Niedawno zacząłem pracę w dadHero.pl. Na początek dobra wiadomość – nadal tu jestem i nikt mnie jeszcze nie zwolnił. Prawda jest jednak taka, że zanim dojdę do sytuacji, gdy poczuję, że jestem członkiem tej redakcji, minie dobrych kilka miesięcy.
Gdy dowiedziałem się, że dostałem tę pracę, byłem podekscytowany i nie mogłem się doczekać, aż w końcu będę mógł pisać. Zwłaszcza że naprawdę czułem, iż moje zainteresowania i umiejętności pasują do tego miejsca.
Jednak mam wrażenie, że mój mózg z jakiegoś powodu czuje do mnie niechęć więc, gdy tylko pierwszy raz usiadłem do komputera przy nowym biurku, zasypał mnie toną negatywnych myśli. To samo działo się w następnych kilku dniach. Nie wiem kiedy moje “ja” w końcu mi odpuści i nie będę musiał walczyć z podświadomością, ale postanowiłem wypisać myśli, które rodzą się w głowie każdego, kto zaczyna pracę w nowej firmie.
Nie mam pojęcia co robię
Szczerze mówiąc, rzadko jestem zadowolony ze swoich tekstów. Nawet jeśli czuję się z nimi dobrze, wystarczy, by ktoś powiedział, że powinienem poprawić w nich choć jedno zdanie i już mam ochotę umrzeć, a wcześniej skasować cały plik. Co gorsza, gdy jestem w takim stanie, zakładam od razu, że beznadziejny ze mnie dziennikarz.
Po pierwszym tygodniu pracy miałem wrażenie, że jedyne czego się dowiedziałem na temat nowej firmy jest fakt, że jestem za słaby, bo wszyscy wokół wyglądają, jakby wiedzieli, co robią, a ja tylko udaję.
Syndrom Oszusta to zresztą dość częsta przypadłość. Do niedawna uznawano go za część osobowości niektórych ludzi. Ostatnio przyjmuje się, że to raczej reakcja na niektóre sytuacje. Ważne, żeby pamiętać, że nikt nie zatrudnił cię z braku innych kandydatów. Z jakiegoś powodu uznano, że nadajesz się do tej roli, więc postaraj się na tym skupić. Ja właśnie tak zrobiłem i po prostu zająłem się swoją pracą. Dzięki temu poczułem się o wiele pewniej. Chyba, że mój przełożony ma poczucie, że jednak podjął złą decyzję i teraz zastanawia się, co zrobić w tej sytuacji...
Tęsknię za moją starą pracą
Tak naprawdę wcale za nią nie tęsknię, ale jestem pewien, że wiele osób zaczynających nową robotę może się tak czuć. Trudno się dziwić, trafiasz do nowego miejsca, w którym nikogo nie znasz. Nie pamiętasz, gdzie jest toaleta, więc co chwila wchodzisz nie tam, gdzie trzeba. Do tego nie wiesz, jak działa ekspres do kawy, ale obawiasz się kogokolwiek prosić o pomoc.
To nic złego i trzeba się pogodzić, że przez jakiś czas tak będzie. Mało kto na starcie umie przystosować się do zupełnie nowego środowiska. Jedyne, co ci pozostaje to dać sobie czas. W końcu poznasz zasady rządzące nową pracą, dogadasz się z ludźmi, będziesz wiedział, gdzie warto chodzić na obiad i zaczniesz czuć się tak jak u siebie.
Musisz pamiętać, że zdecydowałeś się na to miejsce pracy nie bez powodu. Oczywiście możesz też martwić się, że popełniłeś WIELKI BŁĄD. Zaufaj sobie. Jesteś duży i podjąłeś dobrą decyzję.
Chyba że podjąłeś złą, wtedy powinieneś błagać byłego szefa żeby przyjął cię z powrotem.
Wszystko popsułem
Wszyscy popełniają błędy i tobie też się to przytrafi. Do tego prawdopodobnie w miarę prędko. Możesz wtedy myśleć, że cię za to zwolnią, ale nie przejmuj się - nic takiego nie nastąpi. To nie film „Wall Street”, jesteś nowym człowiekiem w firmie i masz prawo popełniać błędy. Zwłaszcza na początku.
Wszyscy mają świadomość, że rozpoczynanie nowej pracy dla nikogo nie jest łatwe. Każdy twój błąd to okazja do tego, by się czegoś nauczyć. Pogódź się z tym, że będziesz popełniać błędy większe i mniejsze.
Musisz też pamiętać, że na początku twoi przełożeni będą starali się wprowadzić cię w specyfikę nowego miejsca pracy. Nie obawiaj się, nie powierzą ci zadań, które mogłyby doprowadzić firmę na skraj bankructwa.
Chyba że zrobisz coś naprawdę złego… wtedy cię zwolnią.
Zaczynając każdą pracę, zawsze obawiałem się, że coś się nie uda. Byłem podekscytowany, ale zarazem czułem obawę, że wszystko może lec w gruzach. Im bardziej zależało mi na jakiejś pracy, tym mocniej się stresowałem. To całkiem normalne. Trzeba się pogodzić z takimi myślami i pamiętać, że ten okres niepewności na szczęście skończy się szybko.
I dopiero wtedy, gdy zacznę popełniać błędy, zwolnią mnie, bo połapią się, że w sumie nie mam pojęcia, co robię.