Tego nauczysz się od korpoludków. 7 zasad z wielkich firm, które powinno się wprowadzić w domu

Marta Lewandowska
24 czerwca 2022, 14:13 • 1 minuta czytania
Nawet nie będę liczyć lat spędzonych w korporacji. I choć wielu ludzi mówi, że korpo to zło, to powiem wam coś innego. Korporacyjny świat dużo uczy o życiu. Umiejętności miękkie, zarządzanie czasem, motywowanie zespołu. To są takie smaczki, które w wielkich firmach opracowują całe sztaby ekspertów. Warto część zdobytych tam umiejętności przenieść do domu.
Mądry tata wie, jak wykorzystać wiedzę z firmy w kontaktach z dziećmi. Fot. Pavel Danilyuk z Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W korpo robią badania, ankiety, kwestionariusze, zatrudniają ludzi, którzy zajmują się poprawnością relacji, zwiększeniem wydajności. I to nie jest zbyt rozrzutne wydawanie pieniędzy, tylko naprawdę potrzebne działanie. W dużej firmie wszystko musi chodzić jak w zegarku. A czujny obserwator wiele tych technik może przenieść na łono rodziny i skutecznie wykorzystać je, aby w domu wszystkim żyło się łatwiej.

1. Czytanie potrzeb

Tak jak z całej serii komunikatów od szefa musisz nauczyć się wyłapywać polecenia, odczytać, czego tak naprawdę od ciebie oczekuje i ustalić priorytety, tak i w domu przyda się ta umiejętność. Wyobraź sobie dziecko, które wraca wściekłe z placówki czy urodzin kolegi. Miota się, ciska gromy i wpada w słowotok (to opcja lepsza niż milczenie). 

Spróbuj wyłapać z tej kaskady słów to, co tak naprawdę jest dla niego ważne w tym momencie, czego potrzebuje? Jest głodne zmęczone, a może zranione? Odkryj jego pierwszą potrzebę, nazwij ją i zaspokój, potem pójdzie już z górki.

2. Przestań się nakręcać

Jasne, że wkurzone dzieci są wkurzające. To prawda znana od czasów prehistorycznych. Jednak tak, jak w korpo nie można się na irytującego kumpla wydrzeć, tak i w domu nie próbuj. Jeśli potomek jest wkurzony, to spróbuj wczuć się w jego sytuację, może ma powód. Wykaż się odrobiną empatii, zamiast na siłę go uspokajać. Pozwól atmosferze się oczyścić.

Szukaj odpowiedzi na pytania dlaczego tak jest, zamiast na siłę zaprowadzać porządek. Rozmowa dyscyplinująca powinna nastąpić, kiedy młodzian już nieco się otrząśnie i uspokoi. Takie podsumowanie kwartalne, tyle że na koniec dnia, zamiast kwartału. Uspokajając go w nerwach, tylko go nakręcasz, a zaraz potem siebie. Najpierw chill, potem biznesy. 

3. Przestań się we wszystko wtrącać

Jeśli wydajesz polecenie, że dzieci mają rozpakować zmywarkę albo posprzątać w pokoju, przestań wszystkiemu nadawać ostatni szlif. Będąc managerem domu w postaci typa, który wszystko musi osobiście zatwierdzić, nie tylko pokazujesz, jak bardzo nie ufasz zespołowi, ale też opóźniasz zakończenie czynności. 

Dajesz zadanie i mówisz, że jak wykonają, mogą oddać się innym aktywnościom lub odpoczynkowi. Niech sami ocenią, czy zrobili wszystko dobrze. Przecież nic się nie stanie, jak włożą patelnię do złej szafki. A wykonując zadania samodzielnie, szybciej się nauczą robić je poprawnie.

4. Plan działania

Z planem jest łatwiej. Zaraz, a właściwie już, wakacje. Większość z nas wcale nie ma tego komfortu, żeby wysłać dziecko na tournée po świecie na dwa miesiące, więc czasem młodzież musi posiedzieć w domu - pół biedy, jak możesz stąd też pracować. Żeby to wszystko jakoś się udało, trzeba mieć plan. Zarówno ten na najbliższą dobę - dzieci zawsze chcą jeść w najmniej odpowiednich momentach, jak i długofalowy. 

Zepnij swoje wolne z wyjazdami i półkoloniami, Rozpisz i nie utajniaj. Plan powinien być znany wszystkim, których dotyczy. Wpisz w niego zaplanowane rozrywki, minimum do wypracowania... Wie, o czym mowa, komu w pracy sprawdzają wyniki na koniec miesiąca.

5. Nie rzucaj kłód pod nogi, tylko koła ratunkowe

Każdy czasem coś spaprze - ty też, nie udawaj nieomylnego - w to nikt nie uwierzy. Kiedy widzisz, że jakoś nie idzie im to utrzymanie porządku, nie groź palcem, nie wytykaj błędów. Zaproponuj większe pudło na klocki albo zmianę ułożenia zabawek, skoro część z nich wypada z szafek tylko dlatego, że leżą na drodze do tych ulubionych. 

Koła ratunkowe, podpowiedzi, sugestie, rozwiązania, a nie problemy. Jak wpadasz, wytykając błędy, to na starcie nikt nie chce z tobą rozmawiać. Bo i po co, nic poza zamieszaniem nie przynosisz. Jednak zupełnie inaczej wygląda sytuacja, kiedy zaczynasz od pokazania dobrej woli. Z takim gościem wszyscy chcą współpracować, nawet jego własne dzieci.

6. Deleguj obowiązki

Dzieci powinny czuć się częścią dobrze prosperującej rodzinnej maszyny. Trudno im to osiągnąć, kiedy wszystko, co ważne odbywa się bez ich udziału. Obranie ziemniaków, wstawienie wody na makaron, pilnowanie, żeby pies czy kot mieli, co jeść. To nie jest nadludzki wysiłek, ale pozwala dzieciakom poczuć współodpowiedzialność za dom.

Dodatkową korzyścią jest więcej wolnego czasu dla rodziców, którzy mogą w końcu spędzić go z dziećmi, zamiast ciągle walczyć o przetrwanie w codziennej gonitwie.

7. Urządźcie burzę mózgów

To jedna z tych rzeczy, o których rodzice często zapominają. Wyobraź sobie wakacje, weekend czy wybór filmu na wieczór jako duży projekt. Wspólny projekt. Zaangażuj dzieci do procesu decyzyjnego. To uczy współodpowiedzialności, jest doskonałą lekcją kultury dyskusji i nadaje potomstwu realną władzę.

Szybko zobaczysz, kto jest asystentem prezesa, kto mediatorem, a kto biurowym krzykaczem. Potencjał każdego z nich można wykorzystać do innych działań. Wszystko z korzyścią dla waszej małej korporacji. 

Czytaj także: https://dadhero.pl/289738,modele-ojcostwa-badania-ktore-pokazuja-jacy-sa-wspolczesni-ojcowie