Wyczekali momentu, aż będą stabilni finansowo, ich związek dojrzeje, obudzi się w nich instynkt ojcowski. W tym roku zostali ojcami, a świat sprawił im więcej niespodzianek, niż tylko narodziny potomka.
Rok 2020 trudno uznać za udany. Zaczęło się od pożarów lasów w Australii, realnego widma katastrofy klimatycznej, a potem rozpowszechniła się pandemia koronawirusa. Pociągnęła za sobą szereg problemów społecznych i ekonomicznych niemal w każdym kraju.
Dla niektórych jednak miał być rokiem pełnym nadziei, wzmocnienia więzi rodzinnych i wypełniania albumów fotograficznych zdjęciami pulchnych bobasów.
Zapytałam ojców, jak widzą przyszłość swoją i swoich dzieci, które przyszły na świat w tym przełomowym roku.
Piotr – tata 3-miesięcznej Zosi
– Rodziliśmy w wakacje, więc było pewne rozprężenie w Polsce. Zrobiliśmy test na koronawirusa przed porodem, więc mogłem być na sali – mówi. – Przeżycie takie jak żadne inne w życiu. Dla mnie ta druga fala to dla mnie długi urlop ojcowski. Moja firma od marca ciągle pracuje zdalnie, więc mogę cieszyć się moim dzieckiem już pierwszego dnia z nami w pełnym wymiarze godzin.
Adam – tata 10-miesięcznego Kazika
– Mój syn nie widział jeszcze swoich dziadków na żywo. Mieszkają za granicą, nie pozwoliliśmy im przyjechać do Polski, bo są w grupie ryzyka. Dzwonimy do nich przez Messengera i podstawiamy wnuka do ekranu. Młody guga przez chwilę, a potem traci zainteresowanie. Brak fizycznego kontaktu z wnukiem jest bardzo trudny dla moich rodziców.
Michał – tata miesięcznego Oskara
– Od września monitorowaliśmy wzrosty zakażeń z przerażeniem. Moja partnerka miała cesarskie cięcie, więc porody rodzinne aż tak nie były nam potrzebne. Jednak przez cały czas bałem się, że w jakiś sposób zakazi się i małego koronawirusem w szpitalu – opowiada Michał. – Nic takiego się nie stało, ale paranoicznie myję ręce za każdym razem, gdy podnoszę małego. Bałbym się, że mógłbym go czymś zarazić.
Daniel – tata 8-miesięcznego Mikołaja
– Młody jest taki aktywny i ciekawy wszystkiego. Niestety nie wychodzimy z nim prawie wcale na spacer, bo ludzie są nieodpowiedzialni i nie potrafią nosić maseczek.
Łukasz – tata 9-miesięcznej Oli
– Jestem przerażony. Pracuję na umowie zlecenie, której termin wygasa na koniec roku. Moja firma ma problemy finansowe, jestem pewien, że nie podpiszą ze mną nowego kontraktu. I tak cienko przędliśmy, w nowy rok wejdę z długami.
Mieli żyć długo i szczęśliwie, teraz boją się, że nie będą mieli za co utrzymać rodziny, a ich dzieci są pozbawione szansy na bezpieczne poznawanie świata. Test na ojcostwo jeszcze nigdy nie był tak trudny.