Na całym świecie artyści narzekają na koncerty odwołane z powodu pandemii. Fani siedzą na przymusowej kwarantannie w domach i się nudzą. Da się coś z tym zrobić? Pewnie, od czego jest streaming.
Koronawirus doprowadził do odwołania tysięcy tras koncertowych, ale muzycy na całym świecie postanowili nie rezygnować z możliwości obcowania ze swoimi fanami. Zamiast siedzieć i płakać nad utraconą kasą z koncertów, wielu z nich decyduje się na rozpoczęcie przygody ze streamingiem.
Najbardziej odważni zaczynają działać na Twitchu. To wciąż przede wszystkim miejsce, w którym głównie można oglądać ludzi grających w gry. Jednak platforma ta daje o wiele większe możliwości niż tylko streamowanie e-sportu.
Dobrym przykładem jest Deadmau5, didżej, który od lat nie tylko kontaktuje się z fanami na Twitchu, ale również pokazuje im tajniki produkcji muzyki, a nawet nagrywa wspólnie z nimi nowe utwory.
Streaming okazuje się sposobem na to, jak, nie wychodząc z domu i nie ryzykując zarażenia koronawirusem, grać koncerty dla fanów rozsianych po całym świecie.
Gwiazdy wybierają Instagram
Mainstreamowi twórcy nadal wolą korzystać z Instagrama. Twitch jest trochę inny, ale ma też ważną zaletę, umożliwia oglądającym przekazywanie płatności obserwowanym artystom czy graczom.
Dzięki temu mało mainstreamowi artyści mogą liczyć na odbudowanie swojego nadszarpniętego budżetu domowego w czasach epidemii koronawirusa. W ten sposób mogą występować i zarabiać pieniądze na graniu. Zmienia się tylko to, że grają koncerty przez internet.
Idealnym przykładem muzyka wykorzystującego w pełni możliwości streamingu jest Marc Rebillet. To artysta, który zbudował swoją karierę na "wiralowości" swoich nagrań. Od lat pojawia się live'ach na YouTubie.
Sprzedaje swój "merch" (koszulki etc.) czy muzykę, może liczyć też na pieniądze od oglądających go fanów, ale nadal jego głównym źródłem zarobku są pieniądze z koncertów.
Według Music Industry Research Association większość muzyków w Ameryce, tracąc możliwość występowania na żywo, traci główne źródło dochodów.
Nie dziwi więc, że w ciągu ostatnich tygodni coraz więcej twórców niezależnych decyduje się szukać nowego źródła zarobku.
Rebillet podszedł do sprawy w inny sposób: zdecydował, że wszystkie wpłaty od fanów, przekaże na fundacje, które wspierają osoby ubogie dotknięte przez koronawirusa.
Twitch: zamknięty świat
Świat streamingu nie jest łatwy i można się w nim pogubić. Twitch ma bardzo specyficzne zasady, użytkownicy mogą być "zbanowani" za np. pojawienie się na streamie bez koszulki albo śpiewanie o seksie. Rebillet przekonał się o tym od razu, jego konto zostało zbanowane w trakcie debiutanckiego streamu.
Twitch, choć jest niesamowicie popularny, pozostaje zamkniętym światem. Niektórych streamerów ogląda się dla nich samych, inni przyciągają kolejnych fanów społecznością, którą stworzyli. Najnowszy napływ streamerów nie jest więc postrzegany przez osoby obecne na Twitchu od dawna jako coś dobrego.
Muzycy, którzy od lat opierali swoje kariery na streamowaniu, boją się, że jeśli większe gwiazdy pojawiają się w tym serwisie, trudniej będzie o widzów artystom undergroundowym.
- Deadmau5 zaczął streamować, bo po prostu lubił to robić — wyjaśnia Andy, jeden z moderatorów /r/LiveStreamFail, forum na Reddicie poświęconego streamingowi.
- Był naturalny w tym, co robił. Gorzej, gdy na stronie pojawiają się ludzie, którzy po prostu chcą wykorzystać hype, nie rozumiejąc, czym jest Twitch i w ogóle cały streaming. W ten sposób obniżają jakość treści, które dostajemy. A do tego zabierają widzów małym twórcom.
To jest przyszłość
Bycie popularnym streamerem nie jest łatwe. Dla wielu osób nie jest to sposób zarabiania pieniędzy, a raczej pasja. - Są ludzie, którzy streamują od 5 lat, mają grupę 30 oddanych fanów i to im wystarczy. Streaming jest czymś wspaniałym, jeśli wynika z pasji. Jeśli robi się to tylko dla pieniędzy, to jest to żałosne i przykre.
Według Andy'ego naturalne wydaje się, że z czasem coraz więcej muzyków będzie rezygnować z koncertowania na rzecz streamingu. W ten sposób nie będą musieli inwestować w loty, spędzać czasu w podróży, a bilety będą odpowiednio tańsze.
- Są ludzie, którzy mają 25 fanów Niemczech, 13 fanów we Francji i 18 w Hiszpanii. Nie opłaci im się nigdy pojechać do tych krajów, aby wystąpić. Ale zrobić stream? To jest przyszłość!
Zdaniem Andy'ego, kwarantanna spowoduje rozwój streamingu. Oczywiście część osób, które po raz pierwszy skorzystają z Twitcha, Mixxera czy YouTube Live, nigdy tam nie wróci, ale wciąż będą ludzie zakochani w takiej metodzie kontaktu z ulubionymi artystami.