
Sławomir Mentzen umie skupić na sobie uwagę całej Polski. I to nie tylko filmikami na TikToku czy brawurowymi rajdami na hulajnodze po swoich wiecach wyborczych. Lider Konfederacji regularnie rzuca też hasła, które potem przez długi czas są tematem zażartych dyskusji.
Studia płatne, czyli za ile?
Ostatnią taką burzę Mentzen wywołał deklaracją, że w jego "idealnym świecie" studenci musieliby płacić za możliwość studiowania. Zaznaczył jednak, że on, jako prezydent, nie wprowadziłby płatnych studiów, bo nie pozwala na to Konstytucja. No dobrze, ale co by było, gdyby Konstytucji nie było, a świat wyglądał tak, jak sobie wymarzył Mentzen? Na to pytanie odpowiedziało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Resort zrobił prostą rzecz, a mianowicie wyliczył, ile każdy student musiałby zapłacić za możliwość studiowania. Kwoty robią wrażenie. – Gdyby państwo w ogóle nie wspierało szkolnictwa wyższego i nie byłoby uczelni niepublicznych, które dzisiaj też otrzymują pieniądze z państwa, tylko byłyby uczelnie całkowicie prywatne, koszt roku studiów wyniósłby przeciętnie od ok. 29 tys. do ok. 39 tys. zł, a na medycynie – od ok. 53 tys. do ok. 75 tys. zł – powiedziała w rozmowie z PAP wiceszefowa tego resortu, Karolina Zioło-Pużuk. Te same wyliczenia można też znaleźć na oficjalnym profilu ministerstwa na Facebooku.
"Idealnego świata" nie będzie
Wiceministra Karolina Zioło-Pużuk i Sławomir Mentzen w jednym są zgodni. Gdyby studia były płatne, większość młodych ludzi musiałaby zaciągać na nie kredyt, bo na stypendia czy inne formy wsparcia mogliby liczyć tylko najlepsi. Dla lidera Konfederacji to nie jest problem, bo przecież w Stanach Zjednoczonych większość studentów bierze taki kredyt, a po studiach go spłaca.
Wiceszefowa Ministerstwa Nauki problem dostrzega. Jej zdaniem konsekwencją wprowadzenia płatnych studiów byłoby zmniejszenie liczby studentów. – Nic nie byłoby w stanie zrekompensować straty społecznej związanej z tym, że młodzi ludzie przestaliby studiować. Obecnie studiuje ok. 40 proc. młodych ludzi – stwierdziła. I przypomniała, że w Stanach spłacanie kredytu zaciągniętego na studia trwa latami, czasem nawet do emerytury.
Ci, którzy są na studiach i ci, którzy dopiero się na nie wybierają, mogą jednak spać spokojnie, niezależnie od tego, jakie jeszcze pomysły pandą w kampanii prezydenckiej. Wprowadzenie w Polsce płatnych studiów byłoby niezwykle trudną operacją. Przekonał się o tym przed laty rząd... Platformy Obywatelskiej, który w 2011 roku wprowadził opłaty dla studentów, którzy studiują na dwóch kierunkach. Pomysłodawcy stwierdzili, że ci, którzy dostają się na drugi kierunek, zabierają miejsca innym, więc powinni płacić.
Przepis został storpedowany przez Trybunał Konstytucyjny, który przypomniał, że każdy ma u nas prawo do darmowych studiów, nawet na kilku kierunkach. Od tamtego czasu nikt tego przepisu z Konstytucji nie wyrzucił, więc nie ma ryzyka, że Mentzen lub inny zwolennik płatnych studiów zrealizuje wizję swojego "idealnego świata".
Źródło: Facebook/MNiSW, PAP