Informacją tygodnia jest news o tym, że polskie służby przechwyciły w porcie w Gdyni transport dwóch ton kokainy o szacowanej rynkowej wartości dwóch miliardów złotych. W związku z tym zapewne gdzieś na świecie jakiś mini-Escobar ma totalnie schrzaniony tydzień.
Ja jednak o czymś innym. Nie o narkotykach, a o świętach. Wszyscy to znamy aż za dobrze – szukając prezentów zawsze ostatecznie kończysz w sklepie z Lego zastanawiając się na który zestaw przyjdzie ci się zrujnować w tym roku.
Masz jednocześnie świadomość, że to co kupisz zadowoli dzieci jedynie na jakiś czas i za parę miesięcy skończysz w tym samym miejscu, w sklepie z Lego, szukając kolejnego zestawu na który się zrujnujesz... I tak dalej.
A może być inaczej. Możesz za jednym zamachem ogarnąć wszystkie święta na dziesięć lat naprzód, może więcej. Możesz zagrać va banque i jednym ruchem pozbyć się przedświątecznego bólu głowy. Mamy gotowe rozwiązanie.
W serwisie OLX pojawiło się nietypowe ogłoszenie. Do kupienia jest 150 kilogramów klocków Lego.
Tak, nie przesłyszałeś się. Wprawdzie Pudzian w najlepszych czasach wyciskał na ławeczce dwa razy więcej, ale przeciętny zjadacz chleba (i klient sklepów z klockami Lego) będzie potrzebował wózka widłowego, by to wszystko wywieźć. Cena? 15 tysięcy złotych, co w przeliczeniu daje sto złotych za kilogram klocków. Brać, nie czekać.
Obecnemu właścicielowi zestaw zajmuje pół pokoju i jest podobno efektem blisko czterech dekad zbierania. To jednak mnie nie dziwi, bo wiadomo, że mężczyźni potrafią mieć nietypowe hobby - pisaliśmy o tym choćby tutaj. Dość powiedzieć, że samych instrukcji w tym zestawie jest jakieś 15 kilogramów.
I, w przeciwieństwie do przechwyconego transportu koki, klocki Lego są niemal całkowicie niegroźne dla zdrowia. Pomijam oczywiście sytuację, w której nadepniesz na klocek bosą stopą – wtedy możesz skończyć na SOR-ze.