Moim zdaniem uczniowie w Polsce nie zmienili się na gorsze. Za to rodzice są najgorsi w historii – mówi mi Michał, nauczyciel od niemal 30 lat. – Przestali nas słuchać, nie szanują nas.
Michał wychował już bardzo wiele dzieci, ma doświadczenie i wiedzę. W edukacji pracuje od trzech dekad. W tym czasie polska szkoła pod wieloma względami przeszła rewolucję.
Co się zmieniło w samej edukacji? Z perspektywy Michała największą zmianą jest coraz bardziej wyraźna różnica między najlepszymi uczniami a najgorszymi. Te dwie grupy w tej chwili dzieli wręcz przepaść.
Ci, którzy nie rozumieją jakiegoś problemu, mogą poczytać o tym w sieci i dzięki temu uzupełniają swoją wiedzę. Nie muszą czekać na kolejne zajęcia, aby poprosić o wyjaśnienie niezrozumiałego fragmentu lekcji.
Internet to jednak zdaniem Michała, broń obosieczna, pozwala wielu nastolatkom oszukiwać i wykorzystywać sieć do kopiowania prac, co w ostatecznym rozrachunku spowalnia ich rozwój.
– Internet ma największy wpływ na to, jak dzieciaki przyswajają obecnie wiedzę. Nawet możliwość bycia w ciągłym kontakcie z osobami, z którymi się uczysz, pomaga w nauce. Youtube to dla wielu młodych ludzi kopalnia informacji. Wszystko zależy od motywacji.
– Ci, którzy są nastawieni na sukces, mogą osiągnąć wszystko. Ci, którzy olewają, wykorzystają internet do tego, aby nie robić zbyt dużo – stwierdza mój rozmówca.
Rodzice zapomnieli, że ludzi kształtują porażki
– W młodych ludziach widać lęk – przyznaje Michał. Nie pamięta z przeszłości okresu, w którym nastolatki tak bardzo martwiłyby się o swoją przyszłość.
– Moim zdaniem im się wydaje, że jeśli nie będą robili dostatecznie dużo, skończą jako bezdomni, a ich pracę przejmą roboty.
Pewne rzeczy z jego perspektywy się nie zmieniają. – Dzieciaki to cały czas dzieciaki – mówi Michał. W klasach, którymi się zajmował, zawsze byli ci "zdolni, ale leniwi", ci pracowici, a także ci niezbyt bystrzy.
To, co jego zdaniem zmieniło się na gorsze we współczesnej szkole, to rodzice. Bardzo wielu jest przekonanych o "wyjątkowości" swoich dzieci.
Gdy zaczynał pracę w edukacji i zdarzały mu się rozmowy z rodzicami na temat problemów uczniów, mógł liczyć współpracę i zrozumienie. – Jeśli tłumaczyłem, że któreś dziecko nie pracuje pilnie na lekcjach, rodzice starali się o tym rozmawiać w domu.
To się zmieniło. – Nieraz zdarza się, że jakiś uczeń nie jest wystarczająco dobry, aby dostać świetną ocenę. Rodzice, zamiast zachęcać swoje dziecko do nauki, starają się podkopywać mój autorytet.
– Ludzie po prostu zapomnieli, że to porażki kształtują nas w największym stopniu – mówi Michał. Ma wrażenie, że porażka w ostatnich latach stała się czymś wstydliwym. – Nie mówię, że w szkole byłem wybitnym uczniem, ale gdyby nie fakt, że kilka razy musiałem poprawiać pały w liceum, pewnie nie odkryłbym bym w sobie miłości do nauczania.
– Dzięki temu, że coś zawalasz i chcesz się poprawić, wkładasz w naukę więcej serca – tłumaczy. Tymczasem rodzice uważają, że ich dziecko powinno zostać natychmiast nagrodzone. – Czasami też nie rozumieją, że ich dziecko po prostu nie jest wyjątkowe.
Wielu dorosłych stara się planować ścieżkę kariery swojemu potomstwu. – Rdzice bywają czasem błędnie przekonani, że ich dziecko jest geniuszem matematycznym. Gdy staram się wyjaśniać, że sobie nie radzi z rachunkami, ale za to lubi historię, oburzają się, że nie dostrzegam potencjału ich dzieci.
– Nie mówię, że wszyscy nauczyciele są świetni, w tym, co robią. Wielu na pewno nie docenia uczniów, ale rodzice po prostu przestali nas słuchać. Nie szanują nas już.
Młodzi managerowie, którzy czekają na awans
W jego opinii nadopiekuńczość rodziców nie tylko wpływa na edukację dzieci, ale też na to, jak będzie wyglądać ich przyszłość. – Nastolatki są traktowane jak dzieci. Nie mają wolności, nie mogą decydować o sobie, więc przyzwyczajają się do życia w autorytarnym świecie.
– Gdy jako rodzic budujesz system, który opiera się na pewnych strukturach i regułach, to dzieci przyzwyczajają się do tego. Potem dorastają, ale nie umieją zerwać z byciem dzieckiem – tłumaczy Michał.
Według niego to prowadzi też do większych odchyłów u młodzieży. – Jeśli cały czas jesteś zamknięty w domu i skupiony na nauce, gdy w końcu dobierzesz się z kolegami do butelki wódki, nie wypijesz kilku drinków, tylko upijesz się jak świnia.
Każda generacja uwielbia narzekać na młodzież. Czasem chodzi o to, jakiej muzyki słuchają, czasem o to, jak się ubierają, albo że non stop siedzą z nosem w telefonach.
Prawda jest taka, że ludzie młodzi będą zawsze tacy sami – młodzi. To od rodziców zależy, czy gdy w końcu dorosną, będziemy mogli być z nich dumni.
Reklama.
Nie chcę jakoś bardzo narzekać, ale moim zdaniem rodzicom w ostatnich latach trochę odbiło – przyznaje Michał.
Dzieci są "profesjonalne", nie znajduję lepszego określenia. To wina rodziców. To przez nich mam wrażenie, że uczę młodych managerów, którzy czekają na awans.