Znamy świąteczne premiery Netflixa. Da się przeżyć święta bez „Kevina samego w domu” – oto 5 opcji

Ok, boomers – na dźwięk tego tytułu zaczynacie przebierać nogami? Niebawem będziecie mieli okazję pokazać dzieciom, dlaczego dlaczego tak się jaraliście „Ghostbusters” w dzieciństwie. Fabuły streszczać nie muszę, więc może dodam, że w produkcji jest już kolejna część serii, ponownie z oryginalną obsadą, a więc z Billem Murrayem, Sigourney Weaver, Danem Aykroydem – oraz z Finnem Wolfhardem ze „Stranger Things”. Nazwijcie mnie czarnowidzem (to komplement), ale wyczuwam żenadę na kilometr, więc może jednak lepiej odpalić klasycznych „Ghostbusters” i przetestować ten film na własnych dzieciach.

Propozycja zdecydowanie dla starszych dzieci, ale od tego tytułu nie uciekniemy. Chyba tylko na papieża Polaka czekaliśmy dłużej niż na ten serial. Wreszcie jest – 20 grudnia pojawi się w Netflixie serialowa ekranizacja prozy Andrzeja Sapkowskiego. Zapowiada się nieźle, choć Netflix wybrał dość fatalny termin – puszczenie Wiedźmina kilka dni przed świętami stwarza realne ryzyko, że zawalisz przygotowania do Świąt, po choinkę pojedziesz przed Sylwestrem, a bigos ogarniesz dopiero w okolicach Trzech Króli. I co? I super.