Jest to oczywiście trudna ścieżka zawodowa, która może mieć gigantyczny wpływ na osoby, które się na nią zdecydowały, jednak w ostatnich latach zmienia się postrzeganie sex-workingu. O tym, jak i czy w ogóle taka praca wpływa na związek, porozmawialiśmy z Michałem.
Moja dziewczyna ma OnlyFans
Michał o tym, że jego dziewczyna jest sex-workerką, wiedział od samego początku. Ta informacja znalazła się na jej profilu na Tinderze. Gdy pytam go, jak zareagował gdy, przeczytał, że dziewczyna, z którą rozmawia zajmuje się sex-workingiem, odpowiada, że w ogóle nie zareagował. – Po prostu wiedziałem, że ma pracę – wyjaśnia.
Dla niego seks, erotyka i pornografia nigdy nie były tematem tabu. Nie czuł się niekomfortowo, gdy musiał o nich rozmawiać, zawsze był otwarty seksualnie, dlatego fakt, że ktoś zajmuje się seksem zawodowo, nie był dla niego szokujący. Przyznaje, że gdy rozmawiał z Natalią, wydawało mu się, że to ona bardziej się tym przejmuje.
– Miałem wrażenie, że irytowało ją to, że pytam o jej pracę. A ja z każdym poruszam temat pracy. W jej wypadku po prostu zadawałem takie same pytania, jak komuś, kto jest prawnikiem – opowiada. Dodaje, że rozumiał jednak jej niechęć do poruszania tego tematu.
Wielu facetów postrzegało jej pracę, jako zaproszenie do seksu. Do słuchania pikantnych historyjek. Nie postrzegało jej jako osoby, a jako przedstawicielkę kasty, która zajmuje się sex-workingiem.
Zrozumieć drugą osobę
Z czasem jednak Natalia zaczęła się otwierać na Michała i wyjaśniała, na czym polega jej robota. Męcząca, trudna, ale też przy odrobinie szczęścia i gigantycznym nakładom pracy dająca możliwość dużego zarobku. Michał wiedział, że Natalia pracuje na kamerkach, jak i sprzedaje swoje zdjęcia poprzez snapchata. On sam nigdy nie był zainteresowany swoją przyszłą dziewczyną w ten sposób. Dla niego była po prostu osobą, z którą chciał się spotykać, która go interesowała i która wydawała mu się bliska.
Podkreśla, że zanim Natalia zgodziła się, aby ich znajomość przerodziła się w coś więcej, potrzebowała dużo czasu. Według niego chodziło o to, że bała się zaufać komuś, związać z kimś mocniej, kto za chwilę może próbować zamachu na jej wolność.
Wynikało to z jej przeszłości. Jej były facet doprowadził ją na skraj załamania nerwowego, ciągle wywołując w niej winę za to, co robi. Starając się umniejszyć jej osobie, sugerując, że jest kimś gorszym przez to, czym się zajmuje. Nie chciała popełnić podobnego błędu. Michał przyznaje, że nie odstraszało go to w ogóle.
Z Natalią są parą od ponad roku. Nikt z nich nie zmienił pracy. On nadal pracuje w social mediach, ona nadal na kamerkach i w ostatnich miesiącach założyła OnlyFans. Gdy pytam go, czy o jej profesji wiedzą jego znajomi, wyjaśnia, że tak. Dodaje, że to jednak od Natalii zależy, kto dokładnie wie o tym, czym się zajmuje. – Tak jest po prostu prościej.
Mama, tata i wsparcie
Jego rodzice uwielbiają Natalię i wiedzą czym się zajmuje. Nie widzą w tym nic strasznego. To oni go wychowali w zrozumieniu, że seks nie jest niczym, czego powinniśmy się bać.
Michał uważa się za postępowego człowieka, ale przyznaje, że tak samo, jak każdy ma granice, na które by się nie zgodził. Przyznaje, że póki Natalia nie spotyka się z klientami na żywo, nie ma z tym problemu, ale gdyby zdecydowała się na taki krok, zapewne by zakończył ich związek. – Jeśli byłaby przekonana, że chce to robić, po prostu byśmy się rozstali, nie sądzę, bym był w stanie się na to zgodzić – przyznaje. I dodaje, że wielu mężczyzn może nie rozumieć jego podejścia.
On sam nie ma problemu z tym, że inni faceci widzą jego dziewczyną nago i vice versa. Wie, że dla Natalii jest to po prostu praca, którą wykonuje i która pozwala jej godnie zarabiać. Nie jest zazdrosny, bo wyjaśnia, że ma świadomość tego, kim są dla niej klienci. Mężczyznami, którzy zapewniają jej pensje. Niczym więcej.
– Każdy z nas ma swoje granice. U mnie wyglądają one właśnie w ten sposób – podkreśla. Według Michała każdy musi zrozumieć, że jeśli chcemy być szczęśliwi w związku, to musimy pozwolić drugiej osobie się spełniać. Jeśli jej wolność oznacza dla nas dyskomfort, musimy po prostu poszukać kogoś innego. I pozwolić tej osobie szukać swojej ścieżki w życiu. Nawet jeśli jej nie rozumiemy.