Ania Szczepańska na Bali przyjechała 25 lutego. To miały być 3 tygodnie wakacji, odpoczynek od pracy. Ania jest trenerem personalnym, na co dzień pracuje na wycieczkowcach pływających po świecie. Jej pracę można obserwować na Instagramie.
Po wakacjach na Bali Ania miała lecieć do Los Angeles, by zrealizować kolejny kontrakt na statku wycieczkowym. Niespodziewanie pojawiły się kłopoty.
– Najpierw Stany Zjednoczone zamknęły granice, 2 dni później linia Princess Cruise Line ogłosiła dwumiesięczną przerwę w rejsach. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy nie zostać na Bali dłużej – mówi Ania.
Koronawirus w raju
Ania niewiele wie o tym, jak wygląda sytuacja z koronawirusem na wyspie. Władze nie prowadzą szerokiej kampanii informacyjnej skierowanej do turystów, którzy, tak jak ona, utknęli na wyspie.
Polega tylko na tym, co usłyszy od miejscowych. – Podobno wirus krąży po wyspie, ale władze indonezyjskie nie mówią wprost jaka jest sytuacja. Podobno jeden z hoteli na Bali został objęty kwarantanną, bo u 5 turystów oraz 40 pracowników stwierdzono pozytywny wynik w badaniu na obecność koronawirusa. Jedna osoba podobno zmarła – mówi Ania.
Na Bali wprowadzono ograniczenia podobne do tych w Polsce. Szkoły zostały zamknięte na dwa tygodnie, rząd zaleca mieszkańcom wyspy pozostawanie w domach. Od 20 marca mają wejść w życie restrykcje związane z opuszczaniem Bali.
Największym problemem dla turystów, którzy utknęli na wyspie, jest uzyskanie wizy, która pozwoli na przedłużenie pobytu na Bali. – Kiedy postanowiłam tu zostać dłużej, miałam w planach zrobić tak zwaną „visa run”. Polega to na tym, że wylatuje się do sąsiedniego kraju, na przykład do Malezji, po czym wraca tego samego dnia. To daje możliwość wykupienia wizy na lotnisku, ważnej 60 dni, z możliwością przedłużenia.
Parę dni temu Singapur ogłosił, że każdy podróżny musi odbyć dwutygodniową kwarantannę, więc tam już nie można polecieć, żeby uzyskać prawo przedłużenia pobytu na Bali. – Malezja też zamknęła granice – tłumaczy Ania.
– Ważność mojej wizy kończy się 26 marca. Trochę spanikowałam, bo za każdy dzień pobytu bez wizy trzeba zapłacić 1 milion rupii kary, czyli ok. 260 zł – dodaje Ania.
Rajskie więzienie dla turystów na Bali
Ani skończyła się rezerwacja w hotelu. Teraz mieszka u ludzi, których poznała poprzez stronę couchsurfing.com umożliwiającą turystom skorzystanie z noclegu w domach mieszkańców danego kraju.
Trafiła do wielokulturowej komuny złożonej z ludzi, którzy, tak jak ona, zostali uwięzieni na wyspie. – Mieszkamy w południowej części Bali. Jest nas ośmioro. Piątka turystów i trzech Indonezyjczyków, którzy udzielili nam schronienia – opowiada Ania.
Mieszkają wspólnie i wspólnie spędzają czas. Ania mówi, że nie nikt z jej towarzyszy niedoli nie czuje obawy przed koronawirusem. Starają się dobrze bawić, dokumentują swoje przymusowe wakacje na Bali, nagrywając filmy. – Zaczęliśmy kręcić krótkie filmiki i wrzucać je na Youtube'a, by pokazać innym, jak wygląda nasze więzienie w raju – opowiada.
Ania wykupiła bilet lot do Polski, wraca 4 kwietnia. Co jeśli pandemia i blokada granic potrwa dłużej? – Czekam też na informację, kiedy będę mogła wrócić na statek wycieczkowy. Staram się żyć normalnie. Jeśli pandemia potrwa dłużej, zostanę na Bali. Mam tu niesamowitą rodzinę. Będzie mi ciężko opuszczać tych ludzi, gdy w końcu będe mogła wyjechać – śmieje się.