Obejrzałem kreskówki "z naszego dzieciństwa" i mam dla rodziców bardzo złą wiadomość

Konrad Bagiński

11 maja 2023, 09:52 · 4 minuty czytania
Dwóch nastolatków jeździ samochodem. Inny został porwany przez bandytów, którzy napadli na bank; nad jego głową latają kule. Dzieciaki tłuką szczupaka patelnią po głowie. To nie relacja z zagłębia patologii, to wszystko zauważyłem w kreskówkach, które lubi oglądać moje dziecko. Tych starych, na których sam się wychowałem.


Obejrzałem kreskówki "z naszego dzieciństwa" i mam dla rodziców bardzo złą wiadomość

Konrad Bagiński
11 maja 2023, 09:52 • 1 minuta czytania
Dwóch nastolatków jeździ samochodem. Inny został porwany przez bandytów, którzy napadli na bank; nad jego głową latają kule. Dzieciaki tłuką szczupaka patelnią po głowie. To nie relacja z zagłębia patologii, to wszystko zauważyłem w kreskówkach, które lubi oglądać moje dziecko. Tych starych, na których sam się wychowałem.
Przestępcy porywający małego chłopca, zakładający mu worek na głowę i uciekający z nim przez policją – to chyba nie jest jednak kreskówka dla dzieci. DadHero / YouTube
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Po bajkach dla zupełnych maluszków nadszedł u nas czas na inne kreskówki. Mój syn stał się wielkim fanem YouTube. Wiecie dlaczego? Bo swego czasu najbardziej lubił oglądać reklamy. Telewizji jako takiej nie oglądamy, więc to w aplikacji mógł realizować swoją pasję patrzenia na reklamy.


Swoją drogą to właśnie dzięki niemu zwróciłem uwagę na to, jak kolorowe i wciągające potrafią być reklamy. Były w stanie odciąć 3-latka od świata na te kilkadziesiąt magicznych sekund. Na szczęście już mu przeszło.

Ale wróćmy do kreskówek. Uznaliśmy z żoną, że nieprzesadna dawka filmów dla dzieci nie pokiereszuje naszemu synkowi psychiki i tego się trzymamy. Po śwince Peppie i innych bajkach dla maluszków (których poważny czterolatek przecież już nie ogląda), pokazaliśmy mu Krecika, Bolka i Lolka, rzucił okiem na sąsiadów, czyli Pata i Mata. Sam pamiętam, że oglądałem te bajki, jak byłem mały. I mam do nich sentyment. Hm, raczej "miałem".

Włos się na głowie jeży

Często można usłyszeć, że te dzisiejsze kreskówki to badziewie, epatują przemocą i są głupie. Nie to, co kiedyś... Przyjrzałem się temu "kiedyś" i zacząłem się zastanawiać jakim cudem udało mi się od tego nie zgłupieć. Kiedyś zarykiwałem się ze śmiechu przy oglądaniu Pata i Mata.

Dziś jestem zażenowany i staram się nie pokazywać tego maluchowi. Bo uczymy go, żeby nie włazić na stół czy parapet. A Pat i Mat budują sobie piramidę z krzeseł, stołków, wiader itp., sięgającą dachu. Bo postanowili pomalować rynnę. Bo my powtarzamy, że prąd może być groźny i nie wolno bawić się kontaktem. Po czym któryś z sąsiadów odwala jakiś numer z żarówką albo kablami pod napięciem.

Rabunek, porwanie, strzelanina i kilka innych paragrafów

Trafiłem ostatnio na jeden z odcinków "Zaczarowanego ołówka". Pamiętam, że to była bajka uważana za mądrą i sympatyczną. Cóż, bandyci napadający na bank, porywający chłopca i zakładający mu worek na głowę nie wyglądają szczególnie miło. A latające nad ich głowami kule mają niską wartość edukacyjną.

W innej bajce z tej serii mieliśmy do czynienia z małymi chuliganami, którzy coś podpalili, ludzie skakali z okien. Kilka dni później zobaczyłem jak Bolek i Lolek tłuką jakiegoś szczupaka patelnią w łeb. Dokonują też aktów przemocy na zwierzętach, te nie pozostają im dłużne. Drażnienie kóz, krów, psów to norma. No dramat.

Żadnych dziewczynek? Serio?

Poza tym – mam chłopca, więc jakoś nie zwróciłem na to wcześniej uwagi. Bohaterami kreskówek są na ogół chłopcy, przedstawiciele płci męskiej. Miś Uszatek, miś Kolargol, Krecik, Bolek i Lolek, nawet Reksio ma siusiaka. Myszka Miki – chłopak, z psem Pluto (płci męskiej). Wiem, była też przecież pszczółka Maja. Chwała jej za to.

A czeski rozbójnik Rumcajs miał żonę Hankę i synka Cypiska. I pomimo że był wielkim twardzielem, to żona i tak w domu rządziła. Gdyby nie zajęcie Rumcajsa, to byłaby naprawdę mądra i pouczająca bajka. W sumie pamiętam z niej tyle, że wszyscy darzyli się tam wielką miłością.

Problem dotyczy zresztą nie tylko kreskówek. Czytając mojemu synkowi Koziołka Matołka, pominąłem mu fragment o tym, jak Koziołkowi za karę ścięto głowę, ale szewc z powrotem przyszył mu ją dratwą. To po prostu cholernie makabryczne. I wiecie co? Jak to zobaczyłem, przypomniałem sobie, że nawet jako dziecko byłem tym fragmentem przerażony. Taki flashback: widzisz coś i wiesz, że ci się to kiedyś śniło. I nie był to sen przyjemny.

W wielu obrazkowych książeczkach dla dzieci widać zadowolone zwierzęta w gospodarstwach rolnych. Uśmiechnięte krówki, cielaczki, hasające świnki. Trochę mnie to razi, bo rzeczywistość jest inna. Ale może dzieciom powinniśmy ją trochę pudrować.

Widziałem też sporo książeczek, w których w pozytywnej roli występowali myśliwi. I miałem ciekawe ćwiczenie na mózg: jak to wytłumaczyć maluchowi? Na razie mówię mu, że to źli ludzie, którzy zabijają zwierzęta. Ale nie mam wątpliwości, że tego typu wrzutek w materiałach dla dzieci jest sporo, bo wiele grup próbuje im od małego wtłoczyć swój światopogląd. Przecież nawet Kaczor Donald zaciągnął się do wojska i pojechał na wojnę.

Czy nam to ryło psychikę?

Zacząłem się zastanawiać. Czy ja jestem przewrażliwiony? Może trochę tak, w końcu jak każdy rodzic chciałbym, żeby moje dziecko chowało się w bezpiecznym, spokojnym, pokojowo nastawionym świecie. A może nie, bo w końcu dziś w kreskówkach takich rzeczy jednak nie ma. Przynajmniej nie dla tych najmniejszych. Więc jednak ich twórcy poszli po rozum do głowy i przestali epatować niebezpieczeństwem, przemocą i dość głupawymi stereotypami.

Ale czy oglądanie tych starych kreskówek nie zryło beretów nam, nieco starszemu pokoleniu? Dobre pytanie. Mam świadomość, że poruszam się w swojej bańce z ludźmi dość rozgarniętymi, wyznającymi określone wartości. Ale nie znam chyba nikogo, kto bez gęsiej skórki wspominałby Bukę z Muminków albo nie miał dreszczy na wspomnienie marszu wilków z Akademii Pana Kleksa. I nie ma tu pretensji do Marka Piekarczyka, bo sam utwór jest doskonały.

Ale ten film to w ogóle koszmar. Jakiś dziwny golarz Filip, rozdawanie chłopcom pastylek, intrygi i tak dalej. Przyznam szczerze: nigdy nie korciło mnie, żeby w dorosłym życiu obejrzeć jeszcze raz Akademię Pana Kleksa. I nie sądzę, żebym pokazał ją synkowi. Może jak będzie nastolatkiem.

Aha, pamiętajmy jeszcze o jednym: mój dzieciak oczywiście mógłby oglądać bajki godzinami... ale tego nie robi. Naprawdę puszczamy mu je czasem, raczej w nagrodę, bywa tak, że kilka dni z rzędu nie włączamy mu żadnego ekranu. Więc to, o czym piszę, nie jest poparte wielogodzinnymi obserwacjami. To się po prostu rzuca w oczy.

Nie pamiętam, który twórca kreskówek powiedział, że on w zasadzie robi filmy dla dorosłych, które oglądają dzieci. To dość prawdziwe. Dzisiaj bajki są grzeczniejsze, może mniej ciekawe dla dorosłych. Ale nie warto chyba psuć im dzieciństwa niektórymi starymi kreskówkami, które nie przetrwały próby czasu i nie przystają do XXI wieku.

Pół biedy jeśli dziecko owinie się papierem toaletowym, udając mumię. Gorzej, gdy zechce zrobić coś, co robili Pat i Mat albo wpadnie na równie genialny pomysł. Na przykład popływania z rybkami albo wskoczenia w wielką dziurę w ziemi, jak Bolek i Lolek.

Czytaj także: https://dadhero.pl/288109,zabawa-w-wojne-skad-sie-biora-pomysly-na-drastyczne-zabawy-u-kilkulatkow