W pewnym momencie nic cię już nie zaskakuje – przyznaje Michał, od 10 lat w branży pogrzebowej. Swoim klientom zawsze powtarza, żeby nie bali się mówić, jeśli mają specyficzne potrzeby związane z pogrzebem. Na jednej z ceremonii ktoś poprosił o utwór rapera Peji. Prośba została spełniona, choć zmarła miała 80 lat.
Zarazem prosi, abym nie podawał jego prawdziwego imienia czy nazwy zakładu. – Szanuję prywatność i uczucia osób, które do nas trafiają – wyjaśnia.
Michał przyznaje, że choć Polacy nadal decydują się głównie na katolickie pogrzeby, coraz częściej ludzie nie traktują ich, jak wydarzeń tabu. – Duży wpływ na to ma internet, dzięki temu wiemy, że pogrzeby powinny być raczej celebracją życia osoby zmarłej, a nie smutnym pożegnaniem.
Peja zamiast "Ave Maria"
Michał odpowiada za przygotowanie ceremonii, opiekę nad ciałem i trumną, a także za organizację styp dla rodzin.
– Najczęściej ludzie proszą o zagranie muzyki, która nie pasuje do powagi uroczystości – opowiada Michał. Wiele osób wstydzi się o to prosić. Boją się, że niektórzy goście uznają to za braku szacunku dla zmarłego.
Jednak według Michała to piękny sposób, aby smutną uroczystość zmienić w wydarzenie, które zostanie zapamiętane na długo.
Wybór muzyki jest szeroki. Od disco polo, przez pop, po heavy metal. Michałowi najbardziej zapadł w pamięci pogrzeb, na którym usłyszał Peję. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zmarła osoba miała 80 lat.
– Jej wnuki przez lata starały się ją przekonać do rapu i w pewnym momencie podobno zaczęła się naprawdę interesować hip-hopem. Michał opowiada, że dla tych chłopaków był to sposób na pożegnanie babci w wyjątkowy dla nich sposób.
– Ludzie starają się wykorzystywać najlepsze wspomnienia związane ze zmarłymi, dlatego, zamiast po raz kolejny puszczać "Ave Maria", woleli odpalić Slums Attack.
"Król Lew" nad trumną
Mój rozmówca przyznaje, że na "udziwnienia" podczas pogrzebu najczęściej decydują się młodsi ludzie. Dla starszych liczy się przede wszystkim skupienie i modlitwa, ksiądz nad trumną i spokojne pożegnanie.
– Gdy umarł brat mojej babci, pamiętam, jak mnie objęła i płakała. Była załamana. Jako dziecko byłem przerażony myślą o tym, że miałbym iść na cmentarz.
Gdy wybrał pracę w branży pogrzebowej, postanowił przekonywać ludzi, by żegnali swoich bliskich po swojemu, tak jak chcą i czują.
– Pamięć o nas to jedyne, co pozostanie. Dlatego żegnamy kogoś bliskiego, pożegnanie powinno oddawać to, kim ta osoba była za życia.
Właśnie taki był pogrzeb pewnej 16-letniej dziewczyny organizowany przez firmę Michała. Jej rodzice nie byli w stanie się zdecydować, co powinni zrobić. Z czasem zaczęli myśleć o pogrzebie jako o swego rodzaju ostatniej imprezie z udziałem ich córki. – Chcieli, aby wszystko wyglądało tak, jak ona by sobie tego życzyła, gdyby żyła.
Ich córka była fanką filmów Disneya. Gdy opuszczano trumnę do grobu, cała rodzina odśpiewała “Krąg Życia” z "Króla Lwa", a stypa przypominała bardziej imprezę urodzinową niż pożegnanie ukochanej osoby.
Zamiast ciast czy zupy, na stołach pojawiły się czipsy, orzeszki i drinki. Z głośników leciały ulubione piosenki zmarłej. – Dużo osób płakało, ale wszyscy powtarzali, że gdyby ta dziewczynka mogła z nimi być tego dnia, czułaby się szczęśliwa.
Michał dobrze zapamiętał też inny pogrzeb nastolatki. Jej rodzice wybrali białą trumnę. – Dziewczynka miała czwórkę młodszego rodzeństwa, więc rodzina postanowiła, że jej trumna zostanie pokolorowana przez dzieciaki, aby mogły ją pożegnać po swojemu.
Przyznaje, że chociaż nauczył się swego rodzaju obojętności, gdy zobaczył trumnę pomalowaną przez dzieci, zatkało go. – To było wspaniałe. Na pogrzebach ludzie często starają się chronić najmłodszych, tak żeby nie rozumieli, co się wydarzyło i w czym biorą udział. Ci ludzie w prosty i wyjątkowy sposób nie tylko pomogli rodzeństwu pożegnać się z siostrą, ale zrobić też coś dla niej po raz ostatni.
Dodaje, że czasami ludzie nie rozumieją tego, że nie każdy pogrzeb musi być taki sam. – Kiedyś grupa przyjaciół przebrała się za postacie z "Hobbita", ponieważ wiedzieli, że osobą, którą żegnali, był wielkim fanem powieści Tolkiena. Niestety część rodziny zażądała wyproszenia gości w przebraniach, uznając, że to żart, a nie rodzaj hołdu dla zmarłego.
Według Michała, w przyszłości ludzie będą coraz odważniejsi, jeśli chodzi o pogrzeby. – Gdy człowiek był radosny za życia, dlaczego mielibyśmy żegnać go przepełnieni smutkiem? – pyta.
Przyznaje też, że cieszy go, gdy ludzie przestają przejmować się konwenansami podczas ceremonii pogrzebowej. – Nie warto przejmować się ciotką czy wujkiem. Najważniejsze jest, aby pożegnać ukochaną osobę tak, jak na to zasługuje.