To będzie najtańszy Aston. I najmniejszy. Nie będzie miał większości wygód, które oferuje kierowcom ta firma. Nie wyposażono go w silnik V8 czy V12, co brzmi jak skandaliczne posunięcie. A mimo to – wszyscy będą go pożądać. Zakład?
Powód jest prosty – najnowszy model Astona Martina to motocykl. Słynna angielska firma, której auta od zawsze kojarzą się z Jamesem Bondem, nawiązała współpracę z producentem luksusowych jednośladów, firmą Brough Superior z Nottingham. Jej owocem jest to, co widzisz – AMB001, pierwszy motocykl w historii Astona.
To nie będzie jednak zwykły jednoślad. Sylwetka pojazdu nie przypomina niczego, co znasz do tej pory z dróg. Nie mogłoby być inaczej, jeśli wziąć pod uwagę, że Aston Martin programowo ignoruje segment praktycznych diesli w kombi i skupia się na luksusowych samochodach sportowych, a Brough Superior produkuje prawdopodobnie najbardziej niezwykłe motocykle na półkuli północnej (na południowej rządzi australijskie Deus Ex Machina).
Za sylwetkę Astona odpowiada Marek Reichman, główny projektant angielskiej firmy (z pochodzenia Polak), wizjoner któremu firma w dużym stopniu zawdzięcza swój renesans. Jakość wykończenia tego pojazdu po prostu zwala z nóg: siedzisko wykonano ze skóry, a elementy konstrukcyjne i dekoracyjne – z aluminium, tytanu oraz włókna węglowego.
Motocykl zaprezentowano na tegorocznych targach EICMA w Mediolanie. Powstanie jedynie 100 egzemplarzy. Będą budowane ręcznie w fabryce firmy Brough Superior w Tuluzie we Francji. Pierwsi klienci otrzymają motorcykle pod koniec przyszłego roku. AMB001 będzie produkowany w dwóch tradycyjnych kolorach, charakterystycznych dla Astona Martina – zielonym Stirling Green oraz zółtym Lime Essence.
Turbodoładowany silnik V2 o mocy 180 KM i pojemności 997 cm3, spięty z sześciobiegową skrzynią biegów, to dzieło firmy Brough Superior. Waga motoru to jedyne 180 kg, co czyni z niego naprawdę potężnego potwora na drogach.
. Powstanie jedynie sto egzemplarzy, za każdy trzeba będzie zapłacić równowartość 500 tysięcy złotych.
Ten motocykl jest jak Hiszpańska Inkwizycja z "Latającego cyrku Monty Pythona” – nikt się go nie spodziewał. Ale z drugiej strony, firma która w przeszłości zaprezentowała jacht, apartamentowiec w Miami czy też batyskaf, może pozwolić sobie na wszystko.