
Przestańmy udawać: wielu trzydziestolatków lubi zapalić od czasu do czasu. Wiemy też, że wielu trzydziestolatków ma dzieci. Jaki z tego wniosek? Rodzice palili, palą marihuanę i będą ją palić. Zanim powiesz, że to patologia, przeczytaj ten tekst i dopiero wtedy wyciągnij wnioski.
REKLAMA
Temat marihuany nie powinien nikogo szokować. Rodzice na całym świecie lubią się napić wina czy mocniejszych alkoholi, mnóstwo osób pali papierosy. Dlaczego więc (poza tym, że w Polsce to używka nielegalna) mieliby czasami nie zajarać?
– Palę od lat, dlatego, gdy urodziła mi się córka, nie widziałem powodu, aby to zmieniać – wyjaśnia Tomek – Gdy położymy ją spać, wychodzę na balkon i jaram.
Tomek nie widzi nic dziwnego w tym, że pali marihuanę. Od lat popiera jej legalizację, dlatego nie ma zamiaru wychowywać córki w przekonaniu, że jointy to coś złego.
– Nie palę w pobliżu dziecka, ale na tej samej zasadzie nie piję przy niej alkoholu — dodaje. – Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce.
Tomek uważa, że palenie pomaga mu być lepszym ojcem. Twierdzi, że dzięki temu
jest spokojniejszy i łatwiej mu wytrzymać wybuchy córki, która przechodzi obecnie bunt pięciolatki.
jest spokojniejszy i łatwiej mu wytrzymać wybuchy córki, która przechodzi obecnie bunt pięciolatki.
– Moja żona też czasami pali, ale rzadko. Tak naprawdę nasze podejście do THC nie zmieniło się w ogóle po narodzinach córki.
Tomek nie palił tuż po przyjściu dziecka na świat, ale wtedy zrezygnował też z picia alkoholu. Uważał, że w tamtym okresie powinien być gotowy na niespodzianki, które mogły przydarzyć się w każdym, najmniej spodziewanym momencie. Gdy jego córka skończyła 2 lata, wrócił do używek.
– Nie ma żadnej różnicy między wypiciem piwa wieczorem a wypaleniem jednego "lolka" – zaznacza.
Sami podejmą decyzję
– Moja żona lubi wino – mówi Andrzej. Dlatego w weekendy, gdy synowie (8 i 4 lata) śpią już w swoim pokoju, oboje siadają przed telewizorem, a na stole lądują przekąski, butelka wina i joint. – Ona się nie upija, a ja z kolei nie jestem najarany tak, żeby nie wiedzieć, co robię – mówi Andrzej.
– Moja żona lubi wino – mówi Andrzej. Dlatego w weekendy, gdy synowie (8 i 4 lata) śpią już w swoim pokoju, oboje siadają przed telewizorem, a na stole lądują przekąski, butelka wina i joint. – Ona się nie upija, a ja z kolei nie jestem najarany tak, żeby nie wiedzieć, co robię – mówi Andrzej.
Mimo że jego żona nie pali, nie widzi problemu w tym, że ojciec jej dzieci jest fanem marihuany. – Ona rozumie, że to jest taka sama używka jak każda inna. I nie ma wpływu na to, jak zachowuję się czy to, jak bardzo kocham moją rodzinę – podkreśla Andrzej.
Dodaje, że gdyby dostrzegli, że któreś z nich przesadza, szybko zrezygnowaliby z używek.
Pytam, jak zamierza rozmawiać z synami na temat marihuany. Andrzej odpowiada, że nie ma zamiaru namawiać ich do palenia. – Moja żona nie pali więc łatwo będzie nam obiektywnie przedstawić ten temat.
Andrzej zamierza po prostu edukować synów, chce, żeby sami podjęli decyzję, czy chcą palić, czy nie. – Te rozmowy nie będą się różniły od tego, co im opowiem na temat alkoholu, kawy czy jedzenia mięsa.
Zapalić ze swoimi dziećmi
– Jeśli marihuana będzie kiedyś legalna, będę paliła razem z moimi dziećmi – mówi Karolina. Na razie ukrywa się przed synem i córką, głównie dlatego, że nie chce, aby widzieli, że ich matka robi coś nielegalnego.
– Jeśli marihuana będzie kiedyś legalna, będę paliła razem z moimi dziećmi – mówi Karolina. Na razie ukrywa się przed synem i córką, głównie dlatego, że nie chce, aby widzieli, że ich matka robi coś nielegalnego.
– Uważam, że mogłoby to być fajne przeżycie zapalić ze swoimi dorosłymi dziećmi – dodaje. Na rodzinnych uroczystościach jej wielokrotnie mąż pił koniaczek z teściem. – Kończyło się to różnie, ale najważniejsze, że obaj panowie super się czuli, popijając wspólnie koniak. Nie widzę powodu, aby tak samo nie mogło się stać, gdybym paliła jointy razem z moim dorosłymi dziećmi.
– Marihuana powoduje, że jestem spokojniejszym, lepszym i bardziej zaangażowanym rodzicem – mówi Bartek, któremu zdarza się siedzieć godzinami z dziećmi i bawić się z nimi. – Nigdy się nie nudzę, zawsze odpowiadam spokojnie na ich pytania i sam też o wiele rzeczy pytam.
Bartek i jego żona palą tylko w weekendy. Gdy któreś z nich ma ochotę zapalić w ciągu dnia, wychodzi na spacer, a gdy wraca po prostu, dołącza do zabawy z 6-letnim synem.
– Nie zauważyłem, aby ludzie patrzyli z przerażeniem na rodziców, którzy wypijają kieliszek wina, a potem siedzą i czytają dziecku bajki – dodaje Anka, żona Bartka.
– Oczywiście, gdy jedno z nas pali w ciągu dnia, wtedy drugie jest w stu procentach trzeźwe – zaznacza i dodaje, że palą bardzo niewiele. – Wierzę, że to pomaga nam lepiej się opiekować naszym synem Antosiem.
– Palenie jointów nie może sprawić, że będziesz gorszym rodzicem. Na to masz wpływ tylko ty sam. Kocham mojego syna, a to, że niekiedy jestem bardziej zainteresowana jego książeczką niż on sam, nie ma na to wpływu.