Organizacja religijna z Florydy ma na koncie inne dziwne działania, przez lata wmawiała wiernym, że dysponuje cudownymi lekami na Alzheimera, raka czy AIDS. Teraz jej przedstawiciele postanowili walczyć z koronawirusem przy pomocy wybielacza.
Amerykański FDA, urząd federalny odpowiedzialny między innymi za dopuszczanie leków do użytku, zakazał organizacji religijnej z Florydy sprzedaży "magicznego lekarstwa" na koronawirusa. Wątpliwości budzi skład mikstury, istnieje podejrzeznie, że jest groźny dla zdrowia i życia.
Kościół Zdrowia i Uzdrawiania z Bradenton na Florydzie określa się jako "kościół jedyny w swoim rodzaju". Jego przedstawiciele sprzeciwiają się między innymi szczepieniom, zdjęciom rentgenowskim czy ubezpieczeniom zdrowotnym.
Organizacja przez lata sprzedawała "magiczne roztwory mineralne", które miały rzekomo pomagać chorym na Alzheimera, nowotwory, AIDS czy autyzm. Nie trzeba dodawać, że działo się to bez jakichkolwiek badań, które potwierdzałyby skuteczność takiej kuracji. Większość ekspertów uważa, że te preparaty za niebezpieczne dla zdrowia.
Po wybuchu pandemii koronawirusa kościół z Florydy zaczął sprzedawać swój magiczny lek na Covid-19. Wiernym oferowano butelki chlorynu sodu, który trzeba następnie zmieszać z kwasem cytrynowym, co spowoduje powstanie dwutlenku chloru, środka wybielającego, który absolutnie nie nadaje się do spożycia.
Przedstawicielom kościoła z Florydy postawiono zarzuty i niebawem staną przed sądem. Na razie jednak bagatelizują oni działania prokuratury.
— Kim oni są? Nikim. To jakaś cholerna agencja, która nie wykonuje właściwie swojej pracy. Ci ludzie są przez kogoś opłacani — stwierdził Mark Grenon, jeden z szefów organizacji z Bradenton.
Dodał, że wysłał list do Donalda Trumpa, w którym wyjaśnia cudowne właściwości „lekarstwa” sprzedawanego przez jego organizację. Przypomnijmy, że prezydent USA był niedawno krytykowany za to, iż zasugerował w publicznym wystąpieniu wstrzykiwanie środka dezynfekującego chorym na Covid-19.