Nie tylko mężczyźni reagują alergicznie na hasło "wazektomia". W podświadomości i kobiet, i mężczyzn, tkwi przekonanie, że taki zabieg to ryzyko i że po jego przeprowadzeniu może zmienić się wszystko. Dajmy spokój mitom i porozmawiajmy o faktach. Pary, z którymi rozmawiałam, rzeczywiście mają problem: nieustannie mają ochotę na seks, bo nie boją się niechcianej ciąży.
W popularnym serialu "Teoria wielkiego podrywu" Howard, jeden z głównych bohaterów, poddaje się wazektomii po tym, jak jego żona Bernadette po raz kolejny zachodzi w ciążę. Oboje uznają, że nie chcą mieć więcej dzieci.
Temat podcinania nasieniowodów jest w USA na tyle popularny, że pojawił się w kultowym serialu. W Polsce ten zabieg nadal wzbudza kontrowersje.
Nie tylko mężczyźni martwią się tym, czy wazektomia nie pozbawi ich męskości. Czy seks będzie taki sam jak kiedyś? Czy będzie lepszy? I co jeśli w przyszłości zmienią się plany i znowu będziemy chcieli mieć dzieci?
– Najwięcej stresu było podczas podróży do kliniki. Myślałam, co będzie, jeśli jeszcze kiedyś zapragnę mieć dziecko, a mój mąż nie będzie mógł mi go dać – mówi Maja. – Ostatecznie jednak wyszło na to, że pozbyłam się stresu, że to ja muszę stosować antykoncepcję i martwić się, żeby nie było "wpadki". Teraz o wiele częściej mam ochotę na seks. Mój mąż też – mówi.
Idealnym pacjentem do zabiegu jest mężczyzna, który już ma dzieci, w wieku powyżej 30 lat, przekonany co do tego, że nie będzie chciał ponownie być ojcem.
Mężczyźni, którzy poddali się wazektomii, niechętnie o tym mówią. O wiele bardziej rozmowne są ich partnerki. Zresztą bardzo często to kobiety inicjują rozmowę o zabiegu.
– Puchłam po tabletkach antykoncepcyjnych, bo mam chorą tarczycę – tłumaczy Maja. – Fatalnie się po nich czułam. Mamy już jedno dziecko, poród był koszmarem, dlatego nie chciałam kolejnej ciąży.
– Wracaliśmy od rodziców mojego męża, przy drodze zobaczyłam reklamę kliniki wykonującej wazektomię. Po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji i delikatnie zaczęłam wspominać o tym mężowi – opowiada.
Wazektomia nadal budzi w mężczyznach lęk i obawy. Pojawia się pytanie, czy po zabiegu nadal będą mogli uznawać się za stuprocentowych mężczyzn, niektórzy nazywają wazektomię "kastracją", co się kojarzy fatalnie.
– Najpierw mój mąż się obraził. Jakoś udało mi się jednak rozpocząć dyskusję o tym, czy warto poddać się zabiegowi – mówi Maja.
Na forach internetowych padają pytania, czy wazektomia nie sprawi, że zmniejszy się popęd seksualny u mężczyzn, czy nie zmieni się im głos, albo czy nie wyłysieją.
Nic z tych rzeczy się nie dzieje, bo zabieg nie reguluje poziomu testosteronu, a jedynie blokuje drogę transportu plemników z jąder do penisa. Wazektomia nie wpływa też na wygląd spermy.
Żadna z moich rozmówczyń, podobnie jak ich mężowie, nie żałowała decyzji o podcięciu nasieniowodów.
– Mamy czwórkę dzieci. Mąż zaproponował, że może poddać się wazektomii. Temat chodził za mną dwa lata. Sama się bardziej obawiałam o jego męskość, niż on – opowiada Magda. – Teraz żałuję, że straciłam dwa lata na zamartwianie się, bo zyskalibyśmy ten czas na seks bez stresu – mówi.
Przez kilka miesięcy po zabiegu w spermie mogą jeszcze znajdować się plemniki, więc konieczne jest stosowanie antykoncepcji. Jednak potem: hulaj dusza.
– Tak często seksu nie uprawialiśmy nawet przed pojawieniem się naszych dzieci – przyznaje Magda.
– Teraz, gdy mamy ochotę, możemy kochać się od razu, nikt nie musi lecieć do łazienki po prezerwatywy i obawiać się zbudzenia dzieciaków za ścianą – śmieje się.