Dobry sen nie jest tak naprawdę łatwy do osiągnięcia. Zwłaszcza jeśli jesteś w związku. Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia. Jedni potrzebują odrobiny światła, inni muszą spać w całkowitych ciemnościach, dla jednych biały szum to podstawa wypoczynku, drudzy potrzebują warunków, w których otacza ich całkowita cisza. I chociaż stygmatyzacja par, które decydują się spać w oddzielnych łóżkach, jest nadal obecna, według badań w Stanach Zjednoczonych niemalże 40 proc. się na to decyduje.
W historii postrzeganie oddzielnych sypialni zmienia się co chwila. Z jednej strony mamy bogaczy, których kojarzymy z brytyjską arystokracją, dla których oddzielne sypialnie były czymś oczywistym. Z drugiej wspominamy seksualną rewolucję lat 60. po której spanie w oddzielnych łóżkach zaczęto postrzegać jako oznakę związków, z których uleciała pasja.
Od wielu lat używa się określenia "senny rozwód", który odnosi się do związków, w których partnerzy decydują się na oddzielny sen. Niestety jest on często nadal postrzegany jako coś złego, również przez fakt negatywnych konotacji słowa "rozwód".
— Mam wrażenie, że przez wiele lat ludzie byli dumni z tego, jak bardzo się nie wysypiają — mówi mi Michał. Pamięta, jak na studiach z dumą obnoszono się, że ktoś spał tylko trzy godziny przed egzaminem, podobne podejście do snu nie zmieniało się, nawet gdy szli do pracy. — Jestem już o wiele za stary na takie podejście — dodaje.
Dzielenie łóżka z kimś rujnuje twój wypoczynek
Badania jednak jednoznacznie wskazują, że spanie z drugą osobą ma najczęściej negatywny wpływ na jakość snu. Nasi łóżkowi partnerzy są odpowiedzialni za niemalże 50 proc. zakłóceń naszego snu. Ale nawet mając tego świadomość większość osób woli wybierać niespokojny sen obok ukochanej osoby, zamiast bardziej jakościowy odpoczynek w oddali.
Lekarze jednak podkreślają, że sen musi być priorytetem w naszym związku. Powód jest bardzo prosty. Zmęczenie i irytacja, które wiążą się z niewyspaniem, mogą doprowadzić do kłótni i kłopotów nawet w najlepszym związku. Przykłady osób, których partner chrapie, nie pozwalając im zasnąć, są na porządku dziennym. I chociaż najczęściej słyszymy je w formie żartobliwych historii, dla wielu osób irytacja względem partnera nie pozostaje w łóżku, a zaczyna mieć wyraźny wpływ na ich kontakty w ciągu dnia.
Dlaczego warto spać samemu
Michał był ze swoją dziewczyną od 4 lat i w pewnym momencie ich niekompatybilność, jeśli chodzi o wspólne spanie, zaczęła być wielkim problemem. — Ja pracuję najczęściej po nocach. Tak jest mi wygodniej, a ona wstaje rano i chodziła do roboty — wyjaśnia. Przyznaje, że do pomysłu, aby spróbować spać oddzielnie doszli wspólnie, ale byli nim kompletnie przerażeni. — Przez lata w filmach, zawsze pokazywano, że tylko rozpadające się małżeństwa śpią oddzielnie.
Michał wyjaśnia, że ponieważ jego dziewczyna łatwo się budziła, za każdym razem, gdy wracał wyjątkowo późno do łóżka, zakłócał jej sen. Czasami zdarzało mu się więc, po prostu spać na rozkładanym łóżku w salonie. — Z czasem weszło mi to w nawyk i gdy o tym porozmawialiśmy, doszliśmy do wniosku, że czemu nie zrobić z tego czegoś stałego.
Badania wykazały, że gdy mężczyzna zgłaszał, że jest niewyspany, w jego opinii jakość związku spadała następnego dnia. W wypadku kobiet, jeśli ich zadowolenie z relacji było niskie, nie tylko wpływało to na ich jakość snu, ale również na partnera. Doprowadzając często do zamkniętego negatywnego kręgu, uderzającego w ich związek.
Powody, dla których ludzie mogą decydować się na spanie w oddzielnych łóżkach, mogą być różne. Czasami po prostu różnimy się od siebie, ty możesz uwielbiać siedzieć do środka nocy, podczas gdy twój partner uwielbia zacząć dzień nad ranem. I chociaż badania wskazują, że osoby, których godziny snu są ze sobą zgodne, mogą liczyć na większą satysfakcję ze związku, mniej konfliktów i zwiększoną aktywność seksualną, ci, którzy do siebie "nie pasują" nie muszą się martwić. Amerykańscy lekarze zaznaczają, że wszystko zależy od umiejętności rozwiązywania potencjalnych konfliktów między osobami.
Więcej snu, mniej kłótni
Michał podkreśla, że dzięki temu, że oboje się wysypiają, rzadziej się kłócą i uważają, że to rozwiązanie prawdopodobnie uratowało ich związek. — W weekend i tak leżymy wspólnie w łóżku, bo nikt nie ma pracy i możemy sobie na to pozwolić.
Eksperci podkreślają oczywiście, że każdy musi dopasować sytuację do siebie. Nie istnieją dwie takie same relacje. Dla niektórych oddzielny sen może być zbawieniem, dla innych może mieć faktycznie negatywny wpływ. Rozwiązanie musimy znaleźć na własną rękę. I mieć nadzieję, że zadziała. Najważniejsze to jednak nie bać się próbować czegoś, tylko dlatego, że społeczeństwo uważa to za coś złego. U was działa? Tylko to ma znaczenie.