowego. Jak zachować się w takiej sytuacji? Po pierwsze, nie panikować.
Żarty żartami, ale prawda jest taka, że ten moment, w którym wasze dziecko po raz pierwszy czy drugi zainteresuje się książką, jest niesamowicie cenny - to wasza szansa na rozbudzenie czytelniczej ciekawości malucha i zaszczepienie mu miłości do literek. Pytanie, jak najlepiej zachować się w tej sytuacji? Jak nienachalnie przekazać dziecku, że książka to zawsze dobry wybór? O podpowiedzi poprosiliśmy zaprzyjaźnionych rodziców.
Czytając książki rozszerzamy horyzonty - dla nas to truizm, ale dla dzieci: gigantyczne odkrycie. Nagle okazuje się, że to właśnie w książkach można znaleźć te wszystkie niezwykłe i zadziwiające informacje o świecie. Wystarczy umieć czytać (albo poprosić mamę, żeby przeczytała).
Najnowsze pozycje książkowe dostępne w zestawach Happy Meal w McDonald’s rzeczywiście skłaniają do zastanowienia. I to nie tylko dzieciaki. Bo tak z ręką na sercu: kto z marszu potrafi w satysfakcjonujący dla 7-latka sposób odpowiedzieć na pytania postawione w przytoczonych tytułach? No właśnie.
Przygody detektywów Malusińskich mogłyby spokojnie zaciekawić dzieci samą historią, ale tym razem dają coś więcej: możliwość kreatywnego wyrażania siebie. Każda z 12 książeczek, jakie ukażą się w serii, będzie pretekstem do aktywnej zabawy: zbierania śladów i poszlak w roli detektywów, rysowania, czy dopowiadania własnych historii.
Dzieciaki widzą dużo więcej, niż nam się wydaje. Dokładnie zdają sobie sprawę, kiedy angażujemy się w coś całym sercem, a kiedy tylko na pół gwizdka. Nie bójcie się więc przyznać przed nimi (i przed samymi sobą), że czytanie sprawia wam ogromną frajdę. Uwolnijcie swoje wewnętrzne dziecko, dajcie się ponieść chwili, a zobaczycie, jak bardzo “zaraźliwe” jest to uczucie.
Z drugiej strony, nie martwcie się też, jeśli nie czujecie się mocni “aktorsko”. We wspólnym czytaniu chodzi o bliskość, o czas spędzony razem, o historie, do których później będziecie mogli wracać.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak najpełniej wykorzystać czas spędzony na lekturze z maluchami i rozbudzić ich dziecięcą wyobraźnię, zajrzyjcie do specjalnej sekcji z poradami dla rodziców, które znajdują się w nowych książeczkach z serii Happy Meal.
Artykuł powstał we współpracy z McDonald's.
Reklama.
Udostępnij: 396
Ewa, mama Maksa, 6 lat
Mój Maks pokochał książki z jednego, dość zabawnego powodu: dzięki nim może pokazać, jaki jest mądry [śmiech]. Wprost uwielbia chwalić się ciekawostkami, o których wspólnie przeczytaliśmy w książkach.
Jan, tata Mirki i Asi, 5 i 7 lat
Książki powinny prowokować do myślenia. I tak, zdaję sobie sprawę, że mówimy o książeczkach dla dzieci. Ale popatrzcie tylko na te tytuły: “Czy drzewa potrafią mówić?” albo “Czy ryby świecą w ciemności?”. Nie znam dziecka, które nie chciałoby poznać odpowiedzi na te pytania.
Mateusz, tata Adasia, lat 6
Doskonale pamiętam, jak Adaś po raz pierwszy, sam z siebie poprosił mnie o książeczkę. Byłem w siódmym niebie, bo uwielbiam czytać i bardzo chciałem, żeby synek podzielał moją pasję. Patrzyłem więc z dumą, jak wyjmuje “Detektywów Malusińskich” z kartonika Happy Meal, przegląda kartka po kartce i… zaczyna bazgrolić po książce kredkami. Rzuciłem się, żeby mu wytłumaczyć, że tak się nie robi, ale okazało się, że Adaś lepiej zna się na książkach ode mnie. Przynajmniej na tych z McDonald’s [śmiech]
Marysia, mama Aleksa, lat 7
Może to zabrzmi dziwnie, ale wydaje mi się, że moje dziecko wybiera książeczki z myślą o mnie. Jasne, wspólne czytanie sprawia Aleksowi sporo frajdy, ale on chyba podświadomie wie, że ja po prostu uwielbiam wcielać się w te wszystkie postaci, udawać głosy i tak dalej. Cóż, grunt, że oboje dobrze się przy tym bawimy.