Dostałam świadectwo mailem i filmik od pani dyrektor. Trochę się popłakałam – mówi mi Ania. Podobnie jak tysiące maturzystów w Polsce, dzisiaj kończy rok szkolny. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie ten dzień.
– Plany były inne – przyznaje Alek, mój znajomy maturzysta, z którym od kilku tygodni codziennie gram w "Call of Duty: Warzone".
– Wiadomo, że wszyscy się nastawiali, że spotkamy się po raz ostatni, przyjedziemy do szkoły "pod krawatem", potem odbierzemy świadectwa i pójdziemy gdzieś wspólnie.
Szkolna magia, której brakuje
Większość szkół stara się, aby pożegnanie maturzystów było chociaż odrobinę warte zapamiętania.
Nauczyciele nie wysyłają więc jedynie maili z zimnymi podziękowaniami za lata edukacji, częściej zdarza się, że uczniowie dostają osobiste, emocjonalne maile. Być może dzięki nim poczują się choć trochę wyjątkowo.
– Dostałam mail z filmikiem, który zaczął się smutnym gadaniem pani dyrektor, ale dokleili do tego miks nagrań śpiewających nauczycieli – mówi Ania. Przyznaje, że to trochę "cringe", ale i tak się wzruszyła.
Alek przyznaje, że w sumie każdy wyobraża sobie ostatnie tygodnie szkoły jako coś wspaniałego. Nauki jest coraz mniej, ludzie skupiają się na przedmiotach maturalnych, pogoda na dworze jest coraz lepsza. – To taki rodzaj szkolnej magii. Wszyscy zamulają, wiedząc, że koniec jest blisko – mówi.
Wielu jego znajomych żałuje, że nie mogli przeżyć tych ostatnich tygodni wspólnie w szkole. – Jest coś miłego w byciu maturzystą, funkcjonujesz na trochę innych zasadach niż pozostali uczniowie. Niestety my się tego nie doczekaliśmy.
Według Alka jego znajomi nawet ci, którzy się nie lubili, chcieliby się spotkać. – Wiadomo, że nie każdy kochał liceum, ale większość ludzi jednak wolałaby móc ostatni raz wyjść wspólnie z lekcji. Choćby po to, aby odwrócić się od budynku, zrobić sobie fotkę, a potem wyklinać sobie trochę w sieci na szkołę – przyznaje.
Alek ma non stop kontakt ze znajomymi ze szkoły, ale narzeka, że to nie to samo. – Spoko jest grać w gry i gadać o pierdołach. Trochę szkoda, że nie można robić żadnych przypałów na lekcjach.
Alek ma zakończenie roku online, wszystko odbędzie się na przez aplikację Zoom. Klasa spotka się przed komputerami, uczniowie pogadają ze swoją wychowawczynią.
– Będzie zabawnie, bo jestem pewien, że nagle wszystkim będzie świetnie działał internet, w przeciwieństwie do ostatnich tygodni, gdy ludzie narzekali, że nie mogą brać udziału w zajęciach, bo mają kłopot z siecią – śmieje się.
Co z maturami?
Zdaniem Ani smucą się głównie dziewczyny. Z jej rozmów z przyjaciółkami wynika, że niemal wszystkie są zdołowane, bo nie mogą po raz ostatni wejść do swoich sal w szkole, pogadać z nauczycielami i co najważniejsze, pójść na piwo.
– Mimo wszystko, wszyscy są zadowoleni, że mają szkołę z głowy. Tak naprawdę myślenie o zakończeniu roku szkolnego to miła odmiana od stresu związanego z tym, że nikt nie wie, jak będą wyglądały nasze matury.
– W ostatnich tygodniach wszyscy skupiamy się na tym, jak mają wyglądać egzaminy maturalne. Jest więc jakiś pozytyw w tym, że teraz siedzimy i gadamy o zakończeniu roku szkolnego.
Alek zna ludzi, z innych szkół, którzy zrzucali się na wynajęcie sali po zakończeniu roku, aby usiąść, pojeść i popić. Niestety te plany nie wypaliły i prawdopodobnie nigdy nie dojdą do skutku.
– Nie widzę szans na to, abyśmy się spotkali. Każdy będzie miał coś do roboty i zawsze będzie brakowało połowy osób – narzeka Alek.
Z drugiej strony twierdzi, że na pewno wiele klas i tak będzie próbowało się spotkać. Jego znajomi zapraszali go już kilka razy, żeby gdzieś skoczyć. Jest ciepło, więc mogliby posiedzieć w lasku albo parku. On jednak nie chce ryzykować. – Mieszkam z dziadkiem, więc siedzę w domu.
Żałuje, że akurat jego rocznik został obrabowany z tak ważnego momentu w życiu maturzysty. Ma nadzieję, że wszystko, co dzieje się teraz na świecie, nauczy ludzi, żeby, jak mówi, nie byli "debilami".
– W przyszłości może będziemy w stanie dbać o siebie na tyle, że pandemia nie będzie olewana i takie sytuacje nie będą miały miejsca – dodaje.