Odkryliśmy świetną miejscówkę na jesienny rodzinny wypad. Leży blisko, jest piękna i znajdziesz tam masę aktywności dla rodziny. Jest tylko jeden mały problem. Cały wyjazd musicie trzymać w tajemnicy przed dziećmi.
Oczywiście nie na długo, najwyżej do momentu, kiedy znajdziecie się w granicach administracyjnych austriackiego regionu Burgenland, a na horyzoncie zaczną pojawiać się pierwsze zamkowe wieże i ruiny średniowiecznych murów obronnych. Gwarantuję, że wtedy a z tylnych siedzeń dochodzić będzie głośne dziecięce “Wow!”.
Dlaczego nie warto uprzedzać faktów? Bo istnieje spora szansa, że w reakcji na komunikat pod tytułem: “Jedziemy do Burgenlandu w Austrii, kto się nie może doczekać?” raczej nie zobaczycie lasu rąk i ochoczego potakiwania głowami. Przyczyna jest prosta: ten region w Austrii jeszcze nie zdążył wyrobić sobie rozpoznawalności w Polsce, ale to się szybko zmienia.
Trudno oczekiwać, żeby wiadomość o wycieczce do górzystego Burgenlandu wywoływała u dzieci fale emocji porównywalne z wizytą w parku rozrywki (chociaż o tym za chwilę). Utrzymując punkt docelowy w tajemnicy oszczędzacie sobie po prostu marudnych protestów w samochodzie, które, jak już powiedzieliśmy, ustaną, kiedy austriacka przygoda rozpocznie się na dobre.
Burgenland to miejsce które, szczególnie jesienią, ma mnóstwo do zaoferowania rodzinom. Zacznijmy od jednej z najfajniejszych atrakcji - od gigantycznego parku rozrywki.
Familypark w St. Margarethen to jeden z tych punktów na trasie wycieczki, które koniecznie musicie zaliczyć. Cały kompleks zajmuje 14 hektarów, mieszczą się tam cztery obszary tematyczne i łącznie 80 atrakcji, w tym takie hity jak rollercoastery, karuzele łańcuchowe, kolejki i diabelskie młyny - zatem możemy z góry założyć, że dzieci będą zachwycone.
Pierwszy punkt na liście mamy więc załatwiony. Argumentów przemawiających za tym, by na zwiedzanie Burgenlandu przeznaczyć więcej czasu, niż tylko jeden dzień, w dodatku poświęcony na park rozrywki, jest oczywiście więcej.
Co ważne, ten region leży blisko Polski — z Wrocławia czy Krakowa można tam dojechać w mniej niż sześć godzin, a z Katowic — w nieco ponad cztery, więc wyjazd nie będzie szczególnie skomplikowany logistycznie.
Druga sprawa: jak myślicie, ile wynosi średnia dni słonecznych dla Burgenlandu? Uwaga: okrągłe trzysta, dlatego, choć jesienią parasole i kurtki przeciwdeszczowe warto zapakować do walizek, to szansa, że zrobicie z nich użytek jest minimalna.
Większa część terytorium Burgenlandu jest płaska jak stół, tylko tu i ówdzie znajdziecie niewielkie pagórki. Spokojnie możecie więc planować wycieczki piesze, a nawet z przechadzki z wózkiem. Nie musicie też martwić się, co odpowiecie na zadane przez dzieci po raz setny pytanie "znowu pod górkę?” - bo górek jest tu jak na lekarstwo.
Opcji spacerowych jest w Burgenlandzie co nie miara: znajdziecie tu aż sześć parków krajobrazowych, a także wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Park Narodowy Jezioro Nezyderskie-Seewinkel. Koniecznie zapakujcie do walizek lornetki: w pasach sitowia, nad słonymi jeziorami i na podmokłych łąkach mieszka prawie trzysta gatunków ptaków.
Na piechotę można zwiedzać również zamki, pałace i muzea. Jeśli jednak chcecie zaliczyć jak najwięcej obiektów, a przy tym spędzić czas bardziej aktywnie niż siedząc w samochodzie, zróbcie sobie wycieczkę rowerową.
Dużo frajdy mogą dostarczyć zwłaszcza przejażdżki przez parki krajobrazowe. Mieszkańcy regionu polecają szczególnie Jezioro Nezyderskie – Góry Litawskie, Rosalia-Kogelberg, Landseer Berge, Geschriebenstein-Írottkö, Weinidylle i położony na terenie trzech krajów Raab-Örség-Goricko.
Trasy rowerowe to duma Burgenlandu — i nie bez przyczyny. Ich perfekcyjne przygotowanie potwierdza niemiecki klub rowerowy ADFC, który trzeci raz z rzędu nagrodził ścieżkę wokół Jeziora Nezyderskiego, największego jeziora stepowego w Europie Środkowej, prestiżowym wyróżnieniem pięciu gwiazdek.
Najlepiej jednak jeśli sam ocenisz, czy ta trasa rzeczywiście zasługuje na tak wysoką ocenę (naszym zdaniem - należy się jej nawet sześć gwiazdek). Cały odcinek ma długość 125 kilometrów i wiedzie również przez terytorium Węgier (przez ten kraj przebiega 40-kilometrowy odcinek trasy).
Długością imponują też trasy asfaltowe łączące urokliwe austriackie miasteczka. Fajną opcją będzie też wycieczka szlakiem kulturowym, który zaczyna się i kończy w Gols — największej winiarskiej gminie Austrii — i liczy 26 kilometrów.
Wizyty w winnicach mogą być świetną rozrywką dla dzieciaków, bo wiele z nich organizuje zwiedzanie na elektrycznych seagwayach. Wartością dodaną, ale tylko dla rodziców, jest też możliwość degustacji win.
W ogóle degustować w czasie wycieczki do Burgenlandu będziecie bardzo dużo. Ten region, podobnie jak cała Austria, słynie z wybitnych regionalnych specjałów.
Okazji do tego, by skosztować miejscowych smakołyków, jesienią będzie wyjątkowo dużo. Warto wspomnieć o "Jesieni z czerwonym winem" w Horitschon (27-28 października) czy o trwającym od września do listopada wielkim święcie "Gęś Burgenlandu".
Jeśli natomiast zaplanujecie wypad na połowę listopada, załapiecie się na "Panońską jesień" - festiwal, który kończy święto Martiniloben. Wtedy właściciele winnic otwierają je dla gości, a w całym regionie organizowane są występy artystów, wystawy oraz ludowe festyny.
Ważna rzecz: planując wycieczkę do Burgenlandu, pamiętajcie o zakupie karty Neusiedler See Card.
Jej okazanie uprawnia do wielu zniżek, a niekiedy nawet do darmowych wejść do obiektów takich jak muzea, placówki kulturalne czy termy. Jest też oferta specjalna obowiązująca od 27 października do 29 lutego przyszłego roku: posiadacze Neusiedler See Card otrzymują trzygodzinny karnet uprawniający do skorzystania z term St. Martins nad jeziorem Nezyderskim.
Artykuł powstał we współpracy z Burgenland Tourismus.